31 stycznia 2016

Ulubieńcy kosmetyczni - styczeń!


Dzisiaj ostatni dzień stycznia, pora więc na pierwsze w tym roku małe kosmetyczne
podsumowanie miesiąca, czyli kosmetycznych ulubieńców.


Styczeń upłynął mi pod znakiem kosmetyków o wyjątkowo ładnych zapachach:
począwszy od mojego ulubionego, jabłkowego aromatu w zacnym towarzystwie
karmelu i wanilii, poprzez soczystą mandarynkę i oszronioną cukrem śliwkę, a
skończywszy na przywołującym wspomnienia świątecznej atmosfery zapachu
świeżo upieczonych ciasteczek :-) Mój nos został rozpieszczony do granic
możliwości i pozostaje mi życzyć sobie więcej takich właśnie kosmetyków :)

 Oto moja fantastyczna styczniowa szóstka:


Mokosh
Olejek do ciała "Pomarańcza z cynamonem"
Bez wątpienia jeden z największych ulubieńców tego miesiąca, którego ogromnym
atutem jest śliczny zapach, przypominający mi świeżo upieczone kruche ciasteczka
o pomarańczowym aromacie ze szczyptą cynamonu. Znakomicie relaksuje po całym
dniu i przyjemnie "otula ciało" - idealny na zimowe dni. Zaskoczył mnie pozytywnie 
dosyć szybkim jak na tego typu produkt wchłanianiem, oraz brakiem tłustej warstwy
po jego aplikacji. Olejek przyjemnie wygładza i odżywia skórę, uelastycznia ją oraz
natłuszcza. Pisałam o nim tutaj


Matrix Biolage
Spray dodający włosom objętości "VolumeBloom"
Kupiłam go pod koniec ubiegłego roku, kiedy nareszcie zużyłam podobny kosmetyk
 marki Kallos. O ile ten drugi zupełnie mnie nie zachwycił i z pewnością już po niego 
nie sięgnę, o tyle ten spray polubiłam od pierwszego użycia. Rzeczywiście sprawia, że 
włosy są bardziej puszyste i nabierają objętości, delikatnie przedłuża także ich świeżość. 
A na dodatek ich nie obciąża i nie usztywnia, nawet jeśli nieco przesadzę z jego ilością.
 Opakowanie posiada wygodny atomizer, który rozpyla kosmetyk w postaci delikatnej
 mgiełki o subtelnym, świeżym zapachu. Dostępny jest w salonach fryzjerskich oraz 
sklepach internetowych. Zastanawiam się nad zakupem szamponu z tej serii.


Balea
Żel do golenia "Słodka mandarynka i kwiaty migdałowe"
Bardzo przyjemny żel do golenia, który pod wpływem kontaktu z wodą zmienia się 
w obfitą, puszystą piankę. Dobrze przylega do skóry i znacznie ułatwia golenie, a
dzięki ładnemu zapachowi, który łączy w sobie aromat soczystej mandarynki i lekką
woń kwiatową, znacznie umila tą czynność. Pisałam o nim tutaj


The Body Shop
Krem do rąk oraz Balsam do ust z serii "Frosted Plum"
Oba kosmetyki pochodzą z ubiegłorocznej, limitowanej edycji zimowej, o wyjątkowo
ładnym zapachu. Jest to seria owocowo - kwiatowa, którą sam producent opisuje jako 
mieszankę nut dojrzałych śliwek, magnolii i peonii, zawierającą ekstrakty ze śliwki 
pochodzącej z tureckich sadów. Zapach jest niezwykle ciekawy i niebanalny, bardzo
 elegancki, z lekką nutką tajemnicy :-) Balsam do ust zamknięty jest w metalowym,
 okrągłym opakowaniu i ma delikatnie fioletowy odcień. Nadaje ustom piękny połysk 
i pokrywa je subtelnym, transparentnym różowym kolorem. Dobrze natłuszcza usta 
i chroni je przed szkodliwymi czynnikami atmosferycznymi. Krem do rąk doczekał
się recenzji, którą przeczytacie tutaj


Yves Rocher
Krem do ciała "Jabłko w karmelu"
Kolejny pięknie pachnący kosmetyk do pielęgnacji ciała pochodzący z edycji limitowanej. 
Tym razem w roli głównej występuje lekko kwaśne jabłuszko, a towarzyszy mu słodki
 karmel i nuty wanilii. Krem ma bardzo przyjemną, lekką i szybko wchłaniającą się
 konsystencję, oraz całkiem niezłe właściwości pielęgnacyjne. Pisałam o nim tutaj



Ciekawa jestem, jakich ulubieńców przyniesie kolejny miesiąc :-)




29 stycznia 2016

♡ Trzecie Urodziny Bloga ♡



Sama nie mogę w to uwierzyć, ale mój blog 29 stycznia tego roku- czyli właśnie dzisiaj, 
obchodzi już trzecie urodziny!




Mój blog - miejsce niepozorne i jedno z wielu, ale dla mnie absolutnie wyjątkowe.
Małe, ale własne, do którego zawsze mogę zajrzeć i w którym mogę robić dokładnie
to, co lubię najbardziej - dzielić się z Wami moimi kosmetycznymi przemyśleniami.

Blog powstał zupełnie spontanicznie i trzy lata temu z pewnością nie przypuszczałam,
 że zostanę tutaj aż tak długo i że tak bardzo polubię to miejsce :) Choć aktualnie nie
mogę poświęcić mu tyle czasu ile bym chciała, nie wyobrażam sobie, że mogłoby
go nie być. Mam nadzieję, uda mi się być jego częścią przez kolejny, udany rok.
Postaram się wygospodarować więcej czasu i bywać tutaj częściej, a ewentualny
brak weny będę przeganiać radosnym uśmiechem - mam nadzieję, że podziała :)


Drodzy Czytelnicy!

Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna, że towarzyszyliście mi przez ten rok.
Jestem ogromnie wdzięczna za to, że odwiedzaliście to miejsce, za wszystkie miłe
słowa, komentarze i rady. 

W szczególności dziękuję osobom, które zaglądają tutaj niemal od samego początku
- to Wasze pierwsze komentarze i wsparcie zmobilizowały mnie do rozwijania swojej
blogowej pasji. Dziękuję z całego serca wszystkim tym, którzy polubi to miejsce i 
zechcieli dołączyć do grona obserwatorów. Nie mogę pominąć także anonimowych 
"czytaczy" - Wy także jesteście dla mnie bardzo ważni :)


Będzie mi ogromnie miło, jeśli nadal będziecie odwiedzali mój wirtualny kącik.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Basia
♥♥♥



p.s. - przygotowuję dla Was Urodzinowy Konkurs :-)


25 stycznia 2016

Mokosh - Olejek do ciała "Pomarańcza z cynamonem"

Zima jest właśnie tą porą roku, podczas której wyjątkowo chętnie wzbogacam pielęgnację
swojego ciała o olejki. W grudniowym pudełeczku ShinyBox znalazłam bardzo ciekawy
produkt z edycji limitowanej, który został wyprodukowany przez markę MOKOSH na
specjalne zamówienie ShinyBox właśnie - Olejek do ciała "Pomarańcza z cynamonem".


Opis producenta
Olejek z limitowanej edycji wyprodukowany przez markę MOKOSH na specjalne
zamówienie ShinyBox. Kompozycja zapachowa pomarańczy z cynamonem zapewni
Ci fantastyczne doznania i głęboki relaks w długie zimowe wieczory.

Moim okiem
Olejek znajduje się w buteleczce wykonanej z ciemnego szkła, zakończonej plastikową
zakrętką, z bardzo wygodną w użyciu pipetą. Opakowanie jest proste i minimalistyczne,
 przełamane kolorowym akcentem w postaci przyjemnej dla oka etykiety.


Produkt ma lekko żółty odcień i typowo olejkową, rzadką konsystencję - dlatego jego
aplikacja dołączoną pipetą to bardzo wygodne rozwiązanie, ponieważ możemy
 kontrolować ilość używanego olejku. 

Zapach bardzo mi się podoba - przypomina aromat świeżo upieczonych, delikatnie
korzennych kruchych ciasteczek z pomarańczową nutą ♥ Jest to niezwykle przyjemna
kompozycja zapachowa, która powinna spodobać się nawet tym, którzy nie przepadają
 za cynamonowym aromatem w kosmetykach. Zapach rzeczywiście cudownie relaksuje
 i umila wszelkie zabiegi pielęgnacyjne z wykorzystaniem olejku. Po aplikacji na skórę
staje się bardziej subtelny, ale utrzymuje się jeszcze przez dosyć długi czas, pozwalając
nacieszyć się otulającym aromatem, który jest idealny na zimowe, mroźne dni.

Według producenta olejku możemy używać na trzy sposoby: do pielęgnacji ciała,
do peelingu ciała z użyciem soli ( 1-2 łyżeczki soli połączone z 10-25 ml olejku ),
oraz jako kąpiel odmładzającą poprzez dodanie olejku do wanny. Ja używam go
wyłącznie do pielęgnacji ciała, zawsze wieczorem po kąpieli, dwa razy w tygodniu.
Jego aplikacja jest bardzo przyjemna, ponieważ łatwo rozprowadza się na skórze i
dobrze wmasowuje. Biorąc pod uwagę iż jest to "olejek" nie oczekiwałam szybkiego
wchłaniania, ale dosyć miło mnie pod tym względem zaskoczył. Oczywiście trzeba
 dać mu chwilkę na wniknięcie w skórę, ale wykonując podczas rozprowadzania go
delikatny masaż, wchłanianie następuje znacznie szybciej. Olejek pozostawia na
skórze niemal niewyczuwalną, subtelną warstwę, która absolutnie nie jest uciążliwa
 - pod warunkiem, że nie nałożymy go zbyt dużo. Ja dozuję go dosyć oszczędnie,
ponieważ nauczona doświadczeniem wiem, że jest to produkt bardzo wydajny i w
takim przypadku "więcej" wcale nie znaczy "lepiej". 

Olejek wykazuje działanie natłuszczające, intensywnie wygładzające i zmiękczające.
Znacznie poprawia elastyczność skóry i niweluje wszelkie suche oraz szorstkie miejsca.
 Rewelacyjnie odżywia skórę dłoni i nawilża skórki wokół paznokci. Pozostawia skórę
niezwykle przyjemną w dotyku i poprawia jej wygląd.

Bazą olejku jest Triticum vulgare (Wheat) Germ Oil czyli olej z kiełków pszenicy, oraz
Macadamia Ternifolia Seed Oil, czyli olej z nasion makadamii.

Skład


W buteleczce mieści się 100 ml olejku, a jego cena regularna według producenta
to 65 złotych. Jak pisałam już wyżej, olejek znajdował się w grudniowej edycji
ShinyBox, która została już niestety wyprzedana.


Podsumowanie
Kiedy użyłam tego olejku po raz pierwszy, poczułam się tak, jakbym właśnie otwierała
drzwi piekarnika i wyciągała z niego blachę z gorącymi ciasteczkami :-) Zapach jest
niewątpliwie jednym z jego atutów - przywołuje miłe wspomnienia, odpręża i wprost
zachęca do jego użycia. Podoba mi się także proste, ale praktyczne opakowanie i 
wygodna w użyciu pipeta, dzięki której mogę precyzyjnie odmierzać kropelki olejku.
Lubię go także za właściwości pielęgnacyjne, ponieważ dostarcza mojej skórze solidną
dawkę odżywienia i otula ciało delikatną warstewką ochronną. Jest bardzo przyjemnym,
pielęgnacyjnym pomocnikiem idealnym na zimę :)


W kolejce do wypróbowania czeka u mnie jeszcze Odżywczy eliksir do ciała "Żurawina"
tej samej marki, który znalazł się w grudniowym konkurencyjnym pudełku - beGlossy.


A Wy sięgacie po olejki do pielęgnacji ciała ?




19 stycznia 2016

The Body Shop - Krem do rąk "Frosted Plum"


Kremu do rąk używam w ciągu dnia dosyć często. Najchętniej sięgam po kremy, które
mają lekką konsystencję i szybko się wchłaniają nie pozostawiając tłustej warstwy, a
jednocześnie mają zadowalające właściwości pielęgnacyjne. W ubiegłym roku pod
choinką znalazłam kilka kosmetyków The Body Shop z najnowszej, świątecznej linii
 "Frosted Plum", a wśród nich między innymi właśnie krem do rąk. Nie ukrywam, że
bardzo mnie zainteresował, ponieważ niemal wszystkie produkty tej marki powodują
u mnie szybsze bicie serca, a do tej pory miałam przyjemność używać jedynie dwóch
maseł do ciała. Krem do rąk już na samym początku zaskoczył mnie ( a może nawet
lekko rozczarował ) niewielką pojemnością - w tubce znajduje się jedynie 30 ml.
Ale może w tym przypadku nie liczy się ilość, tylko jakość ? :)


Opis producenta
Nasyć swoje zmysły i pofolguj ciału ze słodkimi, wyrafinowanymi ekstraktami ze śliwki
wprost z tureckich sadów. Przedstawiamy nową, przepyszną, sezonową serię do ciała -
oszronioną cukrem śliwkę "Frosted Plum". Ta wyjątkowa, owocowo - kwiatowa linia z 
elegancką mieszanką nut dojrzałych śliwek. magnolii i peonii zagwarantuje nieodpartą
przyjemność podczas pielęgnacji ciała. 

Moim okiem

Krem znajduje się w plastikowym, miękkim opakowaniu, zakończonym malutką nakrętką.
Szata graficzna opakowania bardzo mi się podoba - połączenie koloru srebrnego o lekko
 metalicznej poświacie z chłodnym śliwkowym odcieniem sprawia, że całość wygląda
ciekawie i elegancko.


Konsystencja jest kremowa, średnio gęsta oraz dosyć lekka i delikatna. Przyjemnie 
rozprowadza się na skórze i bardzo szybko w nią wnika, nie pozostawiając tłustej
ani lepiącej warstwy. 

Zapach całej nowej serii "Frosted Plum" mnie zauroczył. Według producenta jest to linia 
owocowo - kwiatowa, z elegancką mieszanką nut dojrzałych śliwek, magnolii i peonii - 
moim zdaniem ten opis najlepiej oddaje jej wyjątkowy aromat. Zapach jest intensywny
i bardzo długo utrzymuje się na skórze - jest to pierwszy krem do rąk, którego aromat 
tak długo wyczuwam.


Właściwości pielęgnacyjne kremu dla moich dłoni okazały się wystarczające. Po jego
 użyciu skóra jest nawilżona, bardziej elastyczna i napięta, oraz intensywnie wygładzona. 
Krem zapewnia skórze uczucie długotrwałego komfortu i całkiem nieźle sprawdza się
 także w przypadku spierzchniętych dłoni, wykazując działanie kojące. Z pewnością
sprawdzi się u tych z Was, które nie mają bardzo przesuszonej, lub wyjątkowo 
wymagającej skóry dłoni.


Skład
Aqua/Water, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum/Fragrance, Prunus Amygdalus Dulcis Oil
 (Sweet Almond Oil), Sodium Polyacrylate, Cetyl Alcohol, Pentaerythrityl Distearate, Phenoxyethanol,
 Caprylyl Glycol, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glycine Soja (Soybean) Oil, Orbignya Oleifera
 Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Myristamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate,
 Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Linalool, Disodium EDTA, Limonene, Myristyl Alcohol,
 Stearyl Alcohol, Citronellol, Benzyl Benzonate, Geraniol, Prunus Domestica (Plum) Fruit Extract, 
Citric Acid, CI 17200/Red 33, CI 42090/Blue1


Krem do rąk z limitowanej edycji świątecznej "Frosted Plum" kosztuje w cenie regularnej
 22,90 zł, a w opakowaniu znajduje się 30 ml produktu. Wszystkie kosmetyki z tej serii
 można kupić w sklepach stacjonarnych The Body Shop - niestety ich liczba jest nadal
 niewielka, ale z tego co się orientuję, można składać także zamówienia telefoniczne. 


Podsumowanie
Krem ma niewątpliwie sporo plusów, zaczynając od przyjemnego dla oka opakowania,
pięknego i długo utrzymującego się zapachu, lekkiej i bardzo szybko wchłaniającej się
konsystencji która pozwala na swobodne używanie go w ciągu dnia, a kończąc na dosyć
dobrym działaniu pielęgnacyjnym. Dodatkowo niewielka tubka zmieści się do niemal 
każdej torebki. Minusy ? Mała pojemność, która nie pozwala nacieszyć się zbyt 
długo zawartością opakowania, oraz dosyć wysoka cena, która nie dla wszystkich
 okaże się adekwatna do zawartości.

Ja oddałam się bez reszty śliwkowej pokusie i bardzo się cieszę, że dzięki kilku innym
kosmetykom z tej serii będę mogła wydłużyć swoją przygodę z tym ślicznym zapachem ;)




15 stycznia 2016

Balea - Żel do golenia "Słodka mandarynka i kwiaty migdałowe"

Kosmetyki marki Balea nadal cieszą się sporym zainteresowaniem i wcale się nie dziwię,
 ponieważ ich cechą charakterystyczną są opakowania o ładnej i wyjątkowo kolorowej
szacie graficznej, oraz ciekawe kompozycje zapachowe. Dodatkowo kosztują niewiele,
a asortyment stale powiększa się o kolejne produkty.

Choć walorów estetycznych i zapachowych nie można im odmówić, to spośród tych,
 które miałam okazję wypróbować, nie wszystkie okazały się kosmetycznymi hitami.
Niektóre jednak - jak choćby żele pod prysznic z sezonowych edycji limitowanych o
 cudownych zapachach, czy żele do golenia o przyjemnej konsystencji - szczególnie
polubiłam i znalazłam nawet wśród nich kliku kosmetycznych ulubieńców. I dzisiaj
właśnie w roli głównej najnowszy żel do golenia o bardzo przyjemnym zapachu
soczystej mandarynki i kwiatów migdałowych :-)


Opis producenta
Żel do golenia dla kobiet o zapachu słodkiej mandarynki i migdałów. Idealny do golenia
całego ciała, między innymi okolic bikini, nóg oraz pach. Żel nawilża i pielęgnuje skórę 
pozostawiając ją jedwabiście gładką, a wyciąg z aloesu i olejek z awokado łagodzi 
wszelkie podrażnienia.


Moim okiem
Żel - jak inne tego typu produkty - znajduje się w metalowym pojemniku pod ciśnieniem,
zakończonym plastikowym dozownikiem oraz zatyczką. Dozownik działa bez zarzutu i
 pozwala wydobyć precyzyjną ilość żelu z opakowania, które wyróżnia się wyjątkowo
kolorową i uroczą szatą graficzną.


Bezpośrednio po wyciśnięciu z opakowania produkt ma konsystencję gęstego żelu o 
delikatnie różowym kolorze, ale po chwili zwiększa swoją objętość i zamienia się w 
bardzo przyjemną, puszystą białą piankę. Żel jest dosyć wydajny.

Zapach jest bardzo ładny - łączy w sobie świeże, owocowe nuty dojrzałej i soczystej 
mandarynki z lekkim aromatem słodkich kwiatów oraz delikatną wonią migdałów.
Kompozycja zapachowa jest dosyć subtelna, ale zdecydowanie umila czas spędzony
 podczas golenia.

Żel bardzo łatwo się rozprowadza, a podczas kontaktu ze zwilżoną skórą tworzy sporą 
ilość wspomnianej wyżej puszystej pianki. Wyjątkowo dobrze przylega do powierzchni 
skóry i nie spływa z niej. Znacznie ułatwia golenie zmiękczając włoski i sprawiając, że
 maszynka do golenia bez problemu i za jednym pociągnięciem usuwa zbędne owłosienie.
Nie powoduje "zapychania" maszynki. Pomaga zapobiegać ewentualnym podrażnieniom
 i nie wysusza skóry - wręcz przeciwnie, pozostawia ją gładką i miękką w dotyku.


Skład
Aqua, Palmitic Acid, Triethanolamine, Oleth-20, Isopentane, Sorbitol, Laureth-23, 
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cocamide Mipa, Isobutane, Hydrogenated Polyiso-
butene, Hydroxyethylcellulose, Phenoxyethanol, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, 
Linalool, CI 19140, CI 16255


Opakowanie żelu ma pojemność 150 ml i kosztuje około 10 złotych. Jest to edycja
limitowana. Kosmetyki Balea można już kupić na naszym rynku w wielu sklepach
internetowych.


Podsumowanie
To kolejny żel marki Balea, który nie zawiódł mnie ani swoim działaniem, ani zapachem.
Ma bardzo przyjemną konsystencję gęstego i nie spływającego żelu, która w połączeniu
z wodą zamienia się w sporą ilość puszystej pianki zmiękczającej włoski i ułatwiającej
golenie. A to wszystko w towarzystwie wyjątkowo ładnego, mandarynkowego zapachu,
wzbogaconego odrobiną woni kwiatów i migdałów. Bez dwóch zdań mój kolejny
ulubieniec, który idealnie sprawdza się pod prysznicem i dobrze współpracuje
z maszynką do golenia. Kolorowo, pachnąco i skutecznie :-)


p.s. - mimo wielu przemyśleń nadal nie sięgnęłam po depilator i chyba szybko to nie nastąpi.... :)











10 stycznia 2016

Yves Rocher - Balsam do ciała "Jabłko w karmelu "


Wszelkim limitowanym i sezonowym edycjom kosmetyków, zarówno tych do pielęgnacji
jak i makijażu, przyglądam się zawsze z dużą ciekawością. Oczywiście nie wszystkie z
nich znajdują się ostatecznie w moim zakupowym koszyku, ale obok zimowej edycji
limitowanej o wyjątkowo apetycznym zapachu "Jabłko w karmelu" marki Yves Rocher
z serii Plaisirs Nature nie mogłam przejść obojętnie. Zwłaszcza, że w skład tej linii
wchodzi kilka wzajemnie uzupełniających się produktów, potęgujących wrażenia
zapachowe :-)

Yves Rocher
Balsam do ciała
"Jabłko w karmelu"
Edycja limitowana



Opis producenta
Balsam do ciała "Jabłko w karmelu" to kompozycja zapachowa idealna na zimowe wieczory.
 Odkryj świeżość jabłka, subtelnie podkreśloną ciepłymi, apetycznymi waniliowymi nutami - 
ten przyjemny zapach pobudzi Twoje zmysły i otuli Twoją skórę, pozostawiając ją odżywioną. 
 Balsam do ciała został wzbogacony w Masło Karite z biologicznych upraw, oraz olejek ze 
słodkich migdałów. Produkt pochodzi z edycji limitowanej Plaisirs Nature.

Moim okiem
Balsam znajduje się w płaskim i bardzo wygodnym w użyciu opakowaniu z tradycyjną
 zakrętką, wykonanym z solidnego plastiku. Pod wieczkiem znajduje się specjalna folia
zabezpieczająca, która nie tylko dba o świeżość produktu, ale przede wszystkim daje 
nam pewność, że nie był wcześniej używany. Spód opakowania jest lekko transparentny, 
dzięki czemu możemy na bieżąco kontrolować zużycie kosmetyku. Szata graficzna jest 
przyjemna dla oka, utrzymana w brązowo - złotej i stonowanej kolorystyce. Wszelkie
informacje o produkcie można znaleźć na zdobiącej wieczko etykiecie, którą należy
jednostronnie oderwać.



Konsystencja balsamu jest kremowa i przyjemnie lekka, dzięki czemu używa się go
z przyjemnością. Błyskawicznie wnika w skórę i nie pozostawia na niej tłustej warstwy.

Zapach jest śliczny i raczej słodki, choć przełamany świeżymi, owocowymi nutami - 
mnie kojarzy się z lekko kwaśnym, soczystym jabłuszkiem w towarzystwie sporej ilości 
słodkiego karmelu i odrobiny wanilii :-) Przyjemny dla nosa, idealny na aktualną porę
 roku, ciepły i otulający. Dodatkowo umila i tak przyjemną za sprawą konsystencji 
aplikację i dosyć długo utrzymuje się na skórze.

Mimo dosyć delikatnej i lekkiej konsystencji balsam ma całkiem niezłe i długotrwałe
właściwości pielęgnacyjne. Już po pierwszej aplikacji przynosi przyjemne ukojenie 
suchej skórze, odczuwalnie nawilża, odżywia i intensywnie wygładza. Razem z żelem
pod prysznic z tej samej serii tworzy wyjątkowo zgrany duet o niebanalnym aromacie :-)

W składzie znajdziemy między innymi olejek ze słodkich migdałów, sok z aloesu,
olej awokado czy masło shea.

Skład
( kliknij aby powiększyć )

Opakowanie balsamu ma pojemność 150 ml i kosztuje 29,90 - jest to produkt z
"zielonym punktem". W skład tej serii wchodzi także Rozświetlające mleczko do
ciała, Żel do kąpieli i pod prysznic, Pastylka do kąpieli, Woda toaletowa oraz
Świeca zapachowa. Wszystkie produkty kupicie w sklepach stacjonarnych i 
sklepie internetowym Yves Rocher.


Podsumowanie
Balsam Yves Rocher "Jabłko w karmelu" to aktualnie jeden z moich ulubionych produktów
 spośród tych do pielęgnacji ciała i bardzo chętnie po niego sięgam. Ma bardzo wygodne w
użyciu opakowanie, które pozwala na bezproblemowe zużycie kosmetyku do samego
końca, oraz delikatną i lekką konsystencję, która szybko się wchłania nie pozostawiając
 tłustej warstwy. Kosmetyk ma przyjemne właściwości pielęgnacyjne - nawilża, odżywia
 i wygładza skórę. Jednak jego największym atutem jest niewątpliwie śliczny, otulający
zapach, idealny na zimowe wieczory - bardzo ciekawa kompozycja zapachowa, która
 powinna spodobać się nawet tym, którzy nie przepadają za jabłkowymi aromatami :-)






4 stycznia 2016

Essie - kostka mini lakierów do paznokci z kolekcji Zima 2015


Za oknem nadal brak śniegu, towarzyszy nam za to prawdziwie siarczysty mróz, więc
korzystając z domowego ciepełka i w towarzystwie obowiązkowego kubka gorącej
 herbaty zabrałam się za kolejny post. Dzisiaj pokażę Wam, jakie lakiery wchodzą w
 skład najnowszej kostki Essie z kolekcji Zima 2015. Wiecie już, że w ubiegłym roku
 odkryłam hybrydy Semilac i to one najczęściej goszczą na moich paznokciach, jednak
dla lakierów Essie ( choć nie tylko ) lubię od czasu do czasu zrobić mały wyjątek :)

Essie 
Kostka mini lakierów
"Zima 2015"


Kolekcja bazowa "Winter 2015" składa się z sześciu odcieni, natomiast kostka zawiera
 cztery spośród nich, każdy o pojemności 5 ml: Haute tub, Apres-chic, Virgin snow oraz
  Shall we chalet? 


Odcień "Haute tub" to elegancka, głęboka czerń z fioletowymi, pięknie mieniącymi się 
drobinkami - niestety zdjęcie nie odzwierciedla jego uroku.  Odcień Apres-chic to srebro 
o metalicznym, ale i odrobinę perłowym wykończeniu, a "Virgin snow" jest pastelowym,
 delikatnie rozbielonym łagodnym fioletem. Natomiast " Shall we chalet? to klasyczna
ładna czerwień.


Wszystkie lakiery mają długie i cienkie pędzelki. Całkiem nieźle kryją już przy pierwszej
warstwie, jednak zdecydowanie najładniejszy efekt uzyskuje się przy dwóch warstwach i
tyle właśnie nałożyłam na próbnik pokazany powyżej. Dosyć szybko schną. 

Moim faworytem jest ciekawy odcień Haute tub, który z pewnością podbije serca tych 
z Was, które lubią intensywne i ciemne, subtelnie mieniące się kolory. Kojarzy mi się
 z nocnym niebem pełnym migoczących gwiazd. Podoba mi się także czerwień, czyli 
Shall we chalet? i choć podobne odcienie pojawiają się dosyć często w sezonowych
kolekcjach, taka czerwień jest elegancka, ponadczasowa i zawsze ładnie prezentuje się
na paznokciach pasując do niemal każdej stylizacji. Pastele bardzo lubię, więc jasny,
rozbielony fiolet Virgin snow również przypadł mi do gustu, choć szczerze przyznam,
 że wolałabym, aby w tym zestawie znalazł się zamiast niego pastelowy róż wchodzący
 również w skład zimowej kolekcji bazowej. Srebrny odcień Apres-chic z pewnością
 najrzadziej zagości na moich paznokciach w wersji solo, ale można użyć go do wielu
 ciekawych stylizacji.


Kostkę z mini lakierami z kolekcji Zima 2015 kupicie w wielu drogeriach internetowych,
w cenie około 39 - 45 złotych.

Oczywiście czekam teraz na kolejną, wiosenną odsłonę lakierów Essie i jeśli mi się
spodoba to być może także i ona zagości w moich lakierowych zbiorach.

A jakie odcienie lakierów zdobią aktualnie Wasze paznokcie?








2 stycznia 2016

Siedem życzeń, czyli pierwsza lista zakupowa w 2016 roku :-)



Witajcie w Nowym Roku !

Pomyślałam, że choć święta już za nami, to pozostanę jeszcze chwilkę w bardzo lubianym
przeze mnie temacie marzeń i stworzyłam pierwszą w tym roku listę produktów, które
 chciałabym kupić w ciągu kilku najbliższych tygodni.

Oto moje siedem życzeń na pierwszy kwartał 2016 roku:



1. Lakiery hybrydowe "Semilac"
Przygodę z lakierami Semilac zaczęłam w ubiegłym roku i zakochałam się w nich niemal
od pierwszego użycia. Starałam się systematycznie powiększać swoją kolekcję o kolejne
 odcienie i zamierzam to kontynuować - zwłaszcza, że producent kusi nowymi, pięknymi
kolorami :-) Jeszcze w tym tygodniu zamówię trzy kolejne odcienie: Lady in Gray,
Pink Marshmallow oraz Tutti Frutti.

2. Kosmetyki "Zielone Laboratorium"
Kosmetyki te kusiły mnie już w ubiegłym roku, ale niestety ze względu na spore zapasy
wstrzymywałam się z ich zakupem. Naczytałam się jednak tylu pozytywnych opinii o tych
produktach, że jeszcze w styczniu zamierzam to nadrobić i je wypróbować. Myślę, że na
początek kupię Maskę głęboko oczyszczającą z białą glinką oraz Żel myjący z żurawiną i
jabłkiem, choć nie wykluczone że jeszcze coś wpadnie do koszyka :-)

3. Maybelline - Pomadka Color Sensational "The Creamy Mattes"
Najnowsza szminka Maybelline, która nadaje efekt matowych ust. Poluję na nią od
jakiegoś czasu, niestety z marnym skutkiem i mam nadzieję, że wreszcie uda mi się
trafić na wszystkie dostępne odcienie. Kupione!

4. Clochee - Serum silnie nawilżające
Kolejny kosmetyk dobrze znany w blogosferze, któremu przyglądam się już od jakiegoś
 czasu. W tej kategorii mam jeszcze kilku innych kandydatów, ale chyba właśnie to
serum wypróbuję jako pierwsze.

5. Make Me Bio - Krem do rąk
Kremów do rąk nigdy nie za wiele, a już zwłaszcza o tej porze roku, dlatego ogromnie
zainteresowała mnie ta nowość w asortymencie marki Make Me Bio. Krem ma dosyć
bogaty skład i liczę, że otuli oraz przyjemnie natłuści skórę moich rąk. Kupiony!

6. L'Oreal Paris Tusz - do rzęs "Feline" wersja Noir
Maskara Feline w wersji klasycznej stała się moim kosmetycznym ulubieńcem, więc
z wielką chęcią kupię nową, "ekstra czarną" odsłonę.

7. Woski zapachowe Yankee Candle z kolekcji Q1 2016
W tym roku muszę uzupełnić swoją kolekcję wosków Yankee Candle, ponieważ
ostatnio mocno się uszczupliła. Zakupy z pewnością zacznę od zapachów z nowej
kolekcji Q1 2016 których jestem bardzo ciekawa, ale w koszyku znajdą się także
"starsze" zapachy które polubiłam i do których chętnie wrócę. Kupione!


A na koniec chciałabym raz jeszcze życzyć Wam, aby Nowy Rok był wyjątkowy,
najwspanialszy i niezapomniany, oraz aby spełniły się wszystkie Wasze kosmetyczne
marzenia ( czego i sobie po cichu życzę :) ) !




Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)