28 października 2016

Scandia Cosmetics - Krem do rąk "Zielone jabłko", czyli mój ulubieniec na chłodne ( i nie tylko ) dni

Moje dłonie doskonale wyczuwają, że ciepłe dni odeszły w zapomnienie i wielkimi krokami zbliża
się zima. Pora więc zaopatrzyć się nie tylko w rękawiczki, ale przede wszystkim w odpowiedni na
nadchodzącą porę roku krem do rąk. Ja już znalazłam swoich faworytów w tej kategorii - kremy do
rąk marki Scandia Cosmetics, które spełniają moje "zimowe"wymagania. Dzisiaj przestawię Wam
bliżej krem w niezwykle apetycznej wersji zapachowej, od którego rozpoczęłam swoją przygodę z
tymi kosmetykami.

Scandia Cosmetics
Krem do rąk 
"Zielone jabłko"


Opis producenta
Krem do rąk z innowacyjną, wyjątkowo bogatą recepturą opartą na zawartości 25% masła Shea,
bogatego w substancje tłuszczowe nienasycone oraz witaminy A, E, F, wysoko cenione za swoje
zmiękczające i kojące skórę właściwości. Krem polecany jest do codziennej pielęgnacji suchej,
zniszczonej i podrażnionej skóry rąk. Łatwo rozprowadza się na skórze, intensywnie nawilża i
regeneruje, przywracając skórze aksamitne wygładzenie. Apetyczny zapach kremu wprowadza
w dobry nastrój.

Moim okiem
Krem znajduje się w stylizowanej dzięki srebrnemu odcieniowi na metalową, ale jak się okazuje
plastikowej, miękkiej i klasycznej tubce, zakończonej niewielką zakrętką. Tubkę otrzymujemy
zapakowaną dodatkowo w kartonik, który tradycyjnie zawiera wszelkie informacje o produkcie.
Całość jest bardzo dobrze zabezpieczona zarówno folią ochronną na zewnętrznym opakowaniu,
jak i specjalnym "sreberkiem" bezpośrednio na otworze tubki, dzięki czemu mamy pewność, że
dany kosmetyk jest świeży i nie był wcześniej otwierany. Szata graficzna opakowania jest wręcz
minimalistyczna, a wyjątkowo skromnie wyglądającą tubkę zdobi jedynie niewielka papierowa
etykieta i równie niepozorne, choć przyjemne dla oka kartonowe opakowanie.


Krem ma białą barwę, oraz - jak przystało na produkt którego bazą jest masło shea - dosyć gęstą
 i treściwą konsystencję. Formuła jest bogata, ale jednocześnie przyjemnie kremowa, dosyć łatwa
 w aplikacji i nie sprawiająca problemów podczas wydobywania z opakowania. Taka konsystencja
przekłada się także na wydajność kremu, dzięki czemu możemy na prawdę długi czas cieszyć
 się jego dobroczynnymi właściwościami pielęgnacyjnymi.

Producent zaskoczył mnie ilością dostępnych wersji zapachowych tego kremu, bowiem jest w
 czym wybierać! W zależności od naszych zapachowych upodobań możemy skusić się na krem
 o aromacie wiśni, moreli, liczi, melona, acai, zielonego jabłka, a nawet czarnej herbaty. Wiecie
już, że uwielbiam jabłkową woń, więc w pierwszej kolejności bez wahania wybrałam wersję o
zapachu zielonego jabłka. Jest to jeden z tych owocowych aromatów, który chyba nigdy mi się
nie znudzi, a który niestety dosyć rzadko pojawia się w kosmetykach, zwłaszcza w tak dobrze
odtworzonej, naturalnej formie bez wyczuwalnej chemii. Zapach w tym przypadku jest średnio
intensywny i ogromnie apetyczny, soczysty oraz słodki, ale przełamany także charakterystyczną
kwaskową nutą. Zachwycił mnie od pierwszego użycia, tym bardziej, że dosyć długo utrzymuje
 się na dłoniach. Aktualnie używam wersji melonowej i jestem nią pod względem zapachu równie
zachwycona.

Konsystencja kremu pozwala na przyjemną aplikację, ale nie jest to produkt, który możemy nałożyć
na dłonie w pośpiechu - najlepsze efekty przynosi wtedy, kiedy dokładnie go wmasujemy i damy mu
czas na wchłonięcie. Krem co prawda nie wnika błyskawicznie w skórę, ale jak na kosmetyk o sporej
zawartości masła shea i tak wchłania się w miarę szybko - zwłaszcza, gdy wyciśniętą z tubki porcję
kremu przez chwilkę rozgrzejemy w dłoniach. Z tych względów do tej pory najczęściej sięgałam po
niego wieczorem, kiedy nareszcie mogłam poświęcić więcej czasu swoim dłoniom i podarować im
po całym aktywnie spędzonym dniu odrobinę relaksu. Jednak pozytywne działanie kremu doceniłam
zwłaszcza teraz, gdy zima za pasem i na dworze robi się coraz chłodniej, a moje moje dłonie reagują
na wahania temperatury zaczerwienieniem i podrażnieniem. Jeśli tylko mogę sobie na to pozwolić,
używam go także w ciągu dnia, ponieważ skutecznie chroni dłonie przed niekorzystnymi czynnikami
atmosferycznymi, otulając je subtelną warstwę ochronną. Produkt wyróżnia się bardzo skutecznymi
właściwościami pielęgnacyjnymi. Dogłębnie odżywia i regeneruje skórę moich dłoni, intensywnie je
wygładza oraz zmiękcza, a także łagodzi podrażnienia. Powinien sprawdzić się także w przypadku
bardzo suchej i wymagającej skóry, przynosząc jej natychmiastową ulgę. Znakomicie radzi sobie
nałożony na dłonie bezpośrednio przed snem grubszą warstwą jako "maska", a już zwłaszcza w
połączeniu z bawełnianymi rękawiczkami do pielęgnacji dłoni na noc - co prawda po taki zestaw
ratunkowy sięgam rzadko, ale potrafi on zdziałać prawdziwe cuda :-) Nie sposób przecenić także
jego dobroczynnego działania na paznokcie i skórki wokół nich.

Skład
Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Oil, Glycerin,
Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Ceteareth-20, Parfum, Panthenol, Sodium Polyglutamate,
Hydrolyzed Scierotium Gum, Betaine, Urea, Potassium Lactate, Tocopheryl Acetate, Sodium Poly-
acrylate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Hexyl Cinnamal

Opakowanie zawiera 70 ml kremu i w cenie regularnej kosztuje około 20 złotych. Ja kupuję go
w jednej z popularnych drogerii internetowych, można go także nabyć w sklepie internetowym
producenta.

Jak już wspominałam wyżej, do tej pory używałam wersji o zapachu melona i zielonego jabłka,
ale z pewnością skusze się także na morelę :-) Moim zdaniem kremy te są zdecydowanie godne
polecenia i warto je wypróbować, a przekonać do nich mogą się nawet osoby, które wolą szybko
wchłaniające się produkty. Mimo iż nieco wolniej wnikają w skórę, ja nie odczuwam żadnego
dyskomfortu podczas aplikacji, a co najważniejsze, mogę zapewnić moim dłoniom odżywienie
i ochronę jakiej o tej porze roku potrzebują.



12 października 2016

Nowość od NIVEA - Jedwabisty mus pod prysznic do mycia ciała "Creme Soft"

Mimo iż od jakiegoś czasu staram się ograniczać kosmetyczne zakupy do produktów niezbędnych,
to niestety nadal nie mogę oprzeć się pokusie wypróbowania niektórych nowości, które wypatrzę
na drogeryjnych półkach. Zwłaszcza, jeśli mogą stanowić ciekawą alternatywę dla dotychczas
używanych przeze mnie kosmetyków i przełamać pielęgnacyjną rutynę. Jedną z takich właśnie
nowości jest Mus pod prysznic do mycia ciała marki Nivea, którego zakupu nie będę z pewnością
żałować, ponieważ okazał się bardzo przyjemnym kosmetykiem.

Nivea
Mus do mycia ciała pod prysznic
z olejkiem migdałowym
"Creme Soft" 


Opis producenta
Dzięki idealnemu połączeniu olejku migdałowego i ekstraktu drogocennego jedwabiu z niebiańsko
miękkim musem, sprawia uczucie gładkiej skóry niczym otulonej jedwabiem. Innowacyjna aplikacja
i wyjątkowa formuła sprawiają, że mus ma dwa razy większą wydajność niż żel pod prysznic o takiej
samej pojemności. 


Moim okiem
Produkt znajduje się w metalowym opakowaniu pod ciśnieniem, posiadającym plastikowy dozownik
zabezpieczony niewielką zatyczką. Opakowanie w trakcie użytkowania okazało się bardzo poręczne
 i wygodne w użyciu, między innymi dzięki specjalnemu wyprofilowaniu, które skutecznie zapobiega
 jego wyślizgiwaniu się z wilgotnych dłoni pod prysznicem. Także sam dozownik działa bez zarzutu,
pozwalając na kontrolowanie ilości wydobywanego musu. Szata graficzna opakowania przypadła mi
do gustu ponieważ jest delikatna, a w zależności od wybranej wersji pozwala cieszyć oko odcieniem
od lekkiego błękitu, aż po intensywny granat.

Mus pod prysznic występuje w trzech wersjach: Creme Soft z olejkiem migdałowym, Creme Smooth
z ekstraktem z jedwabiu, oraz Creme Care z pielęgnującymi olejkami - ja na początek wybrałam
wersję Soft z olejkiem migdałowym.


Sposób użycia jest bardzo prosty - należy mocno wstrząsnąć opakowaniem, a następnie trzymając 
pojemnik w pozycji pionowej wycisnąć pożądaną ilość musu na dłoń i nałożyć go na mokrą skórę.
Ważne jest, aby do aplikacji musu na skórę używać wyłącznie dłoni a nie gąbki lub myjki, gdyż
powodują one, że powstała pianka się rozwarstwia i traci swoje przyjemne właściwości.

 Po naciśnięciu dozownika otrzymujemy produkt o białej barwie i wręcz niebiańskiej konsystencji, 
 przypominającej leciutką piankę. Dla mnie jest to konsystencja niemal idealna, ponieważ zachwyca 
delikatnością, a jednocześnie podczas rozprowadzania na skórze staje się odpowiednio kremowa.

Zapach musu jest średnio intensywny i bardzo przyjemny dla nosa, zdecydowanie umila aplikację
 i pozostaje na skórze jeszcze przez jakiś czas po kąpieli. Przed zakupem możemy poznać zapach 
każdej wersji dzięki specjalnej naklejce umieszczonej na zakrętce - należy ją przetrzeć palcem a 
następnie powąchać, choć uwalniany w ten sposób aromat jest bardzo słabo wyczuwalny i trudno 
wyobrazić sobie właściwy zapach produktu. W międzyczasie poznałam zapachy wszystkich trzech 
musów "na żywo" i co prawda każdy z nich pachnie nieco inaczej, ale moim zdaniem wszystkie 
bazują na charakterystycznym dla marki aromacie kultowego niebieskiego kremu Nivea. Zapach
 tej wersji którą dzisiaj Wam pokazałam jest dosyć słodki, ale zrównoważony odrobiną świeżości 
i wzbogacony subtelną, migdałową nutą. Cudownie "ciepły" i otulający, skutecznie relaksujący po 
całym dniu - dla mnie idealny zwłaszcza o tej porze roku.

Aplikacja musu na skórę jest czystą przyjemnością, ponieważ rozprowadza się równomiernie i
 nie spływa z niej. Mogłabym porównać ją do nakładania na skórę ciała mleczka lub balsamu 
pielęgnacyjnego o wyjątkowo lekkiej formule. A jak z jego działaniem ? Moim zdaniem mus 
sprawdza się w swojej roli bardzo dobrze. Pomijając jego niewątpliwe walory, do których należą 
konsystencja i zapach, produkt skutecznie oczyszcza moją skórę, pozostawiając ją jednocześnie 
przyjemnie aksamitną w dotyku oraz bardziej gładką, niż po użyciu większości tradycyjnych żeli
 pod prysznic. Nie oczekuję od tego typu kosmetyków nawilżenia skóry - zresztą szczerze wątpię, 
czy jakikolwiek produkt typowo myjący który pozostaje w tak krótkim kontakcie ze skórą posiada 
tego typu właściwości - niemniej po użyciu tego musu moja skóra nie jest wysuszona, nie woła o 
nawilżenie i nie wymaga natychmiastowego użycia dodatkowego kosmetyku pielęgnacyjnego. 
A w dodatku świetnie sprawdza się w roli pianki do golenia :-) Co prawda ma znacznie lżejszą
od niej konsystencję, ale równie dobrze przylega do powierzchni skóry ułatwiając jednocześnie
 poślizg maszynce. Produkt okazał się także dosyć wydajny, zwłaszcza że zwiększa swoją objętość 
po wyciśnięciu z opakowania. 

Skład
Aqua, Isobutane, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Propane, 
Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Hydrolyzed Silk, Xanthan Gum, PEG14 M, PEG-40 Hydrogena-
ted Castor Oil, Citric Acid, Butane, Sodium Benzoate, Limonene, Benzyl Alcohol, Citronellol,
Linalool, Geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone, Butylphenyl Methylpropional, Parfum

W opakowaniu mieści się 200 ml produktu, a zapłacimy za nie około 14 złotych w cenie
regularnej. Mus dostępny jest w marketach oraz drogeriach stacjonarnych i internetowych.

Podsumowując - mus ma dobre właściwości myjące, nie wysusza mojej skóry i pięknie pachnie,
a dzięki przyjemnej konsystencji nie tylko umila czas spędzony pod prysznicem, ale jest także 
ciekawym kosmetycznym urozmaiceniem. Więcej od tego typu produktów nie wymagam, więc
 jestem na "tak" i będzie to chyba jeden z najchętniej używanych przeze mnie kosmetyków pod 
prysznicem w tym miesiącu i nie tylko :-)







6 października 2016

Testowanie z EVELINE COSMETICS - Krem do twarzy pod prysznic dla cery suchej i naczynkowej

Dzisiaj pokażę Wam kolejny kosmetyk, który znalazłam w paczce od Eveline Cosmetics, a który
 z racji swojego przeznaczenia testowałam najdłużej, czyli Krem do twarzy pod prysznic z gamy
Express Face Care, która według producenta odpowiada na potrzeby pomijanej dotychczas
pielęgnacji twarzy w trakcie brania kąpieli.

Eveline Cosmetics
Krem do twarzy pod prysznic
do cery suchej i naczynkowej


Opis producenta: Krem do twarzy pod prysznic na bazie inteligentnej formuły, która zastępuje 
kilka kosmetyków oczyszczających i pielęgnacyjnych. Delikatnie usuwa zanieczyszczenia oraz
makijaż, łagodzi podrażnienia i eliminuje zaczerwienienia, intensywnie nawilża skórę a także 
tworzy doskonałą bazę pod makijaż. Specjalna technologia Multi Smart Face Care™ na bazie 
kwasu hialuronowego, olejku migdałowego i alg laminaria, identyfikuje mikrouszkodzenia w
strukturze skóry i regeneruje je, a także zapewnia jej całodniową ochronę przed czynnikami 
inicjującymi powstawanie zmarszczek. Kompleksowo odpowiada na wszystkie potrzeby młodej
 cery, dzięki czemu codzienną pielęgnację można ograniczyć do dosłownie kilku sekund rano i 
wieczorem. 

Moim okiem
Krem znajduje się w plastikowej, elastycznej tubce z tradycyjnym zamknięciem na "klik", która 
okazała się być bardzo poręczna i wygodna w użyciu. Dodatkowo zapakowana jest w kartonik 
zawierający informacje pozwalające nam zapoznać się ze specyfiką produktu, oraz sprawia, że 
całość wygląda bardziej elegancko. Dzięki temu, że zewnętrzne opakowanie jest zafoliowane
 mamy pewność, że kosmetyk nie był wcześniej otwierany. Do gustu przypadła mi przyjemna
 dla oka szata graficzna produktu, ale nie od dziś wiadomo, że lubię połączenia kolorystyczne 
w odcieniach różu i bieli :) 



Kosmetyk ma białą barwę i średnio gęstą, intensywnie kremową konsystencję, która jednocześnie
jest dosyć lekka, dzięki czemu bardzo przyjemnie się go używa. Zapach kremu jest zdecydowanie
kwiatowy i słodki, nie nachalny i przyjemny dla nosa, umilający aplikację.

Krem występuje w trzech wersjach: do cery normalnej i wrażliwej, mieszanej i tłustej, oraz
   suchej i naczynkowej, którą to jako posiadaczka takiej właśnie cery wybrałam. Moja "różowa"
 wersja została dodatkowo wzbogacona o Silidine® - substancję aktywną, której zadaniem jest 
zapobieganie problemowi rumienia obkurczając i uszczelniają ścianki naczynek krwionośnych, 
dzięki czemu długotrwale redukuje zaczerwienienia oraz zapobiega ich powstawaniu. 

Nigdy nie ukrywałam, że nie jestem fanką kosmetyków wielofunkcyjnych, ale to właśnie ten
produkt z całej paczki zaciekawił mnie najbardziej ( wiecie, że uwielbiam testować nowości )
i mimo wszystko uważam, że sam pomysł zasługuje na pochwałę. Sposób użycia kosmetyku 
jest prosty: należy rozprowadzić krem na zwilżonej skórze twarzy i delikatnie wmasować go 
okrężnymi ruchami, a następnie spłukać twarz letnią lub ciepłą wodą by usunąć jego nadmiar i 
osuszyć twarz ręcznikiem. Z założenia jest to kosmetyk typu 2 w 1, łączący w sobie działanie 
mleczka oczyszczającego oraz kremu nawilżającego. Możemy go stosować zarówno rano, jako 
produkt który oczyści oraz nawilży naszą cerę stając się jednocześnie idealną bazą pod makijaż, 
lub wieczorem, jako kosmetyk do demakijażu twarzy. Podsumowując - krem powinien nam 
zatem zapewnić oczyszczoną, ale i jednocześnie na tyle nawilżoną skórę, aby nie trzeba było 
już sięgać po dodatkowe kosmetyki pielęgnacyjne. 

Jak już wspomniałam wyżej, samo użycie kremu jest bardzo proste i przyjemne, zwłaszcza, że
możemy go użyć biorąc prysznic - tutaj przyznaję plus za optymalną konsystencję, dzięki której
możemy wykonać zalecany, swobodny masaż, podczas którego kosmetyk nie spływa z twarzy. 
 Krem w połączeniu z wodą nie pieni się na skórze, a do jego dokładnego spłukania trzeba użyć 
ciepłej wody, inaczej zaczyna się nieco "rozmazywać" i trudniej szybko usunąć jego nadmiar. 
Produkt dobrze sprawdza się zarówno w oczyszczaniu mojej skóry zarówno z warstwy sebum, 
jak i lekkiego makijażu (w tym przypadku producent zaleca, aby okolice oczu i ust masować 
kremem nieco dłużej ), ale przy mocniejszym makijażu oczu musiałam dodatkowo użyć płynu 
micelarnego by usunąć resztki tuszu do rzęs. Skóra po użyciu kremu jest wygładzona, sprężysta 
i przyjemna w dotyku oraz nie jest absolutnie ściągnięta. Jeżeli jednak chodzi o jej nawilżenie, to 
w moim przypadku nie jest ono niestety wystarczające - mogłabym określić je jako częściowe, 
ponieważ bezpośrednio po aplikacji moja cera wydaje się być kompleksowo wypielęgnowana, 
ale po dłuższej chwili zaczyna jednak domagać się dodatkowej porcji nawilżenia. Po spłukaniu 
krem pozostawia na skórze wyczuwalny, lekko tłustawy film, który zapewne jest zasługą wazeliny 
znajdującej się na drugim miejscu w składzie. Tej właśnie finalnej warstwy okluzyjnej nie jestem
w stanie zaakceptować pod makijaż, dlatego kosmetyk niestety nie sprawdza się u mnie podczas 
porannej pielęgnacji. Znacznie przyjemniejszy okazał się stosowany wieczorem pod prysznicem
jako produkt do szybkiego demakijażu, gdzie powstały na skórze film okazał się bardziej znośny 
i - o dziwo - nie spowodował póki co "zapychania" mojej skóry. Co niezwykle ważne, kosmetyk
nie podrażnia mojej skóry ani oczu podczas demakijażu ( choć odrobinkę trudno przyzwyczaić
 się do zmywania makijażu z oczu produktem o tak kremowej konsystencji :) ), oraz nie wzmaga 
zaczerwienień na wyjątkowo wrażliwych partiach mojej twarzy z tendencją do rumienia i 
pękających naczynek.

Komu szczególnie poleciłabym ten produkt? Osobom posiadającym skórę nie wymagającą
intensywnej pielęgnacji, którym nie przeszkadza powstała po jego użyciu warstwa okluzyjna, 
a które są leniuszkami, lub zdarza im się zapomnieć o demakijażu :-) Sporadycznie może go
natomiast użyć każda z nas jako urozmaicenie dotychczasowej pielęgnacji, zwłaszcza, że do 
wyboru są trzy wersje kremu odpowiadające na różne problemy cery. W moim przypadku nie 
jest to niestety kosmetyk który zapewni kompleksową pielęgnację skóry, natomiast świetnie 
przełamuje dotychczasową rutynę w tym zakresie i okazuje się bardzo pomocny w sytuacjach, 
które ze względu na brak czasu lub możliwości nie pozwalają zadbać o cerę w dotychczasowy 
i ulubiony sposób, o czym ostatnio się przekonałam.

Skład
Aqua/Water, Petrolatum, Glycine Soja Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Cetearyl
Alcohol, Corn Starch Modified, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Sodium Hyaluronate, Butylene
Glycol, Laminaria Hyperborea Extract, Sodium Polyacrylate, Disodium Cetearyl Sulfosuccinate,
Porphyridium Cruentum Culture Conditioned Media, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate,
Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Allantoin, DMDM
Hydantoin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Parfum, Linalool, 
Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylproprional (Lilial), Hexyl Cinnamal, Citronellol, 
Hydroxyisohexyl-3 Cyclohexene, Carboxyaldehyde (Lyral), Coumarin

Opakowanie zawiera 100 ml kremu, który należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od jego otwarcia.
Znajdziecie go z pewnością na półkach w drogeriach Rossmann, drogeriach internetowych oraz 
internetowym sklepie producenta za około 17 złotych.




Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)