29 października 2015

Yves Rocher - Żel pod prysznic i do kąpieli "Jabłko z anyżem"

W połowie listopada marka Yves Rocher wprowadzi do sprzedaży swoją najnowszą,
limitowaną Kolekcję Świąteczną, w skład której będą wchodzić kosmetyki o bardzo
"smakowitych" zapachach: jabłka w karmelu, aromatycznej wanilii, pomarańczy z
cynamonem oraz pomarańczy z migdałem. Oczekiwanie na te zapowiadające się
 bardzo obiecująco serie postanowiłam umilić sobie żelem pochodzącym z letniej 
edycji limitowanej, o aromatycznym zapachu soczystych jabłek z odrobiną anyżu.

Yves Rocher
Żel pod prysznic i do kąpieli
"Jabłko z anyżem"


Opis producenta
Odkryj limitowaną edycję o orzeźwiającym  i pobudzającym zmysły zapachu jabłka z 
anyżem, która powstała z myślą o wakacjach, idealnie oddając klimat beztroski, słońca
 i wypoczynku. Formuła zawiera olejek eteryczny z jabłka oraz olejek eteryczny z anyżu,
oraz aloes z upraw biologicznych. Żel pod prysznic pozostawia na skórze zapach jabłek,
nie wysuszając jej.

Moim okiem

Żel zamknięty jest w plastikowym, transparentnym opakowaniu o pojemności 400 ml, 
z klasyczną zakrętką. Ze względu na spory otwór który się pod nią znajduje, dobrym
  rozwiązaniem jest dokupienie w sklepie stacjonarnym za kilka złotych praktycznego 
dozownika z pompką, dzięki któremu opakowanie będzie znacznie wygodniejsze w
 użyciu. Całość utrzymana jest w delikatnej, zielonej kolorystyce nawiązującej do
jabłkowej zawartości i jest bardzo przyjemna dla oka.


Konsystencja jak na produkt tego typu przystało jest żelowa, choć w tym przypadku lekka
 i dosyć rzadka. Zapach jest bardzo ładny i kojarzy mi się z sadem pełnym różnych odmian
 jabłek dojrzewających w słońcu. Jest świeży, soczysty i owocowy, a dominujący jabłkowy
 aromat został ciekawie przełamany odrobiną pojawiającego się w tle anyżu. I chociaż nie
 jest bardzo intensywny, to całkiem przyjemnie orzeźwia i pobudza, pozwalając nam miło
 rozpocząć dzień pod prysznicem.

 Żel w połączeniu z wodą tworzy obfitą, otulającą kremową pianę. Pozostawia na skórze
uczucie świeżości i czystości, jednocześnie jej nie przesuszając. Jest dosyć wydajny,
a jabłkowy aromat jeszcze przez jakiś czas utrzymuje się na skórze.


Skład
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Decyl Glucoside, Pyrus Malus (Apple) Fruit Water, 
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, 
Citric Acid, Sodium Benzonate, Cocamide Mipa, Tetrasodium Edta, Salicyd Acid, 
Methylpropanediol, Potassium Sorbate, Denatonium Benzonate, CI 19140 (Yellow 5),
CI 42090 (Blue 1)


Opakowanie ma pojemność 400 ml i kosztuje w cenie regularnej 16,90 zł.
Żel kupicie w firmowych sklepach stacjonarnych, oraz sklepie internetowym.


Podsumowanie
Wiecie, że jestem wielką fanką wszelkich kosmetyków o zapachu jabłka, więc i koło
tej wersji żelu nie mogłam przejść obojętnie. Produkt okazał się całkiem przyjemny.
Dobrze spełnia swoją role jako kosmetyk oczyszczający pod prysznic, a jego zapach
pozwala w te szare, jesienne dni, wrócić choć na chwilę wspomnieniami do ciepłego
 lata :) Zużyję go z przyjemnością, ale ponownie raczej nie kupię - czekam na nowe
wersje, w tym oczywiście jabłko w karmelu :)



22 października 2015

Sally Hansen - Odżywka do usuwania skórek z 18 karatowym złotem

Przyznaję ze wstydem, że nie zawsze dbałam należycie o okolice paznokci, dzięki czemu
stałam się posiadaczką suchych, przerośniętych i uporczywych skórek, które z pewnością
 nie wyglądały estetycznie. Na szczęście było to dosyć dawno temu, a czas jaki musiałam
poświęcić na doprowadzenie ich do wymarzonego stanu sprawił, że dziś jestem wyjątkowo
systematyczna w tej kwestii. Mam kilka sprawdzonych produktów do ich pielęgnacji, ale
od czasu do czasu chętnie sięgam także po drogeryjne nowości. Jedną z moich ulubionych
marek w tej kategorii jest Sally Hansen, która oferuje bogaty asortyment produktów do
ich kompleksowej pielęgnacji i stylizacji. Dzisiaj pokażę Wam jeden z najnowszych
produktów, który okazał się bardzo przyjemny w działaniu.


Sally Hansen
Odżywka do usuwania skórek z 18 karatowym złotem
z serii "18K Gold"


Opis producenta
Odżywka do usuwania skórek w formie żelu wzbogaconego prawdziwym, 18 karatowym
złotem. Kompleksowy preparat zmiękczający skórki, o wzbogaconej złotem formule, która
zmiękcza, nawilża i odżywia wysuszone skórki, przygotowują paznokcie na perfekcyjny
manicure. Zawarte w preparacie kwarcowe granulki wygładzają ( polerują ) paznokcie,
oraz dodatkowo złuszczają skórki. Kosmetyk jest wyposażony w elastyczny, gumowy
 aplikator, który ułatwia nakładanie produktu oraz w końcówkę do odsuwania, peelingu
 i masażu skórek.


Moim okiem
Produkt zamknięty jest w plastikowym opakowaniu, które wyglądem przypomina mi
wieczne pióro. Taki kształt sprawia, że jest wyjątkowo poręczne i wygodne w użyciu,
a dzięki kolorystycznemu połączeniu klasycznej czerni i złota jest także przyjemne
dla oka i ładnie prezentuje się w kosmetycznych zbiorach :) Dodatkowo całość jest
szczelnie zafoliowana na niewielkim kartoniku, co daje nam pewność że produkt nie
był wcześniej otwierany.


Opakowanie zakończone jest specjalnie wyprofilowaną, ukośną końcówką, na której znajdują
 się także symetrycznie ułożone niewielkie wypustki. Końcówka sprawdza się idealnie do 
odsuwania skórek, a wypustki mogą służyć do ich delikatnego peelingu i masażu.

Aby nałożyć preparat na skórki należy odkręcić złotą część opakowania, pod którą znajduje
 się kolejna końcówka - tym razem jest to gumowy, bardzo mięciutki i elastyczny aplikator
z niewielkim otworem, przez który poprzez ściśnięcie opakowania wydostaje się żel.
Aplikator pozwala na bardzo precyzyjne rozprowadzenie produktu wokół paznokcia.


Odżywka jest bezbarwna, z niewielką ilością zatopionych w niej złotych drobinek, które  
na zdjęciu niestety bardzo trudno uchwycić. Konsystencja przypomina lekki żel, jest 
delikatna i zawiera dobrze wyczuwalne podczas użycia ścierające granulki. Produkt
 jest perfumowany, ale zapach jest tak subtelny, że w zasadzie niewyczuwalny. 

Sposób użycia jest bardzo prosty: zdejmujemy złotą nakrętkę i naciskając tubkę nakładamy
 żel na skórki przy pomocy miękkiego aplikatora, a następnie po krótkiej chwili odsuwamy 
ich nadmiar białą końcówką. Wypustki znajdujące się na tej końcówce w połączeniu ze
ścierającymi granulkami pozwalają dodatkowo na wykonanie delikatnego peelingu skórek,
 co bardzo dobrze wpływa na ich delikatne złuszczanie i jednocześnie świetnie wygładza
okolice wokół paznokcia.

Produkt dzięki wygodnemu w użyciu opakowaniu i precyzyjnemu aplikatorowi nakłada 
się łatwo i szybko, a konsystencja w postaci lekkiego żelu sprawia, że rozprowadza się 
równomiernie i nie ścieka. Wchłania się błyskawicznie, działając dosyć delikatnie ale i 
skutecznie. Po aplikacji rzeczywiście zmiękcza skórki, dzięki czemu przy użyciu ściętej
 końcówki można je łatwo i bezpiecznie usunąć, a dzięki systematycznemu stosowaniu
są gładkie, zdrowe i zadbane. Nie piecze i nie podrażnia skóry. 


Skład
Aqua/Water, Glycerin, Propanediol, Hydrated Silica, Panthenol, Phenoxyethanol, Dehydroxanthan Gum, 
 Pafrum/Fragrance, Pisum Sativum( Pea) Extract, Ethylhexylglicerin, Tocopheryl Acetate, Methylpropa-
nediol, Methylthiopropylamido Acetyl Methionine, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat
 Protein, Calcium Aluminum Borosilicate, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Acetyl Cysteine, 
Colloidal Gold, Biotin, Tin Oxide, Mica, Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxides (CI 77491, CI 77492,
 CI 77499).


Opakowanie ma pojemność 6,8 ml a jego zawartość należy zużyć w ciągu 24 miesięcy
od otwarcia. W cenie regularnej kosztuje 29,99 zł a z dostępnością nie ma problemu -
kupicie ją w wielu drogeriach stacjonarnych oraz internetowych.


Podsumowanie
Połączenie w jednym opakowaniu preparatu o właściwościach zmiękczających skórki
 i wspomagających ich pielęgnację z wygodną końcówką, dzięki której skutecznie i
 delikatnie pozbędziemy się ich nadmiaru wydaje mi bardzo ciekawym pomysłem.
Oczywiście możemy kupić akcesoria do paznokci z bardzo podobnymi końcówkami,
a do skórek użyć innego, dowolnego preparatu - sama do tej pory tak robiłam, ale
końcówka produktu Sally Hansen jest jedną z wygodniejszych jakich używałam, 
więc z pewnością po zużyciu zawartości opakowanie zostanie ze mną na dłużej.
A jeżeli będzie można kupić ten produkt w korzystnej promocji, to zrobię sobie
mały zapas :)


W listopadzie pokażę Wam jeden z moich ulubionych produktów tej marki do
nawilżania i odżywiania skórek :)




17 października 2015

Bioliq - Oczyszczający żel do mycia twarzy

Czasami ulegam reklamom, zwłaszcza, jeśli na ekranie telewizora lub stronie kobiecego
czasopisma zobaczę nowe i ciekawie zapowiadające się kosmetyki. Dokładnie tak było z
nowością marki Bioliq - Oczyszczającym żelem do mycia twarzy. Połączenie tradycyjnej
 tubki z końcówką na której znajduje się silikonowa nakładka wywołało u mnie niemal
natychmiastową chęć wypróbowania tego produktu i następnego dnia pobiegłam czym
prędzej złożyć zamówienie w pobliskiej aptece :-)

Bioliq
Oczyszczający żel do mycia twarzy
z silikonową nakładką


Opis producenta
Delikatny żel do mycia twarzy skutecznie usuwa z jej powierzchni wszelkie zanieczyszczenia,
a dzięki zawartości olejku babassu ( Attalea speciosa ) doskonale nawilża skórę i pozostawia
ją jedwabistą w dotyku. Masaż miękką, silikonową nakładką dodatkowo głęboko oczyszcza
skórę, zapewniając efekt delikatnego peelingu i złuszczenia naskórka, dzięki czemu pomaga
usuwać niedoskonałości. Cera staje się świeża oraz rozświetlona, a jej struktura wyrównana.
Żel nie zawiera mydła, dzięki czemu jest odpowiedni również do cery wrażliwej.


Moim okiem 

Żel znajduje się w plastikowym opakowaniu w formie miękkiej tubki i wyróżnia się na tle
innych tego typu produktów końcówką, na której znajduje się silikonowa nakładka z
wieloma wypustkami. Całość wieńczy plastikowa zatyczka która chroni nakładkę, oraz
pozwala na przechowywanie opakowania w pozycji stojącej. Tubka jest dodatkowo
zapakowana w kartonowe pudełeczko, które zawiera wszelkie niezbędne informacje
 o samym produkcie, jak i marce Bioliq. Szata graficzna jest przejrzysta i przyjemna
dla oka. Dominująca biel została przełamana kolorowymi akcentami -  ciepłą szarością
 oraz turkusem.

Nakładka, czyli "szczoteczka", składa się z wielu symetrycznie ułożonych silikonowych
wypustek o jednakowej długości. Wypustki są elastyczne, dosyć miękkie i przyjemne w
dotyku. Centralnie w środku między wypustkami znajduje się niewielki otwór, przez który
 po naciśnięciu tubki wydostaje się jej zawartość. Producent zadbał także o dosyć przydatną
możliwość zablokowania opakowania przed przypadkowym wydostaniem się żelu - jego
końcówkę możemy przekręcić o 180 stopni i ustawić w wybranej pozycji "ON" lub "OFF".
 Fabrycznie żel jest zamknięty, więc przed pierwszym użyciem trzeba pamiętać o jej
przekręceniu.


Estetyczna tubka kryje w sobie bezbarwny żel o niezbyt gęstej konsystencji i delikatnym,
przyjemnym dla nosa świeżym zapachu.

Sposób użycia jest  prosty. Twarz oraz silikonową nakładkę zwilżamy wodą, ustawiamy
 końcówkę w pozycji ON i wyciskamy odpowiednią ilość żelu. a następnie przekręcamy
 ją z powrotem do pozycji OFF, aby podczas używania i tym samym naciskania tuby nie
 wypływała dodatkowa, zbędna ilość produktu. Oczyszczamy twarz masując ją nakładką
 okrężnymi ruchami a potem - jak przy użyciu każdego żelu spłukujemy wodą. 

Należy pamiętać także o tym, aby po każdym użyciu dokładnie oczyścić silikonową
 "szczoteczkę" pod bieżącą wodą, aby nie była siedliskiem bakterii. A na dodatek -
tutaj przyznaję się bez bicia, że odkryłam to zupełnie przez przypadek kiedy tubka
niefortunnie mi upadła, gdyż producent o tym nie wspomina - plastikową zewnętrzną 
obudowę która przytrzymuje nakładkę można bez problemu zdjąć, a tym samym 
całą końcówkę jak i nakładkę dobrze wymyć.

Żel w połączeniu z wodą nie pieni się zbyt obficie. Silikonowa nakładka jest dobrze
wyprofilowana, elastyczna i miękka, oraz delikatna w kontakcie ze skórą i dociera we 
wszystkie miejsca. Produkt dobrze oczyszcza skórę z nadmiaru sebum, pozostałości 
makijażu i innych zanieczyszczeń. Silikonowa nakładka nie tylko przyjemnie masuje, 
ale także zapewnia delikatny peeling. Cera po jego użyciu jest oczyszczona, gładka
i miła w dotyku oraz przyjemnie odświeżona. Silikonowe wypustki pomagają także 
w złuszczaniu naskórka, dzięki czemu łatwiej pozbywamy się mało estetycznych 
 suchych skórek. Żel nie przesusza mojej skóry i nie powoduje uczucia ściągnięcia, 
a nakładka okazała się na tyle delikatna, że nie podrażniła wrażliwych partii mojej 
cery. Jak wiecie mam cerę mieszaną, a moja strefa T lubi błyszczeć i zaskakiwać 
niedoskonałościami - ten żel idealnie radzi sobie z jej oczyszczaniem.

Jeżeli chodzi o wydajność, to zużyłam od początku października nieco mniej niż połowę
 opakowania, więc w moim przypadku tubka powinna wystarczyć na około miesiąc.


Skład
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride,
Capryl/Capramidopropyl Betaine, Olive Oil PEG-8 Esters, Babassu Oil Glycereth-8 
esters, Propylene Glycol / Polysorbate 80/ Calendula Officinalis Flower Extract / Aloe
Barbadensis Leaf Juice / Mel Extract / Opuntia Ficus-Indica Extract / Pyrus Communis 
Fruit Extract / Passiflora Edulis Fruit Extract, PEG-4 Rapeseedamide, Alcohol / 
Onopordum Acanthium Flower / Leaf /Stem Extract, Parfum, Benzyl Alcohol, 
Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Lactid Acid.


Opakowanie żelu ma pojemność 125 ml. Kupicie go w aptekach stacjonarnych i 
internetowych za około 15 - 20 złotych.


Podsumowanie
Żelu do mycia twarzy Bioliq używam codziennie od początku października i zauważyłam, 
że moja cera jest znacznie lepiej oczyszczona niż dotychczas. Zastosowanie silikonowej
nakładki uważam za rewelacyjny i przede wszystkim bardzo skuteczny pomysł. Nasadka 
jest dobrze wyprofilowana, elastyczna, miękka i trwała, a także łatwa do utrzymania w
czystości. Ma wpływ nie tylko na zwiększenie skuteczności oczyszczania, ale zapewnia
 naszej skórze także delikatny masaż i peeling. Usuwa wszelkie zanieczyszczenia z 
problematycznej strefy T, a jednocześnie nie wysusza i nie podrażnia pozostałych, 
wrażliwych partii skóry. Ja się z tym produktem bardzo polubiłam i z pewnością 
kupię ponownie. W tym przypadku cieszę się, że uległam reklamie :-)



W tym miesiącu kupiłam także swoją pierwszą elektryczną szczoteczkę do twarzy,
którą pokażę Wam w przygotowywanym poście zakupowym :-)



10 października 2015

Zużycia - sierpień i wrzesień

Ze zużywaniem kosmetyków bywa u mnie różnie - jednym razem lepiej, a innym
 zdecydowanie gorzej. Jednak kiedy koszyk w którym skrupulatnie zbieram puste
opakowania zaczyna pękać w szwach to znak, że pora go opróżnić, a zawartość
pokazać w "denkowym" poście. Większość produktów które zobaczycie poniżej
sprawdzała się u mnie bez zarzutu, choć zdarzyły się też i takie z którymi się nie
polubiłam i które z pewnością już u mnie nie zagoszczą.

Zużycia sierpnia i września:


Isana
Pianka do golenia "Zielone jabłko"
Jedna z moich ulubionych pianek do golenia o ładnym zapachu zielonego jabłuszka,
która nie pierwszy raz pojawia się w takim zestawieniu. Ma przyjemną konsystencję 
przypominającą mus, znacznie ułatwia golenie, nie wysusza skóry i kosztuje niewiele. 
Pisałam o niej tutaj. Kupię ponownie.

Balea
Żel do golenia o zapachu różowego grejpfruta i kwiatów Frangipani
Wyjątkowo przyjemny żel do golenia, który zasłużył nawet na miano ulubieńca czerwca.
Wyróżnia go nie tylko jak na kosmetyki tej marki przystało bardzo wesołe i kolorowe
opakowanie, ale także ciekawa zawartość. Żel po wyciśnięciu z opakowania zmienia
się w puszystą różową piankę o ślicznym owocowo-kwiatowym zapachu, który unosi
się w całej łazience. Dobrze przylega do skóry i zmiękcza włoski ułatwiając golenie.
Jest bardzo wydajny. Pisałam o nim tutaj. Kupiłabym ponownie.

Balea
Żel pod prysznic "Tropical sunshine"
Żel pochodzi z letniej edycji limitowanej. Jego największym atutem jest piękny zapach,
przypominający koktajl z owoców egzotycznych. W połączeniu z wodą tworzy obfitą
kremową pianę, dobrze oczyszcza skórę i nie wysusza jej. Dzięki swojemu aromatowi
rewelacyjnie orzeźwia, świetnie więc sprawdza się w upalne dni. Używany zimą może 
być wspomnieniem minionego lata :-) Pisałam o nim tutaj. Kupiłabym ponownie.

Vaseline Intensive Care
Lotion do ciała "Podstawowa regeneracja"
Mój pierwszy kosmetyk do ciała tej marki który sprawił, że w szybko zaopatrzyłam się
w inne warianty. Ma kremową, a jednocześnie dosyć lekką konsystencję, przyjemny i
subtelny zapach oraz wystarczające dla mojej normalnej skóry właściwości nawilżające
i pielęgnacyjne. Kupię ponownie.


Natura Siberica
Regenerujący szampon i balsam do włosów "Loves Estonia"
Z tego duetu byłam bardzo zadowolona. Szampon delikatnie ale skutecznie oczyszczał
moje włosy i lekko odbijał je od nasady dodając im pożądanej objętości. Balsam ułatwiał
rozczesywanie, wygładzał i nadawał włosom blask. Produkty nie obciążały włosów, nie
powodowały ich szybszego przetłuszczania. Całość dopełnia jeszcze maska do włosów, 
która znajdzie się w kolejnych zużyciach. Pisałam o nich tutaj. Kupię ponownie.

Batiste
Suchy szampon do włosów w wersji "Oriental"
Kolejny produkt który nie po raz pierwszy znajduje się w moich zużyciach. Powód jest
prosty - suche szampony tej marki lubię najbardziej. W zasadzie wersje zapachowe nie
mają dla mnie większego znaczenia, ale z ciekawości staram się za każdym razem sięgać
dla odmiany po inną. Niezastąpiony w sytuacjach kryzysowych, kiedy trzeba szybko
przywrócić włosom świeżość. Kupię oczywiście ponownie.

Schauma
Szampon do włosów szybko przetłuszczających się
Oj, tutaj zachwytów nie będzie, ponieważ szampon okazał się jedną wielką katastrofą.
Używając go miałam ciągłe wrażenie że moje włosy nie są "domyte", a na domiar 
złego były obciążone, przyklapnięte i po zaledwie kilku godzinach traciły świeżość.
Zdecydowanie nigdy więcej nie kupię.


Perfecta
Krem na dzień i na noc "Fruit Care"
Krem zużyłam z przyjemnością. Miał ciekawą konsystencję przypominającą lekki mus, 
szybko się wchłaniał i lekko matowił cerę. Miał ładny, świeży zapach i nadawał się
pod makijaż. Dostałam go w prezencie już jakiś czas temu i nie wiem, czy jest jeszcze
 dostępny. Kupiłabym ponownie.

Yves Rocher
Krem na dzień Serum Vegetal "Zmarszczki i blask"
U mnie ten krem niestety się nie sprawdził i ponad połowę opakowania z żalem zużyję
chyba jako krem do rąk. Ma dosyć gęstą konsystencję która długo się wchłania i na mojej 
skórze pozostawia świecącą warstwę. W przypadku kremu na noc zapewne by mi to 
nie przeszkadzało, ale jak na krem na dzień jest jednak zbyt treściwy. Dodatkowo po
 kilku aplikacjach zaczął znacznie wzmagać efekt zaczerwienienia, co kategorycznie
 go zdyskwalifikowało. Szkoda :( Nie kupię ponownie.

Bandi
Krem intensywnie nawilżający "Hydro Care"
Opakowanie tego ultralekkiego kremu z kwasem hialuronowym znalazłam w wygranym 
jakiś czas temu pudełeczku ShinyBox. Przyznam, że całkiem nieźle sprawdził się u mnie
latem, ponieważ bardzo szybko się wchłaniał i nie pozostawiał tłustej warstwy. Nawilżał,
odświeżał i pozostawiał przyjemny zapach. Moim zdaniem przyjemny krem na upały.
Kupiłabym ponownie latem.


Dove
Krem do rąk "Purely pampering"
Przepiękny, otulający zapach będący połączeniem aromatu ciepłej wanilii i masła shea.
 Kremowa, bogata konsystencja intensywnie nawilża i odżywia skórę dłoni, ale dosyć
szybko się wchłania. Jeden z moich ulubionych kremów do rąk, idealny na nadchodzącą
porę roku. Kupię ponownie.

Wellness&Beauty
Lotion do ciała z ekstraktami z mango i papai
Kosmetyk o przepięknym zapachu owoców mango i papai, oraz dosyć lekkiej konsystencji
idealnej na upalne dni, kiedy marzymy o produkcie który wyjątkowo szybko się wchłania,
a jednocześnie zapewnia naszej skórze dawkę nawilżenia. Duży plus za opakowanie z 
wygodnym w użyciu dozownikiem. Pisałam o nim tutaj. Kupię ponownie na lato.

Lactacyd
Płyn do higieny intymnej: łagodzący
Używany niezmiennie od kilku miesięcy i goszczący nie raz w zużyciach. Nie podrażnia
miejsc intymnych, długotrwale odświeża i zapewnia uczucie komfortu przez cały dzień.
Bardzo wydajny, o delikatnym zapachu. Kupię ponownie.

Nivea
Kremowy żel pod prysznic "Coconut"
Intensywnie kremowy żel który w połączeniu z wodą przemieniał się w przyjemną i
obfitą pianę. Dobrze oczyszczał skórę i nie przesuszał jej. Pachniał raczej subtelnie,
oczywiście kokosowo, ale jak dla mnie niestety nieco sztucznie. Wśród żeli tej marki
moim faworytem zapachowym niestety nie zostanie, a kilku takich mam. Tej wersji
nie kupię ponownie.


Dove
Antyperspirant w aerozolu "Beauty Finish"
Ta wersja wchodziła w skład lipcowego pudełeczka ShinyBox i u mnie sprawdziła się
rewelacyjnie. Antyperspirant dobrze spełniał swoją funkcje ochronną, nie brudził ubrań 
i miał ciekawy zapach. Kupię ponownie.

Rexona
Antyperspirant w aerozolu "Shower clean" i "Happy"
Dwie moje najbardziej ulubione wersje zapachowe, które zawsze się u mnie sprawdzają 
i ciągle do nich wracam. Zapewniają doskonałą ochronę przed poceniem i mają bardzo
przyjemne zapachy. Kupię ponownie.


L'Oreal
Orzeźwiająca Woda Micelarna
Płyn micelarny który sprawdził się u mnie bez zastrzeżeń, Dobrze radził sobie z usuwaniem
 makijażu i innych zanieczyszczeń, nie podrażniając przy tym skóry ani oczu. Przyjemnie
odświeżał skórę i nie pozostawiał lepkiej warstwy. Pisałam o nim tutaj. Kupię ponownie.

Ziaja
Liście zielonej oliwki: oliwkowa woda tonizująca z wit. C
Po pierwsze muszę napisać, iż ta mgiełka jest jednym z najwydajniejszych kosmetyków
jakie kiedykolwiek miałam. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy uda
mi się ją kiedykolwiek zużyć. Bardzo wygodna forma aplikacji w postaci atomizera
 który rozpyla delikatną mgiełkę. Kosmetyk wszechstronny, który może być stosowany
 jako tonik przy podstawowej pielęgnacji, odświeżenie skóry w ciągu dnia, przyniesienie
ulgi podczas upałów. Błyskawicznie odświeża, łagodzi i nawilża skórę. Pisałam o niej
 tutaj. Kupię ponownie.

Tołpa
Łagodny żel-pianka do mycia twarzy
Kosmetyk kupiłam w Biedronce i o dziwo byłam z niego zadowolona. O dziwo,
ponieważ jest to jeden z niewielu produktów tej marki który się u mnie sprawdził.
Miał przyjemną konsystencję, ładny delikatny zapach, dobrze oczyszczał i nawet
nie przesuszał mojej cery. Kupiłabym ponownie.

Cethapil
Emulsja micelarna EM Do mycia
Produkt który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i był ciekawą alternatywą w stosunku
do używanych przeze mnie do tej pory kosmetyków drogeryjnych. Okazało się, że w
przypadku oczyszczania twarzy można obejść się bez piany, a nawet wody. Sprawdził
się także jako kosmetyk do demakijażu. Pisałam o nim tutaj. Kupilabym ponownie.



Jak zwykle znalazły się tutaj same opakowania po kosmetykach pielęgnacyjnych, ale
w kolejnym poście z tej serii będzie można nareszcie zobaczyć produkty do makijażu,
bo mam paru kandydatów na "wykończeniu" :)



6 października 2015

Organique- Cukrowa pianka peelingująca do ciała "Owocowy koktajl"

Oto moja nowa kosmetyczna miłość - pianka. I to bynajmniej nie zwyczajna.
Lekka niczym chmurka, puszysta jak owocowy mus i przyjemnie lepka jak wata
 cukrowa. Zachwyca zapachem i rozwesela różowym kolorem rodem z bajki.

Organique
Cukrowa pianka peelingująca do ciała 
"Owocowy koktajl"


Opis producenta
Łagodna, pachnąca pianka do mycia ciała. Cukier delikatnie oczyszcza, peelinguje
i wygładza, a gliceryna roślinna zmiękcza i nawilża skórę. Lekka, puszysta formuła i 
apetyczne aromaty działają na zmysły, oraz uprzyjemniają kąpiel zarówno w wannie
jak i pod prysznicem. Sposób użycia: niewielką ilość pianki nanieść na suchą skórę,
a następnie dodać odrobinę wody w celu uzyskania piany. Spłukać ciepłą wodą.

Moim okiem
Pianka znajduje się w plastikowym, transparentnym opakowaniu z aluminiową zakrętką,
pod którą znajdziemy fabryczną folię ochronną. Całość wieńczy urocza etykieta, kusząca
apetycznymi owocami. Opakowanie jest nie tylko ładne wizualnie, ale także wygodne
w użyciu.


Produkt ma pastelowo różowy kolor i absolutnie wyjątkową konsystencję. Jak na piankę
 przystało jest lekka i puszysta niczym chmurka, przypomina mus owocowy i kojarzy mi 
się z różową watą cukrową :-)  Choć w opakowaniu wydaje się być dosyć zwarta, nabiera 
się bardzo wygodnie i przyjemnie. 

Zapach urzeka! Jest jak koktajl z najbardziej aromatycznych owoców, z dodatkiem nut
 kwiatowych w tle. W opakowaniu bardzo intensywny, podczas aplikacji staje się bardziej 
subtelny, ale długo utrzymuje się na skórze i nie tylko - cudny aromat unosi się w całej 
łazience.


 W połączeniu z wodą tworzy aksamitną i pachnącą pianę, dzięki czemu masaż ciała
 staje się jeszcze przyjemniejszy. Podczas używania można wyraźnie wyczuć drobinki
cukru, które dosyć delikatnie ale jednocześnie skutecznie peelingują skórę, a następnie
pod wpływem wody powolutku całkowicie się rozpuszczają.

W zależności od sposobu aplikacji możemy uzyskać intensywniejsze lub łagodniejsze
działanie peelingujące. Wykonywanie masażu pianką nałożoną zgodnie z zaleceniami
producenta na suchą skórę wzmacnia efekt peelingu, natomiast ja najbardziej lubię
aplikować piankę na zwilżoną wcześniej skórę, ponieważ w połączeniu z wodą tworzy
przyjemną pianę i staje się delikatniejsza. Niemniej niezależnie od sposobu użycia nie
jest to bardzo mocny zdzierak.

Wielokrotnie już pisałam, że moja skóra nie przepada za mocnymi peelingami, dlatego
ta pianka wręcz idealnie wpisuje się w moje upodobania. Działa dosyć delikatnie, ale
skutecznie. Nie tylko usuwa martwy naskórek, ale także nawilża i wygładza skórę,
pozostawiając ją cudownie pachnącą i nie powodując podrażnień. Masaż wykonany
 przy jej użyciu to czysta przyjemność, której nie sposób sobie odmówić :-)

Skład
Sucrose, Aqua, Glycerin, Sodium Cocoyliesethionate, Sorbitol, Disodium Lauryl, 
Sulfosuccinate, Parfum, Sodium Chloride, Phenoxypenthanol, Tetrasodium Edta, 
CI 16255, Limonene, Linalool

Pianka dostępna jest w trzech wersjach zapachowych: Owocowy koktajl, Pinakolada,
oraz Mrożona herbata. Do wyboru są także dwie pojemności każdej z wersji - 100 ml
w cenie 19,90 lub 200 ml za 34,90 zł. Dostępne są w sklepach stacjonarnych oraz
sklepie internetowym marki.


Podsumowanie
Ta pianka uzależnia! I ma tylko jeden minus - przy regularnym stosowaniu
( a bardzo trudno się oprzeć by jej nie używać :) ) niestety szybko się kończy...

Nie polubią się z tym produktem chyba jedynie zwolennicy peelingów o wyjątkowo
 intensywnym działaniu. Dla mnie właściwości peelingujące są wystarczające, a pianka
zapewnia gładką, zdrową i zadbaną skórę. Znalazłam kosmetyk idealny!


Znacie, lubicie?


2 października 2015

Ulubieńcy kosmetyczni - wrzesień !

Pierwszy październikowy post poświęcę małemu podsumowaniu kosmetycznemu
ubiegłego miesiąca, czyli zapraszam na kosmetycznych ulubieńców września :-)

Tym razem w zaszczytnym gronie znalazło się pięć produktów, spośród których dwa
 pochodzą z moich obszernych zapasów, kolejne dwa odkryłam dzięki pudełeczkom
ShinyBox, a jednemu nie mogłam się oprzeć i kupiłam go ( słusznie :-) ) na początku
września - tutaj mowa o lakierze hybrydowym do paznokci Semilac.


Fantastyczna kosmetyczna wrześniowa piątka:


Sylveco
Lipowy płyn micelarny
Ze względu na spore zapasy płynów micelarnych zaczęłam go używać dopiero we wrześniu
 i muszę przyznać, że moja skóra bardzo go polubiła. Nie tylko całkiem nieźle radzi sobie
 z usuwaniem makijażu, ale także nawilża, łagodzi podrażnienia, odświeża i tonizuje skórę. 
Ma bardzo przyjemny i prosty skład. Jest tak znany w blogosferze, że chyba nie trzeba 
go specjalnie przedstawiać :-)


Liv Delano
Intensywnie nawilżający krem-sorbet do rąk
Mój aktualny ulubieniec w kategorii kosmetyków do pielęgnacji dłoni, który mimo dosyć 
bogatego składu zaskakuje wyjątkowo lekką konsystencją. Ma ciekawy i śliczny zapach, 
który kojarzy mi się z owocowymi landrynkami. Odżywia, nawilża i wygładza skórę 
zapewniając jej długotrwałe uczucie komfortu. Szybko się wchłania i nie pozostawia 
tłustej warstwy. Skłaniam się ku zakupowi innych produktów tej marki.


Semilac
Lakier hybrydowy do paznokci w odcieniu 032 "Biscuit"
Lakierów hybrydowych używam od dawna, jednak dopiero teraz sięgnęłam po słynny 
produkt marki Semilac i przyznam, że na tle wszystkich innych których miałam okazję 
używać do tej pory wypada wyjątkowo dobrze. Pędzelek pozwala na precyzyjną aplikację,
 a sam lakier nie rozlewa się na płytce, nie tworzy smug i równomiernie się utwardza.
Na początek skusiłam się na piękny, pastelowy odcień "Biscuit" który królował we 
wrześniu na moich paznokciach, ale zamierzam kupić jeszcze kilka innych kolorów.


Bielenda
Arganowy koncentrat brązujący "Argan Bronzer"
Elegancka, niewielka szklana buteleczka z wygodnym dozownikiem zakończonym
pipetką kryje w sobie koncentrat brązujący, który możemy stosować na dwa sposoby:
bezpośrednio na skórę, lub dodając kilka kropel do ulubionego kremu. Już po kilku 
aplikacjach poprawia i wyrównuje koloryt skóry oraz sprawia, że wygląda jakby była 
subtelnie muśnięta słońcem. Efekt jest bardzo delikatny, ale skóra w widoczny sposób
 nabiera zdrowego, ładniejszego i bardziej promiennego wyglądu. Koncentrat świetnie 
nadaje się także do przedłużenia letniej opalenizny. 


Mokosh
Kosmetyczny olej lniany
Używam go przede wszystkim do włosów, na które działa wyjątkowo korzystnie,
ale lubię dodać także kropelkę do aktualnie używanego kosmetyku do pielęgnacji 
ciała. Po olej lniany sięgnęłam całkiem niedawno, ale mogę śmiało stwierdzić że
jest moim kosmetycznym odkryciem i nie wiem czemu omijałam go dotąd szerokim 
łukiem. W przypadku produktu Mokosh bardzo spodobało mi się solidne, szklane 
opakowanie z poręczną pipetą, które będę chciała po zużyciu zawartości zostawić.


I tak właśnie się zastanawiam, na jakie jeszcze kolory lakierów Semilac się skusić :-)
Może Wy mi polecicie?

Miłego weekendu :*




Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)