Witajcie!
Zrobiłam sobie kilka dni przerwy i odpoczęłam nie tylko od obowiązków, ale także internetu.
Co prawda wszystko co dobre szybko się kończy i musiałam wrócić do rzeczywistości, ale za
to z naładowanymi w pełni akumulatorami i głową pełną pomysłów :-)
Mój ulubiony, zielony maj, postanowiłam rozpocząć na blogu leciutkim postem o nowościach
kosmetycznych, które wypatrzyłam na drogeryjnych półkach oraz w zapowiedziach - czyli
kolejną, czternastą już częścią mojego ulubionego cyklu.
1. Maybelline
The Falsies Push Up Drama Mascara
Najnowsza maskara pogrubiająca i unosząca rzęsy z efektem push-up, porównywalnym z
efektem sztucznych rzęs. Unikalna, silikonowa szczoteczka z wypustkami w kształcie
kielichów zapewnia spektakularny efekt.
Wiecie, że nowości wśród tej grupy kosmetyków wywołują u mnie szczególną ciekawość,
a obok tej maskary Maybelline z pewnością nie przejdę obojętnie. W sprzedaży powinna
pojawić się jeszcze w tym miesiącu, więc będę z niecierpliwością wypatrywała jej na
półkach.
2. The Body Shop
Linia kosmetyków do ciała "Pinita Colada"
Najnowsza, limitowana tropikalna edycja kosmetyków do pielęgnacji ciała o zapachu
soczystego ananasa i orzeźwiającego kokosa prosto z rajskich Karaibów. W skład tej
egzotycznej linii wchodzi żel pod prysznic, masło do ciała, scrub z dodatkiem tartego
kokosa oraz orzeźwiający sorbet.
Cóż...cała seria zachwyca mnie już na obrazku i co tu dużo pisać - na Pinita Coladę od
The Body Shop skuszę się z pewnością! Kosmetyki są już dostępne w sprzedaży i czekają
na przygarnięcie :-)
3. Organique
Rytuał o zapachu słodkiego mango
Najnowszy i wyjątkowy rytuał pielęgnacyjny do ciała o zapachu słodkiego mango, w skład
którego wchodzą cztery produkty: kula do kąpieli, pianka do mycia ciała, balsam z masłem
Shea oraz olej do kąpieli i masażu. Dostarczy skórze niezbędnych składników odżywczych
i zapewni wyjątkowo pachnące odprężenie. Idealny na ciepłe dni!
Uwielbiam zarówno kosmetyki marki Organique jak i zapach mango, nic więc dziwnego,
że produkty wchodzące w skład rytuału wywołały zachwyt na mojej twarzy. Z pewnością
kupię piankę do mycia ciała, natomiast zastanowię się nad balsamem do ciała - obawiam
się, że może być zbyt treściwy na nadchodzące ciepłe dni.
4. Bourjois
Rouge Edition "Souffle de Velvet"
Nowe, przejrzyście matowe szminki, które w wyjątkowy sposób łączą półprzezroczyste
kolory z efektem matowości i wielogodzinną trwałością, zapewniając delikatny i świeży
efekt makijażu. Formuła wzbogacona o składniki kontrolujące poziom nawilżenia daje
aksamitne poczucie lekkości, wielogodzinne nawilżenie i jest tak przyjemna w noszeniu,
jak balsam. Podkreśl swoje usta jednym z ośmiu, świeżych i półtransparentnych odcieni.
Szminki z gamy Rouge Edition bardzo lubię, choć do tej pory miałam ograniczony wybór
ze względu na ich przeważającą, intensywną kolorystykę, z którą niestety niezbyt mi do
twarzy. Najnowsze pomadki Rouge Edition "Souffle de Velvet" wyróżniają się pod tym
względem, ponieważ wypatrzyłam kilka przyjemnych, dosyć neutralnych odcieni, które
mogą idealnie wpisać się w moje gusta. Jutro się po nie wybieram - trwająca aktualnie
promocja -49% w drogeriach Rossmann na szminki, błyszczyki i kredki to ust to wrecz
idealny moment na ich wypróbowanie :-)
5. Maybelline
Podkład matujący Dream Velvet
Pierwszy bardzo lekki podkład od Maybelline, który matuje i nawilża jednocześnie.
Formuła o konsystencji lekkiego żelu z dodatkową zawartością wody nawilża aż do
12 godzin, a pigmenty matujące dają nieskazitelne, aksamitne wykończenie makijażu.
Idealnie stapia się z cerą, wyrównuje koloryt i wygładza powierzchnię cery.
W przypadku tej nowości skusiła mnie obietnica wyjątkowo lekkiej konsystencji, oraz
matujący efekt. Wydaje mi się, że może być to bardzo przyjemny podkład na cieplejsze
dni. Na sklepowych półkach pojawi się w czerwcu i chyba go wypróbuję :-)
Tak wygląda aktualnie lista moich kosmetycznych "kusicieli", których z ogromną
przyjemnością widziałabym w swojej łazience. W połowie maja zamierzam wreszcie
opublikować post zakupowy i być może niektóre z wyżej pokazanych kosmetyków
już się w nim pojawią :-)
Też się chętnie przyjrzę temu nowemu podkładowi Maybelline. Z opisu zaciekawił. A co do Twoich kusicieli, to pomadki Bourjois mnie też kuszą :)
OdpowiedzUsuńMnie zaciekawiła kolorystyka tych pomadek, nareszcie można wybierać także z pośród nieco bardziej neutralnych i jaśniejszych odcieni :-)
UsuńTa nowa seria TBS kusi i mnie ;)
OdpowiedzUsuńJestem niesamowicie ciekawa zapachu :)
UsuńSkusiłabym się na ten kosmetyk z The Body shop i na dłuższe kąpiele - uwielbiam żele pod prysznic i wszystkie kosmetyki pielęgnacyjne do kąpieli :))
OdpowiedzUsuńTo dokładnie tak jak ja :-)
UsuńNowość TBS jak i Orqanigue mnie kuszą ;D
OdpowiedzUsuńMnie też :)
Usuńpowodzenia w realizacji!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńOrganique o zapachu mango to coś dla mnie :) uwielbiam smak i zapach mango :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego, jak odwiedzić sklep Organique i kupić te wspaniałości :-)
Usuńoooo pomadki wygladaja super :) ten podklad musze wkoncu zakupic
OdpowiedzUsuńPodkład będzie dostępny dopiero w czerwcu :-) Ale pomadki są już w drogeriach :)
UsuńChętnie poznałabym maskarę Maybelline :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńJestem ciekawa 4, ale mam już ich tyle, że muszę odpuścić :)
OdpowiedzUsuńJa posiadam póki co tylko dwie pomadki Bourjois, więc chyba mogę sobie jeszcze pozwolić na jedną :-)
UsuńBałam się tutaj zajrzeć ;D
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie rytuał o zapachu słodkiego mango :)
Hahaha, ostatnio bardzo się ograniczam i staram się zbytnio nie kusić :)
UsuńPo tym jak wyrzuciłam sporo kosmetyków które zdążyły się przeterminować nim nawet zaczęłam je używać, poszłam po rozsądek do głowy. Może kosmetyczny minimalizm jeszcze nie jest moją mocną stroną, ale widzę postępy :D A rytuał Organique zapowiada się obiecująco - jeśli zdecyduję się na zakup to z pewnością o nim napiszę.
Oj to rzeczywiście trzeba przystopować :(
UsuńChętnie poznam Twoją opinię!
Ten mango balsam jest podobny do tego, który był w limitowanej edycji na walentynki - sweet moments :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiałam, czy to jest ten sam balsam z walentynkowej edycji limitowanej w innej szacie graficznej, czy też nieco inny kosmetyk :)
UsuńWczoraj zmacałam dokładnie Souffle de Velvet i jakoś mnie do siebie nie przekonały. Mają dziwną gumowo-glutowatą konsystencję. Ale ciekawa jestem jak będą się spisywać na ustach. ;)
OdpowiedzUsuńKurcze... Strach się bać, o żadnym z tych kosmetyków nie miałam pojęcia póki nie zajrzałam na Twojego bloga i na moje nieszczęście prawie wszystkie wpisują się w mój gust :D
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobne upodobania kosmetyczne :-)
Usuń4 i 5 mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuń