O tym, że tusze do rzęs są moją wielką kosmetyczną słabością, wiele z Was już wie.
Z wielkim zainteresowaniem śledzę wszystkie pojawiające się - zwłaszcza wśród
topowych producentów drogeryjnych - nowości i z jeszcze większą chęcią niektóre
z nich testuję. Postanowiłam, że w dzisiejszym poście pokażę Wam tusze, które do
tej pory szczególnie polubiłam i do których chętnie wracam. Wiele tuszy zrobiło
na mnie bardzo pozytywne wrażenie i zapewniło ładny wygląd moim rzęsom, ale
dzisiaj wybrałam te zdecydowanie ulubione.
Oto i one - z pewnością także dobrze znane i Wam. Trzy marki i cztery tusze :)
L'Oreal
Volume Million Lashes "So Couture"
Posiada niezbyt dużą, elastyczną silikonową szczoteczkę, która pozwala dotrzeć nawet
do najkrótszych rzęs i precyzyjnie pokryć je tuszem. Przyjemnie kremowa konsystencja
ma idealną gęstość. Intensywnie czarna barwie tuszu ładnie podkreśla spojrzenie, a rzęsy
są idealnie rozdzielone, wydłużone i podkręcone. Plusem jest także trwałość tej maskary,
która zapewnia idealny makijaż rzęs przez cały dzień bez efektu osypywania czy
rozmazywania się. Więcej o tym tuszu pisałam tutaj
Volume Million Lashes "So Couture"
Posiada niezbyt dużą, elastyczną silikonową szczoteczkę, która pozwala dotrzeć nawet
do najkrótszych rzęs i precyzyjnie pokryć je tuszem. Przyjemnie kremowa konsystencja
ma idealną gęstość. Intensywnie czarna barwie tuszu ładnie podkreśla spojrzenie, a rzęsy
są idealnie rozdzielone, wydłużone i podkręcone. Plusem jest także trwałość tej maskary,
która zapewnia idealny makijaż rzęs przez cały dzień bez efektu osypywania czy
rozmazywania się. Więcej o tym tuszu pisałam tutaj
L'Oreal
Volume Million Lashes "Feline"
Ulubieniec wśród ulubieńców :-) Najnowszy tusz z gamy Volume Million Lashes, który
podobnie jak wersja przedstawiona powyżej posiada silikonową, niezbyt dużą szczoteczkę,
wyróżniającą się jednak lekkim wyprofilowaniem. Maskara jest delikatnie perfumowana,
dzięki czemu aplikację umila subtelna woń migdałów. Tusz posiada unikalną, błyszczącą
formułę, dzięki czemu rzęsy otulone są nie tylko intensywną czernią, ale mają także lekki
satynowy połysk. Szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy i dokładnie pokrywa je tuszem,
dzięki czemu możemy uzyskać efekt intensywnego wydłużenia i podkręcenia.
Recenzję tego tuszu znajdziecie tutaj
Rimmel
Wonder'Full "Wake Me Up"
Jedyny tusz w tym małym zestawieniu, który posiada klasyczną szczoteczkę z włosia.
Dobrze rozdziela rzęsy, wydłuża i lekko pogrubia, dzięki czemu możemy z jego pomocą
wyczarować bardzo ładny, niezbyt intensywny dzienny makijaż. Tusz jest wyjątkowo
trwały, a przy tym pozwala rzęsom zachować elastyczność.Nie skleja rzęs, nie kruszy
się i nie tworzy efektu "owadzich nóżek". Ma przepiękny ogórkowy zapach ♥ którym
podbił moje serce już od pierwszego użycia. A do tego śliczne opakowanie w kolorze
soczystej zieleni :-) Pisałam o nim tutaj.
Bourjois
Twist up the Volume
Sama jestem zdziwiona, że ta maskara nie doczekała się jeszcze recenzji na blogu -
zwłaszcza, że znam ją od dawna i chętnie do niej wracam. Tusz posiada silikonową
i największą ze wszystkich przedstawionych powyżej szczoteczkę, którą możemy
dzięki specjalnemu mechanizmowi łatwo przekręcać i ustawiać w dwóch pozycjach -
uwielbiam to "przekręcanie" :-) Pozycja pierwsza rozdziela i wydłuża rzęsy, a druga
je pogrubia. Tusz ma przyjemną, kremową formułę, bardzo ładnie rozczesuje rzęsy,
wydłuża i podkręca. Twist, twist :-)
Porównanie wszystkich szczoteczek - od lewej: Rimmel "Wake Me Up", Bourjois
"Twist up the Volume", L'Oreal "Feline", L'Oreal "So Couture".
Niebawem na blogu pojawi się recenzja najnowszego tuszu to rzęs marki Rimmel -
Wonder'Full Volume Colourist, który według producenta ma stopniowo przyciemniać
rzęsy - ale póki co nie zdradzę, czy ta obietnica została spełniona :-)
Piszcie koniecznie, jakie tusze Wy lubicie najbardziej!
Nie znam tych tuszy, ostatnio jestem wierna MAybelline, może pora już chyba na zdradę :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ Maybelline lubię gamę Colossal - używałam tych tuszy ładnych kilka lat, a ostatnio wypatrzyłam nową maskarę tej marki i mam nadzieję, że pojawi się na naszym rynku bo chętnie ją wypróbuję :)
UsuńZnam tylko L'orealowe tusze :)
OdpowiedzUsuńOoo, może skuszę się na jakiś podczas -49%, zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńJa na pewno kupię maskarę Rimmel, bo aktualna mi się kończy. No i być może zapoluję na kilka tuszy których jeszcze nie miałam okazji używać :)
UsuńLoreal ma całkiem porzadne tusze jeśl ichodzi o tę z Bourjois to u mnie szału na sesjach nie zrobiła ;(
OdpowiedzUsuńU mnie akurat tusz Bourjois daje ładny efekt, ale wiem że nie wszyscy lubią tą maskarę. Też tak mam - na przykład tak zachwalany w blogosferze żółty tusz marki Lovely nie robi z moimi rzęsami zupełnie nic - w sumie wyglądają tak, jakbym ich nie pomalowała :)
Usuńobydwie maskary z L'Oreal znam i lubię :)
OdpowiedzUsuńA ja znam tylko Rimmela ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tusz Rimmel Wake Me Up! To mój zdecydowany ulubieniec:)))
OdpowiedzUsuńTusz jest świetny - i ten jego piękny zapach ♥ :)
UsuńTen ogórkowy z Rimmela mnie uczulił :P nie lubię go :D
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Mnie uczulają niestety wszystkie tusze z Avonu :(
UsuńZielony też lubię, choć ostatnio moim ulubieńcem jest sensational.
OdpowiedzUsuńMaybelline Sensational używałam z przyjemnością :)
UsuńZ tego zestawienia najbardziej ciekawi mnie Feline, ponieważ lubię takie szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka "Feline" u mnie sprawdziła się rewelacyjnie - jest niezbyt duża i dobrze wyprofilowana, nabiera odpowiednią ilość tuszu i ładnie rozczesuje rzęsy :)
Usuńdwóch środkowych przyjemniaczków nie znam ale pozostałe dwa bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńWielu nie miałam okazji testować bo i rzadko kiedy używam, ale najbardziej polubiłam Rimmel Wake Me Up :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo polubiłam ten tusz :)
UsuńNie znam żadnego z nich ;)
OdpowiedzUsuńZ tej czwórki miałam tyko Rimmel Wake Me up i jestem w nim zakochana <3
OdpowiedzUsuńMnie też oczarował :-)
UsuńUwielbiam So Couture, reszty nie miałam okazji używać :)
OdpowiedzUsuńZnam oba tusze Loreala i faktycznie są świetne. Rimmel mnie intryguje. Jakoś nie mam szczęścia to tuszy tej marki. Może jednak warto dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że "Wake Me Up" to pierwszy tusz marki Rimmel z którym aż tak się polubiłam i który z pewnością kupię ponownie :)
UsuńZnam oba tusze Loreala i faktycznie są świetne. Rimmel mnie intryguje. Jakoś nie mam szczęścia to tuszy tej marki. Może jednak warto dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie So Couture i też zrobił na mnie wrażenie:)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie Feline, jest świetny:)
OdpowiedzUsuńMam Feline jest dobry. :)
OdpowiedzUsuńTwist się u mnie nie sprawdził - był bardzo kapryśny i raz rzęsy były piękne, raz tragiczne. Ja lubię, gdy tusz jest moim pewniakiem i dlatego więcej do niego nie wrócę. Ciekawa jestem tego zielonego Rimmela i Loreala :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno miałam ochotę na wypróbowanie Wake me up Rimmela a ponieważ odmówił mi dalszej współpracy Supercurler Rimmela to czas na kolejnego z tej stajni.
OdpowiedzUsuńZnam jedynie fioletowy L'Oreal ;)
OdpowiedzUsuńMam jedynie maskarę Wake Me Up :)
OdpowiedzUsuńMoim zdecydowanym faworytem jest tusz z Lovely Pump up :D Ale mam też ochotę wypróbować maskary Loreal, bo nigdy nie testowałam :D
OdpowiedzUsuńRimmel - uwielbiam! :-)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam żadnego z tych podanych przez Ciebie, miałam jeden z L'oreal ale się nie sprawdził, chociaż kto wie, może któryś z podanych wypróbuje.
OdpowiedzUsuńmam uraz do rimmela i nigdy więcej nie kupię tam tuszu :)
OdpowiedzUsuńczuję że wszystkie te 4 tusze (zwłaszcza 3 silikonowe) polubiłabym! żadnego o dziwo nie miałam...a to mój typ ulubionych szczoteczek :) przy kwietniowej akcji -49% Rossmanna czuję że kupię któryś z L'Oreal :)
OdpowiedzUsuńJa lubię bardzo ostatnio Maybelline Lash Sensational :)
So Couture już też powoli jest moim ulubieńcem ;)
OdpowiedzUsuńMaskarę So Couture bardzo lubię :).
OdpowiedzUsuńRimmel Wake Me Up uwielbiam, a reszty nie znam :)
OdpowiedzUsuńnie znam ich :), przynajmniej jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z nich. Ciekawi mnie ten o zapachu ogórka.
OdpowiedzUsuńZnam 2 ulubieńców ze środka :)
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy z silikonową szczoteczką chętnie bym przygarnęła :) ja aktualnie jestem na etapie testowania tuszy z Avonu, ale bardzo lubię np. te z Eveline :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko maskarę Rimmel, też jestem z niej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa ciągle poszukuję tego jedynego tuszu i wciąż go nie znalazłam. Może spróbuję z tymi Twoimi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <- Mój blog!
U mnie tusz jest podstawowym kosmetykiem kolorowym :) Twoich ulubieńców niestety nie znam
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam testować tusze i mam nadzieje ze na najbliższej promocji w rossmannie uda mi sie kupic Loreal Feline lub So Couture :)
OdpowiedzUsuń