23 kwietnia 2017

ZIAJA - Orzeźwiająca mgiełka zapachowa do twarzy ciała i włosów, oraz Żel micelarny z ogórkiem, miętą i kwasem PHA

Już jakiś czas temu wspominałam Wam o paczce z kosmetykami marki Ziaja, którą otrzymałam w ramach współpracy. Dzisiaj pokażę Wam bliżej dwa kolejne produkty, których używam już na tyle długo, ze mogę się na ich temat śmiało wypowiedzieć, a które być może akurat Was zainteresują :) Po Żel micelarny sięgnęłam jak tylko skończyłam używać mojego dotychczasowego ulubieńca (klik) wśród produktów do oczyszczania twarzy, natomiast Orzeźwiająca mgiełka towarzyszyła mi już wcześniej, bowiem pierwszy raz użyłam jej jako produktu do zwilżania własnoręcznie przygotowanej maseczki na bazie glinki. 

Oba kosmetyki znajdują się w plastikowych opakowaniach o minimalistycznej, ale czytelnej szacie graficznej. Orzeźwiająca mgiełka posiada wygodny w użyciu atomizer, dzięki któremu wydostający się z opakowania produkt ma postać na prawdę delikatnej i leciutkiej mgiełki. Żel micelarny posiada równie praktyczne opakowanie zakończone dozownikiem z pompką, który znacznie ułatwia precyzyjnie i jednocześnie higieniczne dozowanie.

Oczyszczający żel micelarny - ogórek, mięta, kwas PHA
Ultralekka receptura w formie delikatnie pieniącego żelu micelarnego. Łagodnie, ale skutecznie oczyszcza każdy rodzaj skóry. Zawiera kwas laktobionowy z grupy Polihydroksykwasów - PHA - o działaniu nawilżającym i łagodzącym, oraz ekstrakty: Cucumis Sativus i Mentha piperita. Żel jest przyjemny w aplikacji i odświeżający. Ma energetyczny, lekko chłodzący zapach. Łagodnie myje i oczyszcza skórę, równocześnie zmiękczając i wygładzając naskórek. Nie zaburza właściwego poziomu nawilżenia skóry, zapewnia uczucie czystości i orzeźwienia.

Kosmetyk ma konsystencję lekkiego, średnio gęstego żelu o jasnozielonym, transparentnym zabarwieniu. Kompozycja zapachowa jest bardzo przyjemna i świeża - dominuje nuta zielonego ogórka przełamana delikatną wonią mięty, dzięki czemu całość jest orzeźwiająca i umilająca aplikację. Żel łatwo się aplikuje, a w połączeniu z wodą tworzy delikatnie kremową i mało obfitą, w zasadzie znikomą pianę. Bezproblemowo się spłukuje nie pozostawiając na skórze żadnego filmu. Dogłębnie oczyszcza i odświeża skórę, delikatnie wygładza cerę i mam wrażenie, że przy systematycznym stosowaniu leciutko ją rozjaśnia. Dobrze oczyszcza strefę T z nadmiaru sebum, nie podrażniając przy tym pozostałych, wrażliwych partii mojej twarzy, jednak bezpośrednio po spłukaniu pozostawia na skórze lekki dyskomfort w postaci uczucia ściągnięcia, które znika po zastosowaniu toniku i kremu o działaniu nawilżającym. Żel nie zawiera SLS, a w jego składzie znajdziemy między innymi glicerynę, ekstrakt z ogórka, ekstrakt z mięty pieprzowej i kwas laktobionowy. W opakowaniu znajduje się 200 ml żelu, a jego koszt to około 9 złotych.

Skład: Aqua (Water), Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Coco Glucoside, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Cocoyl Isethionate,Undecylenamidopropyl Betaine, Propylene Glycol, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Lactobionic Acid, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Xanthan Gum, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragrance), Sodium Hydroxide, CI 42090 (FD&C Blue No.1), CI 19140 (FD&C Yellow No.5), CI 47005 (D&C Yellow No.10)


Orzeźwiająca mgiełka zapachowa - twarz, ciało, włosy
Delikatna mgiełka o inspirującym, szyprowym zapachu natury z wyczuwalną świeżością ogrodu i ziół oraz nutą kwiatów i cytrusów. Zapewnia uczucie świeżości i orzeźwienia, doskonale nawilża oraz tonizuje. Działa łagodnie na skórę pozostawiając trwały, perfumeryjny zapach. Przeznaczona jest do stosowania na twarz, ciało oraz włosy. 

Mgiełka ma niezbyt intensywny i  ciekawy zapach, który trudno jednoznacznie opisać, łączy bowiem w sobie aromat ziół i kwiatów z nutami drzewnymi i owocowymi. Co prawda szyprowe nuty zapachowe nie należą do moich ulubionych, ale towarzystwo kwiatowego, a nawet lekko cytrusowego aromatu sprawia, że zapach jest przyjemny dla nosa. Po aplikacji na skórę staje się dosyć subtelny i nie utrzymuje się zbyt długo.  Ogromnym plusem tego produktu jest wspomniany już wyżej atomizer, który rozpyla zawartość opakowania w formie leciutkiej i delikatnej wodnej mgiełki, dzięki czemu mogłam bez obaw stosować go bezpośrednio na twarz. Kosmetyk błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia na skórze żadnego filmu, za to intensywnie orzeźwia. Mgiełka ma właściwości nawilżające oraz łagodzące, zapewniając przy tym natychmiastowe odświeżenie. Produkty tego typu można stosować przez cały rok i na wiele sposobów, ja używam ich najczęściej na twarz, nawet kilkukrotnie w ciągu dnia, kiedy moja cera potrzebuje dawki lekkiego nawilżenia bądź orzeźwienia i w tej roli mgiełka spisuje się znakomicie. Rewelacyjnie sprawdza się także do zwilżania maseczek na bazie glinek :) Latem może okazać się przyjemnym produktem do odświeżania ciała a także włosów, o ile spryskujecie je podobnymi produktami. Kosmetyk nie podrażnił i nie przesuszył mojej  skóry. Opakowanie zawiera 100 ml produktu i kosztuje około 7 złotych. 

Skład: Aqua (Water), Propylene Glycol, Panthenol, Glycerin, PPG-26-Blueth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, DMDM Hydantoin, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Bytylphenyl Methypropional, Linalool, Geraniol, Citral, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Citric Acid

Oba kosmetyki posiadają przyjazną dla portfela cenę i są łatwo dostępne - kupicie je w aptekach, drogeriach, stacjonarnych punktach sprzedaży marki Ziaja, czy sklepie internetowym e-ziaja. Ja chętnie sięgnę ponownie po orzeźwiającą mgiełkę zapachową, która okazała się bardzo przyjemnym i uniwersalnym kosmetykiem, który powinien idealnie sprawdzić się latem. Mieszane uczucia mam odnoście żelu micelarnego - z jednej strony bardzo go polubiłam ze względu na lekką, żelową konsystencję, śliczny ogórkowy zapach i skuteczne oczyszczanie, jednak dyskomfort w postaci mało przyjemnego ściągnięcia jakie finalnie pozostawia na mojej skórze sprawia, że raczej nie sięgnę po niego ponownie. Uważam jednak, że oba kosmetyki są warte wypróbowania, zwłaszcza jeśli szukacie całkiem przyjemnych produktów w niskiej cenie.



18 kwietnia 2017

NACOMI - Coconut Cream, czyli organiczny olej kokosowy w postaci jedwabistego kremu

Polską markę Nacomi darzę sporą sympatią, ponieważ niemal wszystkie kosmetyki które do tej pory wypróbowałam dobrze się u mnie sprawdzały, a poza tym podoba mi się bogata i systematycznie powiększana oferta produktów w przystępnych cenach. Jednym z kosmetyków tej marki który kusił mnie od jakiegoś czasu jest bohater dzisiejszego posta, czyli Krem kokosowy, którego formuła bazuje na nierafinowanym naturalnym oleju kokosowym. Tłoczony na zimno olej kokosowy w klasycznej postaci jest moim niekwestionowanym ulubieńcem zarówno w pielęgnacji ciała jak i włosów. Produkt marki Nacomi okazał się jednak całkiem niezłą alternatywą, łączącą w sobie przyjemną w aplikacji kremową formułę z bogatym w składniki odżywcze olejem kokosowym.

Opis producenta
Biały, mięsisty miąższ kokosa daje nam to, co w naturze najcenniejsze - głęboko odżywczy, intensywnie nawilżający i odmładzający składnik, czyli olej kokosowy. Przy produkcji kosmetyków Nacomi używany jest nierafinowany olej kokosowy, który wykazuje silne działanie nawilżające i wzmacniające oraz stymuluje skórę skórę do regeneracji. Krem kokosowy przeznaczony jest do pielęgnacji ciała, twarzy oraz dłoni. Niewielką ilość kosmetyku należy lekko rozgrzać w dłoni a następnie wcierać w skórę okrężnymi ruchami, tak często, jak to tylko potrzebne. Dodatek witaminy E  zwanej witaminą młodości wpływa na zachowanie młodej i jędrnej skóry, działa nawilżająco i przeciwstarzeniowo. Krem posiada egzotyczny aromat który utrzymuje się długo na skórze i wprawia w pozytywny nastrój.

Moim okiem
Krem znajduje się w solidnym, płaskim plastikowym pojemniczku z klasyczną zakrętką, pod którą znajduje się dodatkowe przezroczyste wieczko zabezpieczające zawartość opakowania. Szata graficzna tego dwukolorowego pojemniczka jest bardzo przyjemna dla oka. Połączenie transparentnego spodu o ślicznej, turkusowej barwie, z białą zakrętką kuszącą rysunkiem apetycznego orzecha kokosowego zdecydowanie zachęca, aby przyjrzeć się bliżej temu kosmetykowi. Opakowanie jest poręczne i wygodne w użyciu.

Konsystencja produktu w opakowaniu wydaje się być dosyć zbita i gęsta, jednak nie sprawia żadnego problemu podczas aplikacji, a wręcz przeciwnie - pod wpływem ciepła dłoni staje się jedwabiście kremowa i zaskakuje przyjemną lekkością, dzięki czemu łatwo się nakłada. Taka maślana konsystencja od razu przypadła mi do gustu - nie raz już zresztą wspominałam, że nie jestem fanką wodnistych lotionów czy lekkich balsamów do pielęgnacji ciała i niezależnie od pory roku wybieram kosmetyki o treściwszej formule.

Zapach jest niewątpliwym atutem tego kremu i powinien spodobać się w szczególności fanom kokosowego aromatu. Kosmetyk pachnie wyjątkowo apetycznie, niemal identycznie jak kokosowe wiórki ♥  Jest typowo kokosowy i lekko słodki, o wyważonej intensywności, dzięki czemu nie nachalny ani męczący. W moim odczuciu brak w nim chemicznej nuty. Dobrze wyczuwalny jest już w opakowaniu, jednak mam wrażenie, że cały swój bogaty aromat uwalnia w pełni dopiero podczas kontaktu ze skórą. Po aplikacji utrzymuje się dosyć długo na skórze, co dla mnie jest dużym plusem.

Zgodnie z zaleceniami producenta krem najlepiej wcierać w skórę okrężnymi ruchami, co biorąc pod uwagę jego przyjemną konsystencję i śliczny zapach, jest bardzo relaksującą czynnością. Co prawda nie jest to kosmetyk który wnika w skórę z prędkością światła, ale nałożony niezbyt grubą warstwą wchłania się bardzo przyzwoicie, nie pozostawiając finalnie na skórze żadnego filmu. Kremu używałam do pielęgnacji ciała po wieczornej kąpieli i okazał się bardzo skuteczny - nie tylko intensywnie nawilża, odżywia i regeneruje, ale także świetnie wygładza i uelastycznia skórę. Co ważne, efekt jest długotrwały, a regularne stosowanie znacznie poprawia kondycję skóry. Krem sprawdził się również jako kosmetyk o działaniu kojącym przy delikatnych podrażnieniach powstałych w wyniku depilacji mechanicznej. Jest to produkt który znakomicie pielęgnuje nie tylko skórę ciała, którą znakomicie regeneruje po zimie, ale także dłoni, łącznie ze skórkami wokół paznokci. Choć w opakowaniu znajduje się zaledwie 100 ml kremu, produkt okazał się całkiem wydajny, ponieważ już niewielka ilość wsmarowana w skórę pozwoliła mi uzyskać zadowalający efekt pielęgnacyjny.

Skład
Aqua, Cocos Nucifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Tocopherol Acetate, Stearic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Lauroyl Glutamate, Dehydrostearc Acid

Za opakowanie kremu trzeba zapłacić około 15-18 złotych. Kosmetyk kupicie w wielu drogeriach internetowych, sklepie internetowym marki Nacomi, natomiast stacjonarnie dostępny jest z pewnością w drogeriach Hebe. Polecam wszystkim fanom kokosowego aromatu i produktów do pielęgnacji ciała o maślanej konsystencji :)



9 kwietnia 2017

Ulubieńcy kosmetyczni - marzec !

W ostatnim poście z tej serii pokazywałam Wam ulubieńców stycznia. W lutym skupiłam się głównie na zużywaniu otwartych kosmetyków i starałam się nie sięgać po nowości, więc nie znalazłam nic na tyle wyjątkowego,  co mogłabym umieścić w gronie ulubieńców. Marzec natomiast przyniósł wiele obiecujących odkryć kosmetycznych, którymi z pewnością będę się dzielić z Wami na blogu :) Tymczasem dokonując małego podsumowania wybrałam sześć kosmetyków, po które najchętniej i najczęściej sięgałam w ubiegłym miesiącu i które bardzo polubiłam - choć do jednego z nich przekonałam się dopiero po kilku aplikacjach ;)

Fantastyczna kosmetyczna marcowa szóstka:

Nacomi
Jedwabisty krem z organicznym olejem kokosowym
Krem na bazie zimnotłoczonego oleju kokosowego, który według producenta przeznaczony jest do pielęgnacji ciała, dłoni i twarzy. W moim przypadku sprawdził się znakomicie jako kosmetyk do pielęgnacji ciała. Ma intensywnie kremową i dosyć bogatą konsystencję, ale bardzo przyjemnie się aplikuje i dosyć szybko wnika w skórę, otulając ją subtelnym, ślicznym kokosowym zapachem. Kosmetyk nawilża, odżywia i intensywnie wygładza skórę. Jest ciekawą alternatywą dla klasycznego oleju kokosowego.

Bioderma
Krem do twarzy Hydrabio Perfecteur SPF 30
Krem do twarzy o działaniu nawilżającym, wygładzającym i rozświetlającym skórę. Patent Aquagenium™ zapewnia doskonałe nawilżenie wszystkich warstw naskórka: witamina PP wspomaga zatrzymywanie wody w skórze, a wyciąg z pestek jabłek stymuluje powstanie akwaporyn, które stanowią naturalne kanały przepływu wody w skórze. Oprócz tego krem zapewnia ochronę przed promieniami UV gdyż zawiera filtry UVA/UVB. Dzięki zawartości pudrowych i perłowych drobinek kosmetyk maskuje przebarwienia i nadaje skórze natychmiastowy blask. Zawarty w kremie kwas salicylowy wyrównuje i wygładza skórę. Przyznam szczerze, że podczas pierwszej aplikacji krem mnie nie zachwycił, ale postanowiłam dać mu szansę i z każdym kolejnym dniem odkrywałam coraz więcej jego zalet. Począwszy od przyjemnego dla oka i funkcjonalnego opakowania z higienicznym dozownikiem, po świetne właściwości pielęgnacyjne. Kosmetyk intensywnie nawilża i delikatnie ujednolica koloryt cery, nie podrażnia i nie zapycha. Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając na twarzy efekt subtelnego rozświetlenia, którego bardzo potrzebowała moja odrobinę poszarzała po zimie cera. 

Dove
Pianka do mycia ciała "Revitalisin pear"
W marcu skusiłam się na jedną z nowości w asortymencie marki Dove, czyli piankę pod prysznic o bardzo ładnym, świeżym zapachu aromatycznej gruszki z nutką aloesu w tle. Pianka wyróżnia się przyjemną i leciutką konsystencją przypominającą idealnie spienione mleko. Dobrze oczyszcza nie wysuszając i nie podrażniając przy tym mojej skóry. Po jej użyciu skóra jest na tyle miła w dotyku, że mogłabym obejść się bez dodatkowego kosmetyku nawilżającego w postaci masła lub balsamu do ciała. Pisałam o niej w poprzednim poście - klik

Dove
Antyperspirant w aerozolu "Pear and aloe vera"
Zapach pianki do mycia ciała spodobał mi się tak bardzo, że podczas kolejnej wizyty w drogerii sięgnęłam po antyperspirant w aerozolu z mojej ulubionej serii "Go Fresh" o tym samym zapachu. Dzięki temu mogę cieszyć się subtelnym aromatem świeżej, a jednocześnie soczyście słodkiej gruszki znacznie dużej. Oprócz walorów zapachowych antyperspirant ma także inne zalety - zapewnia mi ochronę przed poceniem się przez cały dzień, nie podrażnia delikatnej skóry pod pachami i nie brudzi ubrań.

Bourjois
Podkład do twarzy Healthy Mix 
W marcu zaczęłam używać witaminowy podkład rozświetlający Healthy Mix w nowej wersji, która została wzbogacona w krystaliczne pigmenty, dzięki czemu cera jest jeszcze bardziej rozświetlona i ujednolicona, oraz witaminy C, E i B5. Oprócz tego podkład zawiera wyciągi z moreli, jabłek i melonów. Wybrałam najjaśniejszy odcień podkładu o numerze 51 - Light vanilla, który okazał się ładnym beżem z przewagą pożądanych przeze mnie żółtych tonów. Kosmetyk ma kremową, ale lekką konsystencję, zapewniającą krycie na poziomie średnim. Łatwo i równomiernie się rozprowadza, nie pozostawia smug, nie zapycha i nie podrażnia. Idealnie dopasowuje się do cery, zapewniając na prawdę ładny i naturalny wygląd bez efektu maski. Podkład ma właściwości delikatnie rozświetlające cerę, dzięki czemu maskuje ślady zmęczenia i dodaje skórze blasku. W połączeniu z korektorem z tej samej serii który kupiłam kilka dni temu tworzy wyjątkowo udany duet. I choć jego trwałość nie jest aż tak spektakularna jak obiecuje producent i trzeba się liczyć w przypadku cer mieszanych z koniecznością przypudrowania noska w ciągu dnia, to jest to moim zdaniem jeden z przyjemniejszych podkładów drogeryjnych.

Golden Rose
Matowa pomadka w kredce
Słynna matowa pomadka w kredce, którą w marcu wypróbowałam po raz pierwszy - uwierzycie? Posiadam odcień numer 10, który okazał się ślicznym, chłodnym różem, dokładnie takim jak lubię. Pomadka ma bardzo przyjemną, aksamitnie kremową konsystencję, dzięki czemu wyjątkowo wygodnie, łatwo i równomiernie się rozprowadza. Nie wysusza ust i nie podkreśla suchych skórek, a dodatkowo długo się utrzymuje. Teraz już wiem, dlaczego te pomadki są aż tak lubiane i z pewnością kupię kilka innych odcieni. Świetny produkt w przyjaznej dla portfela cenie, w dodatku dostępny w wielu pięknych odcieniach.


Znacie jakieś kosmetyki spośród mojej ulubionej marcowej szóstki? 

4 kwietnia 2017

Nowość od DOVE - Pianka do mycia ciała w wersji "Revitalising pear"

W ostatnich dniach piękna pogoda wprost nas rozpieszcza. Wiosna zawitała już na dobre, więc z chęcią odstawiłam kosmetyki, które ze względu na swoje słodkie i mocno otulające aromaty umilały mi zimowy czas, poszukując jednocześnie zapachów lżejszych i orzeźwiających - zwłaszcza wśród produktów do ciała. A biorąc pod uwagę, że trudno mi przejść obojętnie obok wszelkich nowości pojawiających się na drogeryjnych półkach, skusiłam się na jeden z najnowszych produktów lubianej przeze mnie marki Dove - Piankę do mycia ciała. Spośród trzech dostępnych wersji zapachowych wybrałam ciekawe połączenie gruszki z aloesem, licząc na odrobinę owocowej świeżości. I tak oto znalazłam jednego ze swoich kosmetycznych ulubieńców marca ;)

Opis producenta
Odmień swój codzienny prysznic z lekką jak chmurka pianką do mycia ciała Dove. Naciśnij pompkę, by uwolnić leciutką piankę, która nawilży Twoją skórę. Pianka łatwo się spłukuje pozostawiając skórę czystą oraz gładką. Lekkość, której szukasz. Pielęgnacja, której potrzebujesz.

Moim okiem
Produkt znajduje się w plastikowym opakowaniu o pojemności 200 ml, zakończonym sporym, ale bardzo wygodnym w użyciu dozownikiem z pompką, który działa bez zarzutu i świetnie sprawdza się pod prysznicem. Szata graficzna opakowania jest estetyczna - dominuje przyjemna dla oka biel, ożywiona kilkoma akcentami kolorystycznymi.

Po naciśnięciu dozownika z opakowania wydobywa się leciutka, puszysta i niezwykle delikatna pianka, która swoją konsystencją przypomina mi idealnie spienione mleko. Mimo iż pianka jest dosyć rzadka, to podczas aplikacji nie przecieka przez palce i nie spływa ze skóry.

Tym, co najbardziej urzekło mnie w tym produkcie, jest zapach dojrzałej i soczystej, aromatycznej gruszki ♥ Bardzo przyjemny, świeży, relaksujący i orzeźwiający, z subtelną nutką aloesu i słodyczy w tle. Co prawda nie utrzymuje się zbyt długo na skórze, ale zdecydowanie umila aplikację i roztacza podczas kąpieli aromatyczną woń w całej łazience. Jeśli lubicie aromat gruszek, to zapewne pianka w tej właśnie wersji także i Wam przypadnie do gustu.

Aplikacja produktu jest bardzo przyjemna, choćby dlatego, że w kontakcie ze zwilżoną skorą konsystencja pianki staje się delikatnie kremowa i idealnie się rozprowadza. Kosmetyk spełnia wszystkie wymagania jakie stawiam tego typu produktom: skutecznie oczyszcza, świetnie odświeża, otula ciało ślicznym owocowym aromatem i nie pozostawia na skórze żadnej tłustej warstewki. Co prawda nie ma co liczyć na wyjątkowe właściwości pielęgnacyjne, ale pianka nie wysusza ani nie podrażnia mojej skóry i nie powoduje uczucia ściągnięcia. Łatwo się spłukuje, pozostawiając skórę na prawdę przyjemną w dotyku. Do minusów zaliczyłabym cenę, która niestety nie idzie w parze z wydajnością - pianki dosyć szybko ubywa, zwłaszcza, jeśli podkradają ją pozostali domownicy :)

Skład
Aqua, Sodium Lauroyl Glutamate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Sodium Lauroyl Glycinate, Lauric Acid, Sodium Laurate, Parfum, Polysorbate 20, Citric Acid, Iodopropynyl Butylcarbamate, PEG-4, PEG-4 Dilaurate, PEG-4 Laurate, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide, Stearic Acid, Tetrasodium EDTA, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Linalool

W sprzedaży dostępne są trzy wersje zapachowe: klasyczna i dobrze znana nuta zapachowa Dove, wersja o zapachu pistacji i magnolii oraz właśnie gruszki z aloesem, która bardzo przypadła mi do gustu i z pewnością jeszcze nie raz zagości w mojej łazience. Opakowanie zawiera 200 ml produktu i kosztuje około 20 złotych. Pianki dostępne są miedzy innymi  w drogeriach Rossmann.

Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)