Przyznam szczerze, że do matowego efektu na moich ustach długo nie byłam ostatecznie
przekonana, ale teraz uwielbiam takie wykończenie i coraz częściej sięgam po pomadki,
dzięki którym mogę je uzyskać. Na początku tego roku pojawiła się w drogeriach nowość
marki Maybelline - matowe pomadki do ust z serii Color Sensational The Creamy Mattes.
Spośród pięciu odcieni wybrałam dwa, ale polubiłam tylko jeden.
Maybelline
Matowa pomadka do ust
Color Sensational The Creamy Mattes
930 Nude Embrace, 940 Rose Rush
Opis producenta
Maybelline New York przedstawia Color Sensational Creamy Mattes - wyjątkową szminkę,
która nadaje efekt matowych ust w głębokich, nasyconych kolorach. Jest idealna zarówno
do codziennego podkreślenia ust, jaki i do wykonania zmysłowego, wieczornego makijażu.
Innowacyjna kremowa konsystencja połączona z pigmentami zapewniającymi głębię koloru
zachwyci Cię i otuli Twoje usta aksamitną, matową warstwą. Dzięki formule ze specjalnym
kremem matującym The Creamy Mattes gwarantuje doskonałe nawilżenie oraz odżywienie
delikatnej skóry ust.
Moim okiem
Szminka znajduje się w opakowaniu charakterystycznym dla pomadek z serii Color Sensational,
jednak na sklepowej półce wyróżnia się transparentną zatyczką z matowego plastiku w kolorze
intensywnego grafitu. Opakowanie jest solidne, a zatyczka chroni jego zawartość na tyle dobrze,
że bez obaw możemy nosić szminkę w torebce. Całość wygląda dosyć skromnie, a jednocześnie
bardzo elegancko. Pomadka dostępna jest w pięciu kolorach, spośród których wybrałam dwa:
930 Nude Embrance oraz 940 Rose Rush.
Odcień Nude Embrace to klasyczny, ale nieco ciemniejszy "nudziak" z typowo beżowymi
i brązowymi tonami. Kolor uniwersalny, który przypadnie do gustu osobom stawiających na
naturalne i dosyć subtelne podkreślenie ust, choć nie dla każdej karnacji będzie odpowiedni.
Dla mnie ma niestety za dużo brązowego pigmentu i wyglądam w niej niekorzystnie. Jednak
- zgodnie ze znanym powiedzeniem - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, ponieważ
teraz już wiem, że spośród pomadek w odcieniach nude powinnam wybierać wyłącznie te,
które posiadają jednak różowe podtony.
Odcień Rose Rush to w rzeczywistości niezbyt intensywny, zgaszony róż w chłodnej tonacji,
który podkreśli urodę u osób o jasnym i chłodnym typie kolorystycznym. Ten odcień okazał
się dla mnie strzałem w dziesiątkę - ożywia cerę, dodaje zdrowo wyglądającej świeżości oraz
odrobinę energii. Na ustach jest mniej intensywny niż w opakowaniu.
Pomadka ma bardzo przyjemną, kremową i jedwabistą konsystencję oraz neutralny, niemal
niewyczuwalny zapach. Rozprowadza się bez żadnego problemu, gładko sunąc po ustach
i równomiernie pokrywając je kolorem. Nadaje ustom matowe wykończenie z subtelnym,
ładnym satynowym efektem. Po jej aplikacji nie ma nieprzyjemnego uczucia wysuszonych
i ściągniętych ust, co w przypadku matowych pomadek niestety nie należy do rzadkości.
Wręcz przeciwnie, intensywnie kremowa formuła zapewnia tutaj wysoki komfort noszenia.
Trwałość pomadki jest w moim przypadku całkiem zadowalająca, wytrzymuje na ustach
bez poprawek do około czterech godzin. Nie "warzy" się, nie zbiera w załamaniach i nie
podkreśla suchych skórek. Ściera się w estetyczny i równomierny sposób, a niewielkich
poprawek możemy dokonać niemal w każdej dogodnej dla nas chwili.
Podsumowując, są to jedne z najprzyjemniejszych matowych pomadek jakich do tej pory
używałam. Co prawda nie polubiłam się z odcieniem Nude Embrace, ale nie ze względu
na właściwości szminki, a jej kolor, w którym niestety nie czuję się dobrze. Jest to co
prawda najspokojniejszy odcień z całej piątki, ale niestety w moim przypadku nie jest
kolorem twarzowym - sprawia, że wyglądam niezdrowo i wręcz anemicznie. Pomadki
te wyjątkowo komfortowo się noszą i nie wysuszają ust. Mają kremową, a jednocześnie
lekką konsystencję, dzięki czemu stają się niewyczuwalne na ustach. Szkoda, że wybór
odcieni jest mocno ograniczony.
Pomadki w cenie regularnej kosztują około 27 złotych i są bez problemu dostępne w
drogeriach stacjonarnych i internetowych.
A dzisiaj odkryłam pewną pomadkową nowość innej marki, tym razem w idealnej na lato
delikatnie połyskującej wersji, o której z pewnością niebawem Wam napiszę, bo skuszę
się chyba na wszystkie cztery odcienie :-)
Ja też jakoś nie lubię siebie w nudziakowych odcieniach na ustach. W większości wyglądam jak trup. Myślę, że 940 też bym się polubiła :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja wyglądam niemal jak trup w tym konkretnym odcieniu :) Zauważyłam,że pasują do mnie wyłącznie "nudziaki" z domieszką różowych tonów, te typowo beżowe i brązowe absolutnie odpadają :)
UsuńDla mnie chyba ten nudziak pasowałby bardziej.
OdpowiedzUsuńOgólnie kolor jest bardzo ładny, tyle że mnie niestety zupełnie nie pasuje ;)
UsuńIm bardziej wyraziste i matowe tym lepsze 😉 Chociaż mi bardziej podobają sie kolory nudę, to zdecydowanie lepiej mi w tych odważniejszych i ich sie trzymam :) a efekt matu wygrywa wszystko!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię odcienie "nude" na ustach, ale jak się okazuje pasują do mnie tylko te zawierające różowe podtony, inne niestety odpadają. A do intensywniejszych odcieni na ustach przekonałam się niedawno i teraz częściej goszczą w moim makijażu ;)
UsuńOstatnio stawiam na nieco odważniejsze kolory, więc wybrałabym odcień różu :)
OdpowiedzUsuńRóż jest na prawdę ładny, na ustach nieco mniej intensywny :)
Usuńładne kolorki, ale w oko bardziej wpadł mi nr 930 ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie może na jakiejś promocji się na nie skuszę. Mnie się oba kolory podobają :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę na nie zerknąć w drogerii :)
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki wybrałaś, ale ja Skusiłabym się na tę różową.:)
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki
OdpowiedzUsuńMi z kolei podobałby się bardziej 930 :) Różowy jakoś nie pasuje do mojego typu urody ;)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu szukam odpowiedniego odcienia, bo jak już koleżanka wyżej to określiła, to rownież wyglądam jak trup xd
OdpowiedzUsuńLecz udało mi się ostatnio dorwać dwa śliczne kolorki lecz z rimmel : 510 MAYFAIR RED LADY oraz 05 LASTING FINISH BY KATE / ROSSETTO ❤️❤️❤️
Ale mnie zainteresowałaś tymi pomadkami z Rimmel - MUSZĘ je obejrzeć :D
UsuńCo do trupiego wyglądu to mamy coś wspólnego :-)
Oba odcienie mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńA mi właśnie ten Nude bardzo się podoba i lubię takie kolorki :D A przynajmniej na zdjęciu tak wygląda, bo jednak na ustach różnie mógłby wyglądać :D
OdpowiedzUsuńNa ustach wygląda niemal identycznie jak na zdjęciach, jest to bardzo ładny kolor i jeśli tylko komuś pasują odcienie z takimi tonami to jak najbardziej będzie mu pasował :)
Usuń940 - genialny kolor :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
mi się bardziej podoba nudziak :) nie lubię takich różów jak ta druga pomadka
OdpowiedzUsuńOba kolorki mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńRose Rush piękny :)
OdpowiedzUsuń940 to mój ulubieniec, jest piękny! :)
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze ani jednej sztuki z tych matowych pomadek, poza tym podoba mi się kolor, który w Polsce jest niedostępny :(
OdpowiedzUsuńJa ostatnio stawiam na róże :) Ale trochę robię sobie oddechu od matów, bo trzeba trochę dać odpocząć ustom :P
OdpowiedzUsuń