17 kwietnia 2018

ANWEN - Szampon peelingujący Mint It Up

Jeszcze jakiś czas temu nie byłam przekonana do peelingów do skóry głowy i uważałam tego typu kosmetyki za zupełnie zbędne w pielęgnacji moich włosów. Zmieniłam zdanie w ubiegłym roku, gdy wypróbowałam Oczyszczający peeling trychologiczny marki Pharmaceris, który do dzisiaj jest moim faworytem wśród tego typu produktów. Matowe i oklapnięte,  narażone na codzienne zanieczyszczenia oraz obciążane przez kosmetyki do stylizacji włosy, swędzący i przetłuszczający się skalp - z takimi problemami borykałam się zanim odkryłam dobroczynne działanie kosmetyków oczyszczających skórę głowy. W moim przypadku taki peeling przynosi same korzyści, zaczynając od gruntownego oczyszczenia i uczucia przyjemnego odświeżenia, po ograniczenie przetłuszczania się skalpu, lekkie uniesienie włosów u nasady i ograniczenie ich wypadania. Niedawno zaczęłam używać jeden z najnowszych produktów stworzonych przez blogerkę Anwen - Szampon peelingujący Mint It Up o którym wiele dobrego czytałam. Jak sprawdził się u mnie?

Opis produktu
Odświeżający szampon doskonale oczyszcza skórę głowy za sprawą peelingujących drobinek z pestek moreli. Dodatek enzymu, który pomaga usunąć nadmiar zrogowaciałego naskórka sprawia, że skóra po użyciu szamponu intensywniej wchłania składniki aktywne z zastosowanych po nim kuracji. Mocznik nawilża skórę głowy, a pochodna lukrecji zapobiega nadmiernemu wydzielaniu sebum i działa łagodząco, zmniejszając uczucie swędzenia. Szampon dodaje włosom objętości u nasady, przez co dłużej zachowują świeżość. Olejek z mięty pieprzowej nadaje mu świeży, przyjemny zapach, a także poprawia ukrwienie skóry głowy i stymuluje wzrost włosów.

Moim okiem
Szampon znajduje się w prostej, wygodnej w użyciu buteleczce wykonanej z przezroczystego plastiku, zakończonej niewielką zatyczką z klasycznym zamknięciem na zatrzask. Opakowanie zdobi estetyczna i czytelna etykieta o przyjemnej dla oka szacie graficznej, która nie niszczy się nawet w przypadku częstego kontaktu z wodą.  

Szampon jest bezbarwny i ma średnio gęstą, żelową konsystencję, w której zatopiona jest spora ilość brązowych drobinek z pestek moreli. Dodatek olejku z mięty pieprzowej sprawia, że kosmetyk ma typowo miętowy, ale ładny i naturalny zapach. W moim odczuciu przypomina aromat listków świeżej mięty które lubię dodawać latem do napojów chłodzących. Przyjemny dla nosa, orzeźwiający i lekko pobudzający, a do tego intensywnie odświeżający skórę głowy.

Szampon przeznaczony jest do stosowania nie częściej niż raz w tygodniu, ja używam go nieco rzadziej - gdy chcę usunąć pozostałości po często używanych produktach do stylizacji lub kiedy czuję, że włosom zaczyna brakować objętości i szybciej się przetłuszczają, a skóra głowy potrzebuje odświeżenia. W moim przypadku kosmetyk wykazuje najskuteczniejsze działanie wtedy, kiedy najpierw wstępnie oczyszczam włosy aktualnie używanym klasycznym szamponem, a po jego spłukaniu sięgam po szampon peelingujący i wykonuję przy jego użyciu drugie "mycie". Dzięki takiej kombinacji zużywam mniej produktu uzyskując jednocześnie zadowalający efekt pielęgnacyjny, a dodatkowo nieco łatwiej pozbywam się z włosów pozostałości peelingujących drobinek. Nakładam niewielką ilość szamponu na mokrą skórę głowy starając się rozprowadzić go równomiernie na całym skalpie, a następnie wykonuję przez chwilę delikatny masaż. Zawarte w produkcie kawałeczki pestek moreli wydają się dosyć spore, jednak podczas użycia nie powodują żadnych podrażnień skóry, zwłaszcza, że podczas rozprowadzania szamponu część drobinek zostaje na włosach i nie dociera do skóry. Po aplikacji szampon należy pozostawić na skórze głowy na kilka minut, aby wszystkie zawarte w nim składniki mogły zadziałać. Dzięki żelowej formule kosmetyk łatwo się rozprowadza i nie spływa z włosów, a w połączeniu z wodą umiarkowanie się pieni.

Formuła szamponu oparta jest na dosyć mocnym detergencie czyli SLES, więc nie można odmówić mu dokładnego oczyszczania skóry głowy. Za działanie złuszczające odpowiadają wspomniane wyżej kawałeczki pestek moreli które mechanicznie oczyszczają skórę głowy, oraz specjalny enzym wykazujący delikatniejsze działanie złuszczające i wpływający na lepsze wchłanianie składników aktywnych z zastosowanych po użyciu szamponu produktów pielęgnacyjnych. Po użyciu szamponu skóra głowy jest dokładnie oczyszczona i ukojona, a ewentualne swędzenie zniwelowane. Produkt długotrwale i intensywnie odświeża oraz wykazuje delikatnie działanie chłodzące. Co prawda moje włosy bezpośrednio po jego użyciu są lekko splątane oraz szorstkie w dotyku i wymagają zastosowania dodatkowego kosmetyku pielęgnacyjnego w postaci odżywki lub maski, ale finalnie są ładnie odbite od nasady i nieco dłużej zachowują świeżość. Kosmetyk nie wywołał żadnych podrażnień i nie przesuszył moich włosów ani skóry głowy, zapewne dzięki zawartości substancji nawilżających - w jego składzie znajdziemy mocznik, wyciąg z lukrecji czy glicerynę.  Gdyby tak jeszcze peelingujące drobinki wypłukiwały się odrobinę łatwiej i szybciej, to nie miałabym zupełnie na co narzekać w przypadku tego szamponu. Przy pierwszym użyciu wystawiły moją cierpliwość na sporą próbę, ale ostatecznie można znaleźć na nie pewien sposób :)  Pomocne okazuje się aplikowanie produktu na skórę głowy w niezbyt dużej ilości, a po jego wstępnym spłukaniu nałożenie dowolnej odżywki lub maski, przy zmywaniu których łatwiej wypłukać resztę opornych drobinek. Szampon peelingujący Mint It Up polubiłam przede wszystkim za skuteczne i niezbyt intensywne, zupełnie w moim przypadku wystarczające oczyszczanie skóry głowy z martwego naskórka i innych zanieczyszczeń, bez podrażnień i przesuszania. Jego naturalnie miętowy aromat zapewniający niepowtarzalny efekt intensywnego orzeźwienia skradł moje serce, zwłaszcza efekt przyjemnego chłodzenia w ciepłe dni.

Opakowanie zawiera 200 ml produktu i kosztuje 32,99 zł. Szampon Mint It Up kupicie między innymi w internetowym sklepie z kosmetykami ANVEN, oraz innych drogeriach czy sklepach z kosmetykami naturalnymi w internecie. Niestety nie wiem czy jest gdzieś dostępny w stacjonarnej sprzedaży.

Skład
Aqua, Sodium laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Urea, Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Powder, Acrylates Copolymer, Propanediol, Polysorbate 20, Dipotassium Glycyrrhizate, Bacillus Ferment, Glycerin, Propylene Glycol, Cetrimonium Chloride, Polyquaternium-10, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Parfum


Napiszcie, czy sięgacie po podobne produktu do oczyszczania skóry głowy i zdradźcie jak radzicie sobie z wypłukiwaniem peelingujących drobinek :)


2 kwietnia 2018

NIVEA - Pielęgnujący dwufazowy płyn do demakijażu oczu

Do zmywania makijażu oczu już od dawna używam specjalnie przeznaczonych do tego płynów, w tym także dwufazowych. Choć nie wszyscy lubią produkty o takiej formule, ja doceniam je za szybkość i skuteczność w usuwaniu kosmetyków do makijażu, oraz sposób działania nie wymagający intensywnego pocierania delikatnej skóry w okolicach oczu przy pomocy płatków kosmetycznych. Na co dzień podkreślam spojrzenie niezbyt mocnym makijażem i używam klasycznych tuszy do rzęs, więc z założenia tego typu produkty nie mają u mnie trudnego zadania, a jednak nie wszystkie dobrze się spisują. Mam dwóch faworytów w tej kategorii i byłam ciekawa, czy bohater dzisiejszego posta czyli Pielęgnujący dwufazowy płyn do demakijażu oczu marki Nivea sprosta moim oczekiwaniom.

Opis producenta
Pielęgnujący dwufazowy płyn do demakijażu oczu efektywnie usuwa nawet najbardziej wodoodporny tusz i makijaż bez konieczności pocierania. Specjalna formuła nie powoduje podrażnień i pielęgnuje delikatną skórę wokół oczu oraz chroni rzęsy. Płyn nie pozostawia nieprzyjemnej, tłustej warstwy. Przebadany dermatologicznie i okulistycznie.

Moim okiem
Płyn znajduje się w plastikowej, przezroczystej buteleczce z klasyczną zakrętką chroniącą niewielki otworek precyzyjnie dozujący odpowiednią ilość kosmetyku. Opakowanie jest zgrabne i wygodne w użyciu, a dodatkowo cieszy oko przyjemną szatą graficzną. 

Jak na klasyczny dwufazowy płyn do demakijażu przystało kosmetyk składa się z bezbarwnej fazy wodnej oraz fazy oleistej, która w tym przypadku ma śliczny różowy kolor.  Gdy opakowanie stoi na półce warstwy wyraźnie się od siebie oddzielają, przed użyciem należy więc wstrząsnąć buteleczką aby połączyć obie fazy i tym samym zapewnić prawidłowe działanie produktu. Po zmieszaniu zawartości otrzymamy jednolity, lekko spieniony płyn o pastelowym, jasnoróżowym zabarwieniu. Niestety dosyć szybko ponownie się rozwarstwia, więc nie można zwlekać z jego aplikacją na wacik. Kosmetyk jest bezzapachowy.

Płyn stosuję wyłącznie do demakijażu oczu. Sposób użycia produktu jest bardzo prosty - wacik kosmetyczny nasączam standardową ilością płynu i przykładam go na kilka sekund do oka, po czym delikatnie przecieram ruchem ku dołowi. Przyznam, że płyn usuwa kosmetyki użyte do codziennego makijażu oka nienagannie, bez konieczności intensywnego, kilkukrotnego pocierania. Mocniejszy makijaż wymaga powtórzenia tej czynności, ale po użyciu drugiego wacika oko jest idealnie oczyszczone. Co ważne, płyn nie rozmazuje użytych kosmetyków, a skutecznie je rozpuszcza i usuwa. Charakterystyczną cechą dwufazowych płynów do demakijażu jest tłustawy film który pozostaje na powierzchni skóry po ich użyciu. Skłamałabym, gdybym napisała że ten płyn nie pozostawia na skórze żadnej powłoki, jednak w porównaniu do innych podobnych produktów przy dokładnym zmieszaniu zawartości opakowania jest ona naprawdę znikoma i znacznie mniej "tłusta", a w dodatku zaskakująco szybko wnika w skórę. Produkt nie tworzy nieprzyjemnego "efektu mgły" i nie szczypie w oczy. Przy przypadkowym dostaniu się do oczu nie powoduje dyskomfortu w postaci pieczenia czy łzawienia. Również delikatna skóra w okolicach oczu nie jest podrażniona ani zaczerwieniona i finalnie pozostaje czysta oraz przyjemna w dotyku. Obiecywanych właściwości pielęgnacyjnych płynu nie zauważyłam, ale przyznaję duży plus za to, że nie powoduje uczucia ściągnięcia i nie wysusza mojej skóry. Podsumowując - produkt łatwo, szybko i skutecznie radzi sobie z usuwaniem niezbyt mocnego makijażu jaki noszę na co dzień, przy intensywniejszym podkreśleniu oka i chęci idealnego demakijażu trzeba liczyć się z koniecznością użycia więcej niż jednego wacika. Po wodoodporne kosmetyki kolorowe sięgam wyjątkowo rzadko i nie testowałam jego skuteczności w odniesieniu do tego typu produktów.

Opakowanie zawiera 125 ml produktu i kosztuje około 15 złotych. Z jego dostępnością nie ma żadnego problemu, kupicie go w wielu drogeriach stacjonarnych i internetowych.

Skład
Aqua, Isododecane, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Trisodium EDTA, Caprylyl/Capryl Glucoside, Benzethonium Chloride, Sodium Ascorbyl Phosphate, Citric Acid, Sodium Hydroxide, CI 16035

Lubicie dwufazowe formuły w kosmetykach do demakijażu?


19 marca 2018

THE BODY SHOP - Masło do ciała z linii Almond Milk & Honey

O tej porze roku wśród kosmetyków do pielęgnacji mojego ciała królują produkty o intensywnie kremowych konsystencjach i skoncentrowanych formułach, gwarantujących dogłębne odżywienie skóry. Lekkie mleczka, lotiony czy pielęgnujące musy zostawiam na zdecydowanie cieplejsze dni. Choć tej zimy wypróbowałam kosmetyki różnych marek, to najbardziej polubiłam się z Masłem do ciała The Body Shop z linii Almond Milk & Honey bazującej na mleczku migdałowym, odżywczym olejku migdałowym i miodzie, dedykowanej do pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej.  Jeśli chcecie poznać bliżej to niezwykle przyjemne masełko - zapraszam :)

Opis producenta
Linia Almond Milk & Honey powstała aby przywracać nawilżenie oraz łagodzić wrażliwą i suchą skórę. Formuła produktów wchodzących w skład tej linii została stworzona na bazie mleczka migdałowego i odżywczego olejku migdałowego z Hiszpanii oraz miodu z lasów deszczowych Sheki w Etiopii. Dzięki specjalnie sformułowanemu hipoalergicznemu zapachowi mało prawdopodobne jest spowodowanie jakichkolwiek podrażnień u osób dotkniętych problemem wrażliwej skóry i unikających perfumowanej pielęgnacji. Nuty głowy to jabłko, grejpfrut, pomarańcza. Nuty serca to miód, róża i jaśmin. Bazą zapachu jest kokos, wanilia, piżmo i drzewo sandałowe. 

Moim okiem
Masło tradycyjnie znajduje się w płaskim, okrągłym opakowaniu z zakrętką, wykonanym z solidnego plastiku. Opakowanie jest estetyczne i funkcjonalne. Serię Almond Milk & Honey wyróżnia subtelna kolorystyka i minimalistyczna szata graficzna. Dominująca biel przełamana dodatkami utrzymanymi w ciepłym, miodowym odcieniu kojarzy się z delikatnością i znakomicie odzwierciedla charakterystykę tej linii. Całość zdobi kolorowa etykieta opatrzona grafiką nawiązującą do głównych składników linii, nie mogło także zabraknąć specyficznego logo marki.


Opakowanie wypełnione jest po brzegi masełkiem o mlecznej barwie oraz intensywnie kremowej i esencjonalnej, ale jednocześnie niezbyt ciężkiej aksamitnej konsystencji. Kosmetyk mimo treściwej formuły łatwo i równomiernie się rozprowadza oraz zaskakująco szybko wnika w skórę, nie wymagając intensywniejszego wmasowywania. Nie pozostawia na skórze tłustej czy lepiącej warstewki. Zapach ogromnie przypadł mi do gustu już od pierwszego powąchania i nie ulega wątpliwości, że to właśnie ten urzekający i niebanalny aromat był jednym z czynników decydujących o zakupie produktów z tej linii. Jest cudownie relaksujący, otulający, delikatny i przyjemnie słodki. Opisałabym go jako połączenie migdałowej woni i klasycznych nut miodu z domieszką kokosa i wanilii, subtelnie przełamanych owocową świeżością. Nie jest przesłodzony, mdły czy męczący. Dosyć długo utrzymuje się na skórze po aplikacji. Wielbicielki ciepłych i otulających zapachów powinny być zachwycone tą kompozycją.

Kosmetyk oprócz przyjemnej formuły i ujmującego zapachu posiada także skuteczne właściwości pielęgnacyjne. W jego składzie znajdziemy między innymi glicerynę, olej sojowy, masło shea, olej z orzechów brazylijskich, miód pszczeli, prowitaminę B5 czy olej ze słodkich migdałów. Masło dogłębnie nawilża i odżywia, przynosząc natychmiastowe ukojenie nawet bardzo suchej skórze. Intensywnie wygładza i zmiękcza oraz pozytywnie wpływa na poprawę jędrności i elastyczności skóry. Redukuje uczucie szorstkości i suchości oraz nieprzyjemnego napięcia, zapewniając skórze długotrwały komfort. Zapobiega przesuszeniu i łuszczeniu się naskórka, niweluje swędzenie. Znakomicie nadaje się do pielęgnacji zarówno normalnej jak i suchej, wymagającej szczególnej pielęgnacji skóry, zwłaszcza w połączeniu z innymi produktami z tej linii.

W skład linii wchodzi aż siedem produktów: żel pod prysznic, masło do ciała, balsam do ciała, krem do rąk, mleko do kąpieli, peeling do ciała i mydło w kostce. Za masło do ciała o pojemności 200 ml trzeba zapłacić w cenie regularnej 69 złotych, warto więc polować na promocje.

Skład
Aqua/Water/Eau, Glycerin, Glycine Soja Oil/Glycine Soja (Soybean) Oil, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter/Butyrospermum Parki (Shea) Butter, Ethylhexyl Palmitate, Myristyl Myristate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Dimethicone, Mel/Honey/Miel, Panthenol, Parfum/Fragrance, Capryl Glycol, Phenoxyethanol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil/Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Carbomer, Sodium Hydroxide, Tocopherol, Disodium EDTA, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Extract/Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Citric Acid, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Helianthus Annuus Seed Oil/Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Dehydroacetic Acid

A jaki jest Wasz aktualny faworyt wśród kosmetyków do pielęgnacji ciała?




11 marca 2018

DERMEDIC - Peeling enzymatyczny z linii Hydrain3 Hialuro

Pewne partie mojej mieszanej cery są wrażliwe, łatwo ulegają przesuszeniu i podrażnieniom oraz mają tendencję do pękających naczynek, więc nie tolerują peelingów mechanicznych. Aby nadać mojej skórze ładny wygląd i zadbać o jej prawidłową kondycję sięgam zatem po peelingi enzymatyczne, które w delikatny ale skuteczny sposób oczyszczają i odświeżają cerę, znakomicie uzupełniając jej podstawową pielęgnację. Aktualnie używam Peelingu enzymatycznego marki Dermedic z bardzo lubianej przeze mnie linii Hydrain3 Hialuro, który sprostał wszystkim wymaganiom mojej problematycznej skóry.

Opis producenta
Peeling enzymatyczny zalecany do oczyszczania wrażliwej i suchej skóry w łagodny, nie wymagający ścierania mechanicznego sposób. Delikatnie i nieinwazyjnie usuwa martwe warstwy naskórka, udrażniając drogę dla kosmetyków pielęgnacyjnych i dogłębnego nawilżenia. Nie podrażnia skóry jak peeling mechaniczny - enzymy kwasów owocowych w stężeniu 6% delikatnie złuszczają martwe komórki naskórka. Dzięki zawartości kwasu hialuronowego i mocznika zapewnia optymalne nawilżenie skóry podczas zabiegu. Do stosowania raz w tygodniu, bez tarcia i bez konieczności zmywania skóry po zabiegu.

Moim okiem
Peeling znajduje się w poręcznej tubce wykonanej z miękkiego, lekko transparentnego plastiku, zakończonej niewielką zatyczką z zamknięciem typu "klik". Jakość produktu gwarantuje znajdująca się na zatyczce specjalna folia ochronna, którą należy usunąć przed pierwszym otwarciem. Opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu i pozwala na wyciśnięcie odpowiedniej ilości peelingu bezpośrednio na dłoń. Szata graficzna jak i kolorystyka produktu jest charakterystyczna dla pozostałych kosmetyków z serii Hydrain3 - czytelna, estetyczna i przyjemna dla oka.

Peeling ma białą barwę i intensywnie kremową konsystencję przypominającą krem do twarzy o treściwej formule, dzięki której jest niezwykle łatwy w aplikacji. Jego atutem jest śliczny, typowy dla tej serii zapach - lekki i intensywnie odświeżający, będący połączeniem nut świeżego ogórka z orzeźwiającą morską bryzą ♥ Znakomicie umila aplikację, relaksuje i przyjemnie orzeźwia.

Substancje aktywne zawarte w składzie peelingu to woda termalna, kompleks kwasów AHA o stężeniu 6%, L-arginina, kwas hialuronowy, mocznik, gliceryna i alantoina. Kosmetyk stosuję raz w tygodniu wieczorem na oczyszczoną skórę, nakładając go niezbyt cienką i równomierną warstwą niczym maseczkę do twarzy. Dzięki wspominanej wyżej kremowej konsystencji bardzo łatwo się rozprowadza, zmieniając barwę w momencie aplikacji i tworząc na powierzchni skóry przezroczysty film. Nie spływa ze skóry, nie zasycha i nie zamienia się w nieprzyjemną skorupkę. Po nałożeniu odpowiedniej ilości produktu pozostawiam go do wchłonięcia i pozwalam mu działać przez zalecane 20 minut. Peeling bardzo szybko wnika w skórę i po upływie tego czasu pozostaje na niej jedynie znikoma, lekko śliska warstewka, którą bez problemu można usunąć przy pomocy płatka kosmetycznego lub chusteczki. Po zabiegu nie ma konieczności zmywania skóry wodą, ale ja z przyzwyczajenia przecieram twarz wacikiem nasączonym najczęściej różanym hydrolatem, który dodatkowo wykazuje dobroczynne działanie na moją skórę z tendencją do pękających naczynek. Peeling zarówno w trakcie jak i po zabiegu nie powoduje u mnie uczucia pieczenia, podrażnienia czy zaczerwienienia nawet wrażliwych partii cery. Delikatnie ale skutecznie złuszcza obumarły naskórek, a dzięki składnikom łagodzącym i nawilżającym nie powoduje przy tym przesuszenia skóry. Cera po jego użyciu jest intensywnie odświeżona, oczyszczona i wygładzona, a ewentualne suche skórki zlikwidowane. Choć pozytywne efekty działania peelingu widoczne są w zasadzie już od pierwszego użycia,  to jego regularne stosowanie przynosi dodatkowe korzyści w postaci lekkiego rozjaśnienia i poprawy kolorytu skóry oraz zmniejszenia widoczności porów. Cera jest bardziej promienna, wygląda na zdrowszą i wypoczętą. Po zastosowaniu tego typu kosmetyków  skóra jest lepiej przygotowana do dalszych etapów pielęgnacji, lubię więc na zakończenie całego zabiegu nałożyć na twarz maseczkę lub serum. Jeśli Wasza cera nie toleruje peelingów mechanicznych i posiadacie wrażliwą, skłonną do podrażnień skórę z tendencją do pękających naczynek i zaczerwienień, to polecam ten peeling. Choć dedykowany jest dla suchej skóry, w przypadku mojej cery mieszanej dobrze sprawdza się nie tylko na wrażliwych partiach ze skłonnością do przesuszania, ale także w przetłuszczającej się strefie T. Skuteczny, delikatny, łatwy w aplikacji niczym maseczka do twarzy i przyjemnie pachnący. Warto wspomnieć także o przyzwoitej wydajności - w ciągu miesiąca zużyłam mniej niż połowę opakowania.

Za tubkę w której znajduje się 50g produktu trzeba zapłacić w cenie regularnej około 34 złote. Peeling jak i inne produkty z tej linii dostępne są w aptekach oraz między innymi w drogeriach Hebe. 

Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)