31 maja 2016

Vianek - Nawilżający tonik-mgiełka do twarzy z ekstraktem z ziela owsa

Kilka tygodni temu nareszcie udało mi się zużyć tonik różany marki Evree, który zaskoczył
mnie swoją ogromną wydajnością - zwłaszcza, że używałam go nie tylko jako stały element
pielęgnacji, ale spryskiwałam nim także maseczki z glinek i od czasu do czasu zapewniał mi
dawkę orzeźwienia w ciągu dnia. Choć moja cera bardzo go polubiła i z pewnością jeszcze
kiedyś do niego wrócę, przyszła pora na wypróbowanie toniku innej marki, który grzecznie
czekał w zapasach. Kosmetyk marki Vianek, bo o nim mowa, skusił mnie dosyć przyjemnym
składem i obietnicą właściwości nawilżających. 

Vianek
Nawilżający tonik-mgiełka do twarzy
z ekstraktem z ziela owsa


Opis producenta
Łagodny tonik-mgiełka o działaniu nawilżającym, przeznaczony do codziennej pielęgnacji cery 
suchej i wrażliwej, idealnie uzupełnienia demakijaż. Dzięki zawartości kompleksu humekantów
 ( mocznik + kwas hialuronowy ) zapobiega utracie wody i chroni przed negatywnymi czynnikami. 
Panthenol oraz ekstrakt z ziela owsa zwyczajnego i cenny olej z kiełków pszenicy łagodzą i 
przywracają skórze równowagę.

Moim okiem
Tonik znajduje się w opakowaniu wykonanym z dosyć solidnego i nieprzezroczystego plastiku,
posiadającym atomizer zabezpieczony niewielką zatyczką.Szata graficzna nawiązuje do innych
produktów marki z serii nawilżającej i utrzymana jest w biało-chabrowej kolorystyce. Etykieta
zdobiąca opakowanie posiada charakterystyczny motyw kwiatowy oraz logo producenta, ale nie
brakuje na niej także niezbędnych informacji o produkcie.

Opakowanie jest poręczne i dokładnie takie, jakie lubię najbardziej w tego typu kosmetykach,
 czyli zakończone atomizerem, który z założenia ma nam ułatwić aplikację produktu. W tym
przypadku mam jednak niestety do niego zastrzeżenia, ponieważ zamiast dozować produkt w
formie przyjemnej mgiełki, rozpyla go mocnym i czasami niezbyt precyzyjnym strumieniem.
Według producenta kosmetyk możemy używać na dwa sposoby - rozpylać go bezpośrednio z
opakowania na skórę twarzy i szyi, lub nasączyć nim wacik kosmetyczny, którym następnie
przecieramy skórę. W tym przypadku, ze względu na mało precyzyjny dozownik, sprawdza
 się sposób drugi, ale mimo wszystko i tak wolę rozpylać go bezpośrednio na twarz, ponieważ
wydaje mi się, że wacik niepotrzebnie absorbuje zbyt dużą ilość kosmetyku, który staje się
przez to mniej wydajny.


Tonik jest bezbarwny i posiada wodnistą konsystencję. Jest delikatnie perfumowany, a zapach
 jest bardzo ładny - zupełnie inny niż w przypadku kremu pod oczy z serii nawilżającej. Tutaj 
dominują kwiatowe, umilające aplikację nuty, przełamane odrobiną przyjemnej świeżości.

Toniku tradycyjnie używam rano i wieczorem jako uzupełnienie pielęgnacji i w tej roli sprawdza
 się świetnie. Ma działanie nawilżające i łagodzące, zapewnia komfort mojej skórze i pozostawia 
ją miękką i gładką w dotyku. W porównaniu ze wspomnianym już wyżej tonikiem marki Evree 
ma jednak odrobinę bardziej "treściwą" konsystencję i nieco dłużej się wchłania, pozostawiając
 subtelny film na skórze, który na szczęście zupełnie znika wraz z całkowitym wchłonięciem się 
kosmetyku. W związku z tym, o ile idealnie nadaje się do porannej i wieczornej pielęgnacji, o
 tyle nie sprawdza się u mnie jako produkt do odświeżenia cery w ciągu dnia. Tą niedogodność 
rekompensują jednak jego właściwości pielęgnacyjne i wpływ na poprawę wyglądu mojej cery.
 Tonik zapewnia na prawdę sporą dawkę nawilżenia, koi podrażnienia, zmiękcza oraz wygładza,
 lekko ujędrnia, dobrze przygotowuje skórę do dalszych kroków pielęgnacyjnych i doskonale 
nadaje się także dla cery wrażliwej. 

W składzie znajdziemy między innymi ekstrakt z ziela owsa zwyczajnego który ma działanie 
nawilżające, zmiękczające i łagodzące, panthenol, mocznik, olej z kiełków pszenicy
oraz kwas hialuronowy.

Skład
Aqua, Glycerin, Avena Sativa Straw Extract, Propanediol, Panthenol, Urea, Triticum
Vulgare Germ Oil, Sodium Hyaluronate, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl Betaine,
Benzyl Alcohol, Parfum, Phytic Acid, dehydroacetic Acid

Opakowanie zawiera 150 ml produktu i kosztuje w cenie regularnej około 17 złotych.
Kosmetyki tej marki kupicie bez problemu w wielu sklepach internetowych.

Podsumowanie
Tonik marki Vianek okazał się przyjemnym kosmetykiem, idealnym do codziennej pielęgnacji
i jako uzupełnienie demakijażu, odpowiadającym na potrzeby mojej skory. Jego właściwości
nawilżające i łagodzące podrażnienia trudno przecenić w przypadku mojej wrażliwej cery. 
Co prawda nie polubiłam się z atomizerem i brakuje mi nieco w tym przypadku tego efektu 
przyjemnej, leciutkiej mgiełki, ale działanie pielęgnacyjne toniku jest na tyle zadowalające,
 że nie pozostaje mi chyba nic innego, jak przymknąć na to oko :-)




26 maja 2016

Balea - Pianka do mycia twarzy z ekstraktem z kwiatu lotosu

O tym, że oczyszczanie twarzy przy użyciu odpowiednich kosmetyków jest podstawowym krokiem
 w jej pielęgnacji, wie chyba każda z nas. Do tej pory najczęściej i najchętniej sięgałam po produkty
o żelowej konsystencji, jednak tym razem wybór padł na produkt w formie pianki. Czy zatem moje
pierwsze spotkanie z kosmetykiem o konsystencji lekkiej niczym chmurka okazało się udane?

Balea
Pianka do mycia twarzy z ekstraktem z kwiatu lotosu
Cera normalna i mieszana


Opis producenta
Lekka i skuteczna pianka do mycia twarzy z ekstraktem z kwiatu lotosu delikatnie zmywa
ze skóry resztki makijażu i inne zanieczyszczenia. Dokładnie oczyszcza pory, pozostawiając
skórę czystą, wygładzoną i promiennie świeżą. Formuła z prowitaminą B5 utrzymuje skórę
odpowiednio nawilżoną i sprawia, że cera promienieje. Pianka przeznaczona jest do cery
normalnej i mieszanej. Produkt wegański, nie testowany na zwierzętach.

Moim okiem
Pianka znajduje się w plastikowym opakowaniu zakończonym dozownikiem z pompką i
 klasyczną zatyczką. Całość utrzymana jest w przyjemnej dla oka kolorystyce, łączącej w
sobie intensywny błękit i biel, a dzięki transparentności opakowania możemy swobodnie
kontrolować zużycie jego zawartości. Opakowanie zdobi prosta i czytelna, ładna etykieta,
z charakterystycznym logo producenta. Pojemniczek jest poręczny i wygodny w użyciu,
a dozownik działa bez zarzutu.


Produkt w opakowaniu ma całkowicie płynną i bezbarwną postać - dopiero użycie dozownika
powoduje, że zamienia się w puszystą, białą piankę. Przypomina mi lekki mus ze sporą ilością
pęcherzyków powietrza. Piankowa konsystencja jest przyjemna i pozwala na łatwą oraz szybką
aplikację. Ma intensywnie świeży i ładny zapach, który jest dobrze wyczuwalny podczas jej
używania i niemal zupełnie znika po spłukaniu produktu wodą.

Pianka jest bardzo wydajna. Jedno naciśnięcie dozownika zapewnia ilość odpowiadającą mniej
więcej wielkości orzecha włoskiego, która dla mnie jest wystarczająca do umycia całej twarzy.
Odpowiednio długo zachowuje swoją "piankową" konsystencję i nie traci swojej objętości, więc
nie trzeba się śpieszyć z jej aplikacją. Na twarz nakłada się szybko i pozwala na równomierne
rozprowadzenie, a sama czynność dzięki leciutkiej konsystencji jest wyjątkowo przyjemna.

Pianka według producenta przeznaczona jest do oczyszczania skóry normalnej i mieszanej.
 W jej składzie znajdziemy glicerynę, pantenol i wyciąg z kwiatu lotosu, który ma między
innymi właściwości nawilżające i przeciwutleniające. Rewelacyjnie sprawdza się podczas
porannego oczyszczania cery, skutecznie usuwając zarówno resztki kosmetyków do nocnej
pielęgnacji jak i sebum. Błyskawicznie się spłukuje, pozostawiając skórę miękką, gładką
 i przyjemną w dotyku. Nie podrażnia i nie wzmaga zaczerwienień na wrażliwych partiach
mojej twarzy, nie powoduje uczucia ściągania skóry i nie wysusza jej. Pianka dobrze radzi
sobie także z wieczornym demakijażem, choć może okazać się zbyt delikatna, aby usunąć
 intensywny makijaż. Warto wtedy przed jej użyciem sięgnąć po ulubiony płyn micelarny.
Dla mnie ma tylko jeden mały minusik - o ile świetnie nadaje się do rozprowadzania na
twarzy przy użyciu dłoni, to niestety nie sprawdza się w duecie z elektryczną szczoteczką
do oczyszczania - konsystencja jest zbyt lekka i w zasadzie "rozpada" się w kontakcie z
nasadką oczyszczającą.

Skład
Aqua, Glycerin, Decyl Glucoside, Sodium Lauroyl Glutamate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine,
Citric Acid, Sodium Chloride, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Panthenol, Nelumbo Nucifera
Flower Extract, Sodium Benzonate, Propylene Glycol, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, 
Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Tocopherol

Opakowanie zawiera 150 ml produktu i kosztuje około 16 złotych. Dostępność niemieckich
kosmetyków Balea nadal pozostawia wiele do życzenia, ale tą piankę z pewnością znajdziecie
 w wielu drogeriach internetowych oferujących kosmetyki tej marki.

Podsumowanie
Jest to moje pierwsze spotkanie z kosmetykiem do oczyszczania twarzy w formie lekkiej pianki
 i muszę przyznać, że całkiem udane. Polubiłam delikatną, puszystą konsystencję tego produktu
 oraz jego łatwą i przyjemna aplikację. Zadowalają mnie także właściwości oczyszczające oraz
 fakt, iż nie powoduje podrażnień wrażliwych partii mojej cery, co jest dla mnie bardzo ważne.
Nie wysusza skóry i nie powoduje niemiłego uczucia jej ściągnięcia oraz dyskomfortu, dzięki
czemu jest kosmetykiem idealnym do codziennego używania. Co prawda nie sprawdziła się w
duecie  z elektryczną szczoteczką do twarzy, ale za to idealnie rozprowadza się za pomocą dłoni.
Bardzo chętnie wypróbuję podobne produkty innych marek.

Jeśli używacie lub używałyście produktów do oczyszczania twarzy w formie pianki, 
piszcie koniecznie jakie możecie mi polecić!








22 maja 2016

Co nowego kupiłam? Część II - kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała

Po krótkiej przerwie spowodowanej problemami z internetem zapraszam Was na drugą część
moich zakupów - tym razem kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała. Poniżej zobaczycie, o
 czym w najbliższym czasie będę między innymi pisać na blogu. Zapraszam :-)


Make Me Bio
Olejek do pielęgnacji twarzy i demakijażu
Naturalny olejek przeznaczony do pielęgnacji i demakijażu, który swoje właściwości odżywcze
i nawilżające zawdzięcza kompozycji czterech wyjątkowych składników: olejku sezamowego
znanego z właściwości nawilżających, przeciwbakteryjnych i fotoochronnych, olejku awokado
który dzięki niezwykle łatwej wchłanialności przez skórę dociera do najgłębszych warstw silnie
nawilżając i odżywiając naskórek, oraz olejków jojoba i makadamia które mają właściwości
zmiękczające i natłuszczające. Całość wieńczy cytrusowy aromat, który orzeźwia i odpręża.
Olejek kupiłam ponieważ zawiera mieszankę składników które doskonale toleruje moja skóra
twarzy. W opakowaniu pachnie "ciasteczkami", a na skórze staje się zupełnie neutralny.

Skin79
Olive Reparing Mask
Całonocna maseczka z oliwką, miodem, lawendą, kakao i awokado oraz olejem z baobabu.
Pozostawia skórę gładką i dobrze nawilżoną, a składniki odżywcze  rewitalizują skórę oraz
 sprzyjają regeneracji komórek i zwiększają napięcie. Maska przeznaczona jest dla każdego
typu skóry. Bardzo polubiłam maski w płacie tej marki, zwłaszcza z serii "zwierzakowej",
więc postanowiłam wypróbować nie mniej słynnych maseczek całonocnych - na początek
wybrałam wersję oliwkową.

The Body Shop
Maseczki do twarzy w saszetce: nawilżająca i oczyszczająca
Podczas zakupów w The Body Shop skusiłam się na dwie maseczki, ponieważ można je
było kupić za 2 złote, podczas gdy ich cena regularna wynosi 8,90 zł - żal było odmówić.
Są to saszetki jednorazowego użycia i chętnie je wypróbuję.


The Body Shop
Żel pod prysznic i masło do ciała z linii "British Rose"
Unikatowa mieszanka British Rose od The Body Shop jest pozyskiwana z angielskich róż,
w 100% organicznie uprawianych w Herefordshire, wybranych ze względu na złożoność
swojego zapachu, idealnie oddającego doświadczenie zanurzania swego nosa w płatkach
tego pachnącego kwiatu. Powyższy duet dostałam w prezencie na Dzień Kobiet i zostawię
go na koniec tegorocznego lata. Zapach jest śliczny, ale spodoba się wyłącznie amatorkom
różanych aromatów, do których na szczęście należę :-)


The Body Shop
Żel pod prysznic, masło do ciała i scrub z linii "Pinita Colada"
Najnowsza, letnia edycja limitowana o zapachu soczystego ananasa z orzeźwiającym kokosem.
W skład linii wchodzą cztery kosmetyki, ja kupiłam trzy spośród nich ze względu na kuszącą
promocję. Pachną cudownie ♥ Dla mnie jest to zapach słońca, plaży i morskiej bryzy, cudownie
owocowy i orzeźwiający, doskonale wyważony i idealny na lato. Do tego lekkie konsystencje
i tarty kokos zawarty w scrubie....:-) Już jestem zakochana w tej serii!


Isana
Żel pod prysznic oraz balsam do ciała "Mademoiselle Rasberry"
Jedna z najnowszych linii pielęgnacyjnych Isany o bardzo przyjemnym zapachu który kojarzy 
mi się z budyniem malinowym i lekkiej, idealnej na lato konsystencji. Produkty mają sporą
pojemność, wygodne w użyciu opakowania i atrakcyjną cenę.

Isana
Kremowo-olejowy peeling pod prysznic
Kolejna nowość tej marki, czyli peeling pod prysznic z olejem migdałowym i perełkami
masującymi to typowy żel peelingujący o niezbyt intensywnym działaniu i zapachu, który
nie do końca przypadł mi niestety do gustu. 

Na koniec kosmetyki które otrzymałam zgłaszając się do testów na portalu Wizaż.pl:


Syoss
Kosmetyki do włosów z serii "Ceramide Keratin Complex"
Jakiś czas temu udało mi się dostać do testów takiego ogromnego zestawu produktów Syoss,
w skład którego wchodziły produkty do kompletnej pielęgnacji i stylizacji włosów. Przyznam,
 że choć nie przepadałam do tej pory za tą marką, ta najnowsza seria sprawdziła się na moich 
włosach całkiem nieźle i używałam jej z przyjemnością - także ze względu na piękny zapach.


Sesderma
Serum do twarzy "Factor G Renew Serum"
Zostałam także wybrana do testowania serum marki Sesderma, które kusiło mnie już od jakiegoś
czasu, a na które nie zdecydowałam się ze względu na cenę. Można było wybierać spośród trzech
produktów, ja wybrałam wersję która interesowała mnie najbardziej, ponieważ jest przeznaczona
także dla skóry wrażliwej. Serum nawilża, ma działanie przeciwutleniające, redukuje zmarszczki,
ujednolica powierzchnię i koloryt skóry. Zawiera czynniki wzrostu, komórki macierzyste jabłoni,
oraz bogaty koktajl antyoksydacyjny. Przywędrowało do mnie zaledwie kilka dni temu i jestem 
w fazie testów, ale zapowiada się bardzo obiecująco. 


Jak widzicie, kosmetyczna nuda mi nie grozi :-) W najbliższym czasie nie planuję większych
zakupów - zamierzam nadal przede wszystkim zużywać zapasy, oraz oczywiście sięgnąć po
nowości, które pokazałam Wam w tym i poprzednim poście.


16 maja 2016

Co nowego kupiłam? Część I - kosmetyki kolorowe

Post typowo zakupowy już dosyć dawno nie gościł na blogu, ponieważ w ostatnich miesiącach
ograniczałam wizyty w drogeriach stacjonarnych oraz internetowych do niezbędnego minimum.
W międzyczasie udało mi się skutecznie uszczuplić zapasy, a nawet zaczęły się pojawiać małe
kosmetyczne braki, co uważam za swój ogromny sukces. Aby motywacja nie zniknęła równie
szybko jak się pojawiła, postanowiłam w nagrodę spełnić kilka swoich kosmetycznych marzeń.

Mimo wszystko trochę się tego nazbierało, więc zdobycze kilku ostatnich tygodni podzieliłam
 na dwie części - kosmetyki kolorowe i kosmetyki do pielęgnacji. Dzisiaj zapraszam na część
pierwszą, czyli kosmetyki do makijażu.


Lirene
Podkład do twarzy "No Mask" 
Najnowszy produkt tej marki - ultralekki i długotrwały fluid zapewniający perfekcyjny i
nieskazitelny wygląd cery przez cały dzień. Nie zmienia koloru w czasie, nie rozmazuje
się i nie brudzi ubrań. Lekka, płynna konsystencja sprawia, że fluid idealnie stapia się ze 
skórą, dzięki czemu makijaż wygląda świeżo i naturalnie bez obciążania cery, która staje
się gładka i aksamitna w dotyku. Zawarty w formule kwas hialuronowy nawilża skórę, a
elastonyl zapewnia jej odpowiednie napięcie i regenerację. Tyle jeśli chodzi o obietnice
producenta, póki co użyłam go kilka razy i jestem pozytywnie zaskoczona. 

Bourjois
Podkład do twarzy "City Radiance"
Rozświetlający, lekki, jedwabisty podkład w tubce zapewniający efekt lekkiej i świetlistej
cery. Chroni skórę przed zanieczyszczeniami środowiska, zawiera filtr SPF 30. Używam
go od kwietnia i bardzo się polubiliśmy, więc niebawem napiszę o nim więcej.

L'Oreal
Podkład do twarzy Infalible "Matte"
Matujący podkład o lekkiej konsystencji, zapewniający naturalny i świeży wygląd. Formuła
z perlitem minimalizuje nadmiar sebum, a jej dodatkowe wzbogacenie o specjalne polimery
zapewnia długotrwałe matowe wykończenie. Jeden z moich ulubionych podkładów, który
stosuję już od kilku miesięcy, a słynna promocja w Rossmannie okazała się idealną okazją
do uzupełnienia jego zapasów.


Bourjois
Pomadka do ust Rouge Edition "Souffle de Velvet"
Przejrzyście matowe szminki, które w wyjątkowy sposób łączą półprzezroczyste kolory
 z efektem matowości i wielogodzinną trwałością, zapewniając delikatny i świeży efekt.
Zapewnia ustom wielogodzinne nawilżenie i jest tak przyjemna w noszeniu jak balsam.
Kilka postów wcześniej pisałam Wam, że zamierzam skorzystać z promocji - 49% w
drogeriach Rossmann i wypróbować tą ciekawie zapowiadającą się nowość. Wybrałam
 dwa ładne odcienie: 04 Ravie en rose, oraz 05 Fuchsiamallow. Pierwsze testy już były i
chyba znalazłam nowych ulubieńców na lato :-)


L'Oreal
Puder matujący Infallible "Matte"
Jedna z nowości marki L'Oreal - kryjący i długotrwały puder matujący w kamieniu, który
skutecznie maskuje niedoskonałości. Zapewnie doskonałe wykończenie makijażu nawet
 do 24 godzin. Odporny jest na wilgoć oraz wysokie temperatury, a jego unikalna formuła 
zapobiega błyszczeniu się skóry. Posiada wysoki stopień odporności na ścieranie oraz 
optymalne krycie. Idealnie nadaje się dla wszystkich rodzajów skory, także wrażliwej.
 Nareszcie do mojego ulubionego podkładu z tej serii dołączył nowy produkt, czyli 
oczekiwany przeze mnie puder. Zapowiada się przyjemnie ;)

Rimmel
Paleta do konturowania twarzy 
Paletka pozwalająca na samodzielne wykonanie makijażu konturującego twarz. Składa się
z trzech części - rozświetlacza, bronzera i różu. Technologia cream-to-powder pozwala na
łatwą i bezproblemową aplikację. Dostępna jest w dwóch wersjach kolorystycznych, ja 
wybrałam 001 Golden Sands ponieważ zawiera idealnie pasujące do mojej cery odcienie.
Bardzo przyjemna paletka, o stonowanej i subtelnej kolorystyce.


L'Oreal
Tusz do rzęs False Lash Superstar "Red Carpet Black"
Maskara o właściwościach pogrubiających i wydłużających. Składa się z dwóch produktów:
białej bazy, która zapewnia zwiększenie objętości oraz tuszu modelującego rzęsy. Specjalna
formuła i odpowiednio wyprofilowana szczoteczka pozwalają osiągnąć spektakularny efekt. 
Zawsze chciałam wypróbować poprzednią wersję tego tuszu, ale skutecznie odstraszała mnie
jego cena i negatywne opinie. Skusiłam się jednak na nową odsłonę i liczę, że nie będę
żałowała tego zakupu.

L'Oreal
Tusz do rzęs False Lash Wings "Sculpt"
 Tusz posiada jednostronną szczoteczkę "sculpt" o krótszych i dłuższych silikonowych
włoskach, która ozwala na dotarcie do rzęs od samej ich nasady, nadając efekt "Tight Line"
- wypełnionej linii rzęs. Zagęszcza linię rzęs jak po użyciu kredki. Maksymalnie pogrubia 
rzęsy oraz nadaje im piękny efekt rozpostartych skrzydeł motyla. Bardzo lubiłam klasyczny
tusz z tej gamy, ponieważ rzeczywiście sprawiał, że moje rzęsy wyglądały jak wachlarze.
Mam nadzieję, że z tą wersją także się polubią.


NeoNail
Lakiery hybrydowe
Robiąc zakupy w jednej z drogerii internetowych postanowiłam przy okazji kupić jeden 
lakier o neutralnym odcieniu, ponieważ choć słyszałam o tej marce, to nie miałam okazji 
używać ich produktów. I wiecie co? Zakochałam się! Niemal natychmiast kupiłam kilka 
kolejnych kolorów i aktualnie moja kolekcja liczy ich dziesięć, ale już wiem, że będzie
 się powiększała. Lakiery NeoNail mają nieco gęstszą konsystencję niż te konkurencyjnej
 marki, łatwo się nakładają i poziomują, a do tego są dobrze napigmentowane. No i ta
ogromna gama kolorystyczna! Uwielbiam ♥


O wszystkich powyższych kosmetykach z pewnością wkrótce przeczytacie na blogu,
zwłaszcza, że z częścią z nich poznałam się już dosyć dobrze. A jeśli interesuje Was
druga część moich zakupów poświęcona kosmetykom do pielęgnacji, zapraszam na
następny post :-)



13 maja 2016

Gillette - Jednorazowe maszynki do golenia Venus "Tropical", czyli depilacja z miłym akcentem dla oka i nosa :)

Choć w pielęgnacji naszego ciała najważniejsze są odpowiednio dobrane kosmetyki, nie można
zapominać o różnego rodzaju akcesoriach, które również pełnią ważną rolę w dbaniu o urodę, a
wspomina się o nich rzadko, lub nawet wcale. Wielokrotnie pokazywałam Wam moje ulubione
produkty ułatwiające golenie, przyszła więc pora na "pomocników" klasycznej depilacji, czyli
maszynki do golenia z którymi najbardziej się polubiłam. Zwłaszcza, że właśnie pojawiły się
w nowej, "tropikalnej" wersji.

Gilette
Jednorazowe maszynki do golenia
Venus "Tropical"


Opis producenta
Maszynki jednorazowe Gillette Venus "Tropical" mają piękne, żywe kolory i rączkę o świeżym
zapachu z wygodnym uchwytem, aby zapewnić bezproblemowe golenie i piękną, gładką skórę.
Ruchoma główka posiada trzy ostrza oraz miękkie poduszeczki ochronne, a także nawilżający
pasek Moisture Rich z nutą aloesu, ułatwiający poślizg maszynki. Dodatkowy niebieski pasek 
stopniowo traci kolor, kiedy golenie przestaje być optymalne. 

Moim okiem
Maszynki znajdują się w plastikowym opakowaniu z folią zabezpieczającą, o bardzo ładnej 
i kolorowej szacie graficznej. Każde opakowanie zawiera trzy maszynki. Kilka dni temu w 
drogeriach pojawiła się najnowsza edycja o nazwie "Tropical", która wyróżnia się rączkami
o ślicznych i intensywnych barwach - dla mnie to zestaw idealny na nadchodzące lato :-)
Warto także wspomnieć, że rączki są perfumowane i mają bardzo przyjemny, kwiatowy 
zapach z lekko egzotyczną nutą.


Za co tak bardzo lubię właśnie te maszynki do golenia? Przede wszystkim za skuteczność,
ponieważ trzy ostrza błyskawicznie i bez żadnego problemu rozprawiają się ze zbędnym
owłosieniem. Ruchoma główka bardzo dobrze dopasowuje się do kształtu ciała i dociera
nawet do tych trudno dostępnych miejsc. Dużym plusem jest także wygoda użytkowania,
ponieważ maszynki posiadają idealnie wyprofilowaną rączkę z gumowymi wstawkami 
antypoślizgowymi, dzięki którym nie wyślizgną się nawet z mokrych dłoni - są idealne 
do używania pod prysznicem. Dodatkowo ostrza otoczone są miękkimi poduszeczkami
ochronnymi, które pozwalają na uniknięcie ewentualnych zacięć - na przykład poprzez 
zbyt mocne dociskanie główki. Maszynka posiada pasek Moisture Rich z substancjami 
nawilżającymi, który ma także ułatwić poślizg maszynki, jednak ja i tak zawsze używam
 pianek lub żeli do golenia. Producent pomyślał także o zastosowaniu specjalnego paska 
o niebieskiej barwie, który wraz z używaniem maszynki traci stopniowo kolor, informując
 nas jednocześnie o tym, że pora wymienić maszynkę na nową, ponieważ golenie przestało
 być optymalne. Oczywiście ostrza, jak w przypadku wszystkich maszynek do golenia, 
zabezpieczone są plastikową nakładką.

W moim przypadku maszynki sprawdzają się idealnie zarówno w depilacji nóg i pach, jak i 
okolic bikini - do tego celu mam przeznaczoną osobną maszynkę. Golenie przy ich pomocy
 jest przyjemne, łatwe, szybkie i przede wszystkim dokładne, a skóra nie jest podrażniona. 
Umieszczenie ostrzy między miękkimi, ochronnymi poduszeczkami sprawia, że na prawdę 
trudno zaciąć się przy ich użyciu. Maszynki są solidnie wykonane, a dobrej jakości ostrza
wytrzymują wielokrotną depilację. I nie musimy zastanawiać się, kiedy należy wymienić 
maszynkę na nową - wystarczy obserwować niebieski pasek, który poinformuje nas o tym
 tracąc swoją intensywność. To bardzo ważne, ponieważ tępe ostrza nie tylko przestają być 
skuteczne i czynność golenia trzeba powtarzać, ale powodują także podrażnienia skóry.

Próbowałam już wielu maszynek do golenia - tańszych i droższych, jednorazowych i z 
wymiennymi wkładami, ale te właśnie należą do moich ulubionych i kupuję je od niemal
dwóch lat bez przerwy. Tym bardziej się cieszę, że producent wprowadza na rynek nowe
 wersje kolorystyczne, które niezmiernie cieszą moje oko. Świetnym pomysłem są także 
perfumowane rączki, będące miłym akcentem zapachowym dla nosa :-)


Opakowanie zawiera trzy sztuki maszynek i kosztuje w cenie regularnej około 21 zł.
Kupiłam je w drogerii Rossmann. 






10 maja 2016

Nowość marki Garnier - Dwufazowy płyn micelarny z olejkiem arganowym

W tym roku zaczęłam tworzyć listy zakupowe, które okazały się strzałem w dziesiątkę, ponieważ 
dzięki nim znacznie ograniczyłam ilość kupowanych - zwykle na zapas - kosmetyków. Daleko mi 
co prawda do minimalizmu kosmetycznego, ale przynajmniej systematycznie uszczuplam i tak 
spore już zbiory. Kosmetykiem który znalazł się na jednej z takich list jest nowość od Garniera -
 Płyn micelarny do demakijażu z olejkiem arganowym, który mogłam nareszcie wypróbować
 dzięki pewnej Agnieszce, ponieważ udała się do Super Pharm i go dla mnie kupiła - dziękuję! 

Garnier
Płyn micelarny z olejkiem o dwufazowej formule
Do makijażu długotrwałego i wodoodpornego


Opis producenta
Poznaj pierwszy płyn micelarny Garniera z olejkiem arganowym do demakijażu twarzy -
idealny do skutecznej, a zarazem łagodnej pielęgnacji każdego typu skóry, nawet wrażliwej. 
Produkt rzeznaczony jest do codziennego demakijażu i oczyszczania twarzy, który pozwoli 
Ci usunąć każdy rodzaj makijażu, nawet długotrwały i wodoodporny, oraz odżywić i ukoić 
Twoją skórę. Delikatna formuła micelarna w połączeniu z dwufazową formułą z olejkiem
arganowym sprawi, że płyn micelarny po wstrząśnięciu usunie każdy, nawet najbardziej
oporny makijaż, będąc przy tym łagodnym dla skóry. Właściwości drogocennego olejku
arganowego oraz witaminy E doskonale sprawdzą się przy oczyszczaniu twarzy. Twoja 
skóra stanie się widocznie gładka, miękka, ukojona i odżywiona. Sprawdź na własnej 
skórze efektywność dwufazowej formuły w połączeniu z olejkiem arganowym do 
demakijażu twarzy, oczu i ust!

Moim okiem
Kosmetyk znajduje się w solidnym, plastikowym opakowaniu charakterystycznym dla
pozostałych płynów micelarnych tej marki, zakończonym niewielką i wygodną w użyciu
zatyczką z zamknięciem na zatrzask. Opakowanie jest przezroczyste, a tym co najbardziej
 przyciąga wzrok jest jego ciekawa, dwukolorowa zawartość. Pomimo sporej pojemności
dobrze leży w dłoni, a otwór w zatyczce pozwala na swobodne kontrolowanie zużywanego
 produktu. Choć szata graficzna nawiązuje do poprzednich wersji, to jednak wyróżnia się
kolorystyką utrzymaną w intensywnie żółtym, słonecznym kolorze.


Jak na kosmetyk dwufazowy przystało, płyn składa się z dwóch faz - bezbarwnej dolnej warstwy
 wodnej, oraz górnej z olejkiem arganowym o złocistej barwie. Przed użyciem należy intensywnie 
potrząsnąć opakowaniem w celu ich zmieszania. Połączenie obu faz powoduje lekkie zmętnienie
 i spienienie płynu micelarnego, a z jego aplikacją na wacik nie należy zbytnio zwlekać, ponieważ 
warstwy bardzo szybko zaczynają się ponownie rozdzielać.

Produkt ma wyjątkowo ładny, świeży zapach, dzięki czemu bardzo przyjemnie się go używa.
Konsystencja płynu po zmieszaniu obu faz jest wodnista i zaskakująco lekka jak na kosmetyk
 z olejkiem arganowym, który znajduje się tutaj na czwartym miejscu w składzie. Co prawda 
w porównaniu z klasyczną, różową wersją płynu micelarnego tej marki, posiada on delikatną 
warstewkę o minimalnej tłustości, jednak ja wyczuwam ją jedynie w momencie bezpośredniej 
aplikacji na skórę, a po chwili zupełnie "znika". Wydaje mi się, że przysłowiowym kluczem 
do sukcesu w pozbyciu się ewentualnej tłustej warstwy jest dokładne zmieszanie obu warstw 
oraz natychmiastowe zastosowanie kosmetyku, ponieważ tak jak napisałam wcześniej, w
 przypadku tego płynu warstwy wyjątkowo szybko zaczynają się ponownie rozdzielać. 

Kosmetyk rzeczywiście bardzo skutecznie radzi sobie z usuwaniem makijażu, w tym tuszy
 do rzęs które co prawda nie są wodoodporne, ale nie poddają się łatwo innym, tradycyjnym 
płynom micelarnym. Wystarczy przyłożyć na chwilkę nasączony płynem wacik, by dokładnie
rozpuścić i pozbyć się makijażu oczu niemal za jednym razem, bez zbędnego pocierania oraz
rozmazywania! Równie dobrze rozprawia się z makijażem twarzy, a moja cera po jego użyciu 
jest aksamitna w dotyku i lekko odświeżona. Nie powoduje uczucia ściągnięcia na skórze, nie 
podrażnia oczu ani nie wpływa negatywnie na moją cerę naczynkową - wręcz mam wrażenie,
 że delikatnie koi zaczerwienienia. Nie wiem jaką skutecznością wykazuje się w przypadku 
kosmetyków wodoodpornych, ponieważ takich nie używam, ale wszystkie klasyczne usuwa
 bez problemu. Przyznam, że dla mnie to troszkę taki dwufazowym płyn do demakijażu oczu
 o znacznie mniej tłustej formule, nie pozostawiający uciążliwego filmu na skórze, którego
 mogę użyć do oczyszczania ze wszelkich zanieczyszczeń nie tylko oczu, ale także twarzy.
Kosmetyk jest bardzo wydajny, co jest zapewne w dużej mierze zasługą jego skuteczności.

Skład
Aquq/Water, Cyclopentasiloxane, Isohexadecane, Argania Spinosa Oil/Argania Spinosa Kernel Oil, 
Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, CI 60725/Violet 2, Decyl Glucoside, 
Dipotassium Phosphate, Disodium EDTA, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Ethylhexyl Salicylate, Geraniol, 
Haematococcus Pluvialis/ Haematococcus Pluvialis Extract, Hexylene Glycol, Limonene, Linalool, 
Pentaerythrityl Tetra- Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Polyaminopropyl Biguanide, Potassium
 Phosphate, Sodium Chloride, Parfum/Fragrance (F.I.L. B176670/1)

U kogo się sprawdzi? Z pewnością u osób, które tak jak ja lubią się z olejkami w pielęgnacji
twarzy, których skóra nie ma tendencji do zapychania po olejku arganowym, oraz kiedy użycie
 płynu micelarnego nie jest ostatecznym, a pierwszym krokiem w oczyszczaniu skóry. Także
jeśli używacie dwufazowych preparatów do demakijażu oczu, ten kosmetyk może może stać
 się Waszym ulubieńcem. U mnie sprawdził się całkiem nieźle i nie znajduję w nim znaczących
minusów. No może poza jednym, a mianowicie szybkim ponownym rozdzielaniem się warstw,
co powoduje, że używając go nie można zapominać o częstym potrząsaniu opakowaniem :-)

Opakowanie ma pojemność 400 ml i w cenie regularnej kosztuje około 20 złotych.
Dostępny jest już z pewnością w drogeriach Rossmann i sieci Super Pharm.

Dajcie znać, jak u Was spisała się ta nowość. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!





4 maja 2016

Nowości kosmetyczne które mnie kuszą - część XIV


Witajcie!

Zrobiłam sobie kilka dni przerwy i odpoczęłam nie tylko od obowiązków, ale także internetu.
Co prawda wszystko co dobre szybko się kończy i musiałam wrócić do rzeczywistości, ale za 
to z naładowanymi w pełni akumulatorami i głową pełną pomysłów :-) 

Mój ulubiony, zielony maj, postanowiłam rozpocząć na blogu leciutkim postem o nowościach
 kosmetycznych, które wypatrzyłam na drogeryjnych półkach oraz w zapowiedziach - czyli
kolejną, czternastą już częścią mojego ulubionego cyklu.


1. Maybelline
The Falsies Push Up Drama Mascara
Najnowsza maskara pogrubiająca i unosząca rzęsy z efektem push-up, porównywalnym z 
efektem sztucznych rzęs. Unikalna, silikonowa szczoteczka z wypustkami w kształcie 
kielichów zapewnia spektakularny efekt.

Wiecie, że nowości wśród tej grupy kosmetyków wywołują u mnie szczególną ciekawość,
a obok tej maskary Maybelline z pewnością nie przejdę obojętnie. W sprzedaży powinna
pojawić się jeszcze w tym miesiącu, więc będę z niecierpliwością wypatrywała jej na
półkach.

2. The Body Shop
Linia kosmetyków do ciała "Pinita Colada"
Najnowsza, limitowana tropikalna edycja kosmetyków do pielęgnacji ciała o zapachu 
soczystego ananasa i orzeźwiającego kokosa prosto z rajskich Karaibów. W skład tej
egzotycznej linii wchodzi żel pod prysznic, masło do ciała, scrub z dodatkiem tartego
kokosa oraz orzeźwiający sorbet.

Cóż...cała seria zachwyca mnie już na obrazku i co tu dużo pisać - na Pinita Coladę od
The Body Shop skuszę się z pewnością! Kosmetyki są już dostępne w sprzedaży i czekają
na przygarnięcie :-)

3. Organique
Rytuał o zapachu słodkiego mango
Najnowszy i wyjątkowy rytuał pielęgnacyjny do ciała o zapachu słodkiego mango, w skład
 którego wchodzą cztery produkty: kula do kąpieli, pianka do mycia ciała, balsam z masłem
 Shea oraz olej do kąpieli i masażu. Dostarczy skórze niezbędnych składników odżywczych
i zapewni wyjątkowo pachnące odprężenie. Idealny na ciepłe dni!

Uwielbiam zarówno kosmetyki marki Organique jak i zapach mango, nic więc dziwnego,
że produkty wchodzące w skład rytuału wywołały zachwyt na mojej twarzy. Z pewnością
kupię piankę do mycia ciała, natomiast zastanowię się nad balsamem do ciała - obawiam
się, że może być zbyt treściwy na nadchodzące ciepłe dni.

4. Bourjois
Rouge Edition "Souffle de Velvet"
Nowe, przejrzyście matowe szminki, które w wyjątkowy sposób łączą półprzezroczyste
kolory z efektem matowości i wielogodzinną trwałością, zapewniając delikatny i świeży
efekt makijażu. Formuła wzbogacona o składniki kontrolujące poziom nawilżenia daje
aksamitne poczucie lekkości, wielogodzinne nawilżenie i jest tak przyjemna w noszeniu,
jak balsam. Podkreśl swoje usta jednym z ośmiu, świeżych i półtransparentnych odcieni.

Szminki z gamy Rouge Edition bardzo lubię, choć do tej pory miałam ograniczony wybór
ze względu na ich przeważającą, intensywną kolorystykę, z którą niestety niezbyt mi do
twarzy. Najnowsze pomadki Rouge Edition "Souffle de Velvet" wyróżniają się pod tym
względem, ponieważ wypatrzyłam kilka przyjemnych, dosyć neutralnych odcieni, które
mogą idealnie wpisać się w moje gusta. Jutro się po nie wybieram - trwająca aktualnie
promocja -49% w drogeriach Rossmann na szminki, błyszczyki i kredki to ust to wrecz
idealny moment na ich wypróbowanie :-)

5. Maybelline
Podkład matujący Dream Velvet
Pierwszy bardzo lekki podkład od Maybelline, który matuje i nawilża jednocześnie. 
Formuła o konsystencji lekkiego żelu z dodatkową zawartością wody nawilża aż do 
12 godzin, a pigmenty matujące dają nieskazitelne, aksamitne wykończenie makijażu. 
Idealnie stapia się z cerą, wyrównuje koloryt i wygładza powierzchnię cery.

W przypadku tej nowości skusiła mnie obietnica wyjątkowo lekkiej konsystencji, oraz
matujący efekt. Wydaje mi się, że może być to bardzo przyjemny podkład na cieplejsze
dni. Na sklepowych półkach pojawi się w czerwcu i chyba go wypróbuję :-)


Tak wygląda aktualnie lista moich kosmetycznych "kusicieli", których z ogromną
przyjemnością widziałabym w swojej łazience. W połowie maja zamierzam wreszcie
opublikować post zakupowy i być może niektóre z wyżej pokazanych kosmetyków
już się w nim pojawią :-)










Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)