30 marca 2015

Ulubieńcy kosmetyczni - marzec !


Jak na koniec miesiąca tradycyjnie przystało, pora na małe kosmetyczne
podsumowanie, czyli przedstawienie kosmetycznych ulubieńców.

Tym razem wybrałam pięć produktów, których używam od początku marca
i które szczególnie je polubiłam.

Fantastyczna kosmetyczna piątka marca:



CHI Keratin Silk Infusion
Kuracja odbudowująca suche i zniszczone włosy
W marcu odkryłam kolejny bardzo fajny kosmetyk do wygładzania i zabezpieczania
końcówek włosów. Maluteńka buteleczka kryje w sobie niezwykle wydajny produkt,
ponieważ aby uzyskać pożądany efekt, wystarczy zaledwie jedna kropelka roztarta w 
dłoniach, Nadaje włosom cudowną miękkość, elastyczność i niepowtarzalny blask.

Rimmel Lasting Finish 25H
Puder kryjąco-matujący
Świetny puder, który doskonale stapia się z cerą i zapewnia jej nieskazitelny wygląd, 
będąc idealnym wykończeniem makijażu. Idealnie współgra zarówno z podkładem
z tej samej serii, jak i innymi. Nadaje bardzo naturalny efekt i dosyć dobrze matuje.
Ma niewielkie i bardzo ładne opakowanie.

Yves Rocher Serum Vegetal
Rozświetlający roll on pod oczy
Produkt o konsystencji lekkiego żelu, który dzięki obrotowej końcówce nie tylko
precyzyjnie rozprowadza kosmetyk, ale także przyjemnie masuje okolice oczu. 
Używany regularnie ujędrnia, wygładza i nawilża delikatną skórę pod oczami.
Wspomaga redukcję cieni i rzeczywiście ma działanie rozświetlające.

Petal Fresh Aloe & Citrus
Szampon i odżywka do włosów 
Do tego nawilżającego duetu podchodziłam bardzo niepewnie, ale okazało się,
że moje włosy bardzo go polubiły. Szampon w połączeniu z wodą tworzy
najprzyjemniejszą pianę, jaką do tej pory miałam na włosach :-) Dodatkowo
świetnie "odbija" moje włosy od nasady i znacznie przedłuża ich świeżość. 
Odżywka wygładza i nadaje piękny blask.



Wszystkie kosmetyki przedstawię Wam bliżej w kwietniu. W kolejce czeka 
też kilka zaległych recenzji, więc będzie o czym pisać :-)



26 marca 2015

Le Petit Marseillais - Żel pod prysznic "Malina i piwonia"


Jak już wspominałam Wam w poprzednim poście zakupowym, w drogeriach Rossmann 
właśnie pojawiły się trzy nowe, limitowane wersje zapachowe żeli pod prysznic 
Le Petit Marseillais: bawełna i mak, lilak oraz malina i piwonia. Ta wersja, która 
będzie cieszyła się największym powodzeniem, trafi do regularnej sprzedaży.

Mimo sporych zapasów tego typu kosmetyków nie mogłam oprzeć się pokusie
zakupu jednej z tych nowych wersji. Wszystkie pachną ciekawie, jednak w moim
prywatnym rankingu zdecydowanie wygrywa malina i piwonia.

Le Petit Marseillais
Żel pod prysznic
"Malina i piwonia"


Opis producenta

( kliknij aby powiększyć )

Moim okiem

Żel znajduje się w plastikowym, prostokątnym opakowaniu z niewielkim zamknięciem 
na zatrzask. Szata graficzna jest dosyć prosta, ale bardzo przyjemna i przejrzysta. 
Opakowanie tej wersji żelu utrzymane jest w tonacji subtelnego różu i ozdobione 
małymi grafikami maliny oraz piwonii, a na plan pierwszy wysuwa się dosyć
charakterystyczne logo producenta. Całość nie tylko cieszy oko stroną wizualną,
ale jest także poręczna i wygodna w użyciu.


Żel ma białą barwę i średnio gęstą, kremową konsystencję. Zapach jest bardzo ładny 
i raczej delikatny, owocowo-kwiatowy. Pierwsze skrzypce gra niewątpliwie soczysta, 
dojrzała malina, która idealnie komponuje się z aromatem rozkwitającej piwonii, a
całość jest przełamana leciutką pudrową nutą. Przyznam, że jest to bardzo ciekawe
 połączenie zapachowe. Aromat niewątpliwie umila nam kąpiel pod prysznicem, ale
jednocześnie nie jest zbyt intensywny czy przytłaczający. Niestety na skórze nie
utrzymuje się zbyt długo.

W połączeniu z wodą żel tworzy sporą ilość niezwykle przyjemnej, kremowej piany,
która otula nasze ciało. Dobrze myje i nie wysusza skóry, pozostawiając ją miękką
 i gładką w dotyku.

Skład



Pojemność 250 ml, cena regularna 8,90 zł. Wszystkie trzy nowe wersje dostępne
są wyłącznie w drogeriach Rossmann.

Podsumowanie

Skóra mojego ciała - w przeciwieństwie do twarzy - nie jest zbyt wymagająca, 
dlatego wybierając produkty do mycia ciała często kieruję się wyłącznie 
walorami zapachowymi. Żel pod prysznic "malina i piwonia" nie tylko ładnie 
pachnie, ale także tworzy wyjątkowo przyjemną aksamitną pianę, dobrze 
oczyszcza i odświeża skórę nie podrażniając i nie wysuszając jej. 

Uważam, że jest to bardzo przyjemny produkt, po który warto sięgnąć. 
Ja nie znajduję w nim minusów, ale też nie stawiam zbyt wysoko poprzeczki 
tego typu kosmetykom. Czy kupiłabym ponownie ? Tak :-)


A Waszym zdaniem która wersja będzie się cieszyła największą popularnością ?



23 marca 2015

Co nowego kupiłam ?


Dzisiaj post który nie może już dłużej czekać, a mianowicie zaaakupy!
W jakie kosmetyczne nowości obfitował marzec ? 


Zamówienie na Triny.pl


Skusiłam się na promocję z okazji Dnia Kobiet, dzięki której kupując dowolny
 kosmetyk marki Sylveco można było otrzymać w prezencie produkt, który od 
jakiegoś czasu mnie interesuje, czyli Hibiskusowy tonik do twarzy. Postanowiłam 
wypróbować także Lipidowy płyn micelarny, oraz słynną Odżywczą pomadkę z 
peelingiem. A przy okazji wrzuciłam do wirtualnego koszyka coś z kosmetyków
rosyjskich - Maseczkę oczyszczającą do twarzy na wodzie chabrowej.

Maski Kallos


Niedawno kupiłam wersję Blueberry i Omega, a tu już pojawiły się następne:
Cherry - maska kondycjonująca z olejem z pestek czereśni do włosów mocno 
zniszczonych, Aloe - nawilżająca i regenerująca maska do włosów suchych i
łamiących się, oraz Milk - odżywiająca z proteinami mlecznymi.

Organique


 Moje pierwsze produkty tej marki, ale z pewnością nie ostatnie. Nie należą do tanich, 
ale warto na nie zbierać fundusze :-) Na początek wybrałam Glinkę kaolinową białą,
 którą chciałam wypróbować już od bardzo dawna, oraz pięknie pachnącą Cukrową
piankę peelingującą do ciała.

Balea


Oczywiście najnowsza edycja limitowana tej marki skutecznie skusiła i mnie.
Na początek zaopatrzyłam się tyko w żele pod prysznic, ale chętnie sięgnę także
po inne kosmetyki z tych serii.

Różności z drogerii stacjonarnych


W Rossmannie pojawiły się trzy nowe wersje zapachowe żeli pod prysznic
Le Petit Marseillais. Ten, który będzie cieszył się największym powodzeniem,
zostanie wprowadzony do sprzedaży na stałe. Moje serce skradła wersja z 
maliną i piwonią :-)

Isana na wiosnę także prezentuje nową wersję limitowaną żelu pod prysznic -
Wiosenny żel z ekstraktem z owoców malin. Cena jak zwykle niska, więc
aż żal mi było nie włożyć go do koszyka :-)

Maliny tu, maliny tam....ostatnio bardzo u mnie malinowo :-)


Jakiś czas temu kupiłam sobie szampon Garnier "Cudowne olejki" a teraz
 odżywkę z tej samej serii. 

Produkt Syoss przygarnęłam w "Cenie na do widzenia", która była baaaardzo
korzystna. Fluid ma całkiem fajny skład i będzie idealny do wygładzania i
zabezpieczania końcówek.

Krem do rąk Kamill także był w bardzo przystępnej cenie, ponieważ kosztował
około 5 zł, a tubka ma sporą pojemność.

Zmywacz w postaci płatków Isany ma niewielkie opakowanie i idealnie
sprawdzi się na ewentualnych wyjazdach.

Korektorem Lasting Finish marki Rimmel powiększyłam swoją kolekcję z 
tej serii, na którą do tej pory składał się podkład i puder.

No i jako fanka tuszy do rzęs musiałam kupić najnowszą maskarę Maybelline -
 Lash Sensational, którą można kupić teraz w Hebe za nieco ponad 20 złotych.


To tyle :-)
Czekam jeszcze na dwie przesyłki, których zawartość pokażę Wam już w 
osobnym poście. Postanowiłam też, że przyszły miesiąc, czyli kwiecień 
ogłaszam miesiącem bez zakupów! 


Co Was ciekawi ?


16 marca 2015

Bourjois - Volume Glamour "Push Up" Mascara


Dzisiaj pokażę Wam najnowszy tusz do rzęs marki Bourjois z bardzo popularnej
gamy Volume Glamour, który najpierw nieco mnie rozczarował, a potem niemal
oczarował :-)

Bourjois
Maskara Volume Glamour
Push Up


Opis producenta
Maskara Volume Glamour Effet Push Up nadaje rzęsom spektakularną objętość
i natychmiastowe podkręcenie. Dzięki szczoteczce UPFLIT, która wyposażona 
jest w 15 stref malowania, maskara już za pierwszym pociągnięciem szczoteczki
dokładne pokrycie rzęs na całej długości, od nasady aż po same końce. Zwiększa
objętość rzęs aż o 11 razy i utrzymuje się na rzęsach aż do 16 godzin. Elastyczna
formuła maskary umożliwia swobodne nakładanie kolejnych warstw - tusz nie 
wysycha ani twardnieje.


Moim okiem

Maskara znajduje się opakowaniu wykonanym z grubego plastiku, który do złudzenia
 imituje szkło, dzięki czemu wygląda niezwykle interesująco i wyróżnia się wśród innych
 tuszy na sklepowej półce. Szata graficzna opakowania jest bardzo przyjemna dla oka i
wyjątkowo elegancka, podoba mi się jego zgrabny kształt i dominująca kolorystycznie
 intensywna czerń.


Szczoteczka jest klasyczna, nie silikonowa, średniej wielkości i grubości. Ma prosty
kształt i jest sztywno osadzona na rączce. Składa się z wielu jednakowej długości
 "włosków" ułożonych symetrycznie na całej jej długości. Podczas wyciągania z
opakowania nabiera optymalną ilość tuszu - za wyjątkiem jej końcówki, na której
lubi gromadzić się go nieco za dużo i trzeba usunąć nadmiar.

Konsystencja tuszu jest już od pierwszego użycia dosyć gęsta i bardzo kremowa
i to ona właśnie była na początku przyczyną mojego małego rozczarowania.
Przyzwyczaiłam się do maskar o nieco jednak rzadszych konsystencjach i kiedy
sięgnęłam po raz pierwszy po ten właśnie tusz Bourjois, musiałam znaleźć swój
własny sposób na niego.
Zapach maskary jest raczej charakterystyczny dla innych tego typu kosmetyków,
 nie jest dodatkowo perfumowana.

Dzięki odpowiednio wyprofilowanemu opakowaniu maskary używa się bardzo
przyjemnie, a szczoteczka pokrywa rzęsy tuszem od nasady aż po same końce.
 Już jedna warstwa całkiem ładnie, choć delikatnie podkreśla rzęsy i rozdziela je.
 Druga warstwa dodaje spojrzeniu głębi, a rzęsy są wydłużone, pogrubione, pięknie 
podkręcone i pokryte intensywnie czarnym kolorem. Dodaje rzęsom objętości,
 pozwalając im jednocześnie zachować przyjemną elastyczność. 

Można stopniować ilość warstw, ale ze względu na gęstą konsystencję nie należy
przesadzać, gdyż można uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. Wydaje mi
się, że optymalna ilość to dwie warstwy, później zaczynają się tworzyć na moich
rzęsach "owadzie nóżki".

Nie podrażnia oczu, dobrze zmywa się zarówno płynem do demakijażu, jak
i płynem micelarnym.

Tusz jest dosyć trwały, jednak 16 godzin obiecywanych przez producenta raczej
nie wytrzyma na rzęsach w stanie idealnym. W moim przypadku nałożony rano
zapewnia ładny efekt do godzin popołudniowych, potem zaczyna powoli "znikać"
i lekko się osypuje.

Minusy?
Z pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu dosyć gęsta konsystencja, która
 powoduje, że łatwo uzyskać efekt sklejonych rzęs - zwłaszcza jeśli kolejną warstwę
 nałoży się zbyt szybko. Raczej nie jest to maskara, którą możemy w błyskawicznym
tempie wykonać makijaż, ponieważ dosyć długo schnie. Nie będą z niej zadowolone
także osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tuszami do rzęs, ponieważ
wymaga nieco wprawy. Ale jeśli znajdzie się na nią swój własny sposób, potrafi się
 odwdzięczyć :-)

Przed:
Jedna warstwa:
Dwie warstwy
( i delikatnie podkreślenie dolnych rzęs )


Pojemność 6 ml, cena regularna około 45 zł, w promocji można kupić
znacznie taniej. Dostępna w drogeriach stacjonarnych ( Rossmann, Hebe )
i internetowych.

Podsumowanie

Jak wiecie, tusz do rzęs to dla mnie kosmetyk obowiązkowy, ponieważ lubię
 kiedy moje spojrzenie jest wyraziste i podkreślone. Ta maskara kusi eleganckim,
imitującym szkło opakowaniem, oraz ciekawym efektem który można przy jej
pomocy uzyskać na rzęsach, a który mnie zupełnie zadowala. Podoba mi się, że
ładnie pogrubia, rozdziela i podkręca rzęsy oraz pokrywa je intensywną czernią.
 Nie jest to tusz idealny i swoje wady ma, ale ja się z nim bardzo polubiłam i
kupiłam sobie kolejne opakowanie - w Hebe kosztuje aktualnie 32,90 :)

13 marca 2015

Odrobina szczęścia, czyli wygrane :-)


Bardzo lubię organizować rozdania dla Was, ale sama także chętnie biorę w 
niektórych udział. Jak magnes przyciągają mnie zwłaszcza te, w których nagroda
 jest niespodzianką, czyli do momentu otrzymania paczki nie wiemy co znajduje
 się w środku :-)

Po dosyć długim czasie znowu dopisało mi szczęście - tym razem aż potrójnie!

Postanowiłam pokazać Wam wszystkie wspaniałości jakie do mnie dotarły i tym
samym podziękować właścicielkom blogów za możliwość uczestniczenia w
rozdaniach i wygrania takich fantastycznych nagród.


Na blogu Kosmetyczne raczkowanie numerek siedem okazał się być
dla mnie prawdziwą szczęśliwą siódemką:



Na blogu Świat Miki udało mi się wygrać "tajemnicze pudełko", które
kryło w sobie te oto kosmetyki:



Na blogu Patka tu i tam również wygrałam nagrodę niespodziankę, której
zawartość zdradzam Wam poniżej:




Jak widzicie, warto brać udział w rozdaniach, a potem trzymać za siebie
mocno kciuki :-)


*****

Na koniec przypominam o Urodzinowym Rozdaniu, które trwa na blogu
jeszcze tylko dwa dni. Kto nie wziął udziału, a ma ochotę - zapraszam tutaj


Jednocześnie informuję, że ilość zgłoszeń znacznie przekroczyła liczbę 100, więc
 zgodnie z regulaminem oprócz nagrody głównej wylosuję dodatkowo nagrodę
 pocieszenia w postaci tak przeze mnie lubianej "paczki niespodzianki" ;)





12 marca 2015

DziwnaJa na Facebooku :-)


Witajcie :-)

Otrzymałam ostatnio kilka wiadomości z pytaniem, czemu nie można mnie znaleźć
 na Facebooku. Rzeczywiście, dosyć długo zwlekałam z założeniem takiej strony,
 ale wychodząc naprzeciw Waszym oczekiwaniom wreszcie się zmobilizowałam
 i oto jest - Fanpage :-)




Będę Was informować nie tylko o nowych postach na blogu, ale postaram się 
także pokazać odrobinę codzienności, dzięki czemu możecie dowiedzieć się 
o mnie nieco więcej :-) Przygotowuję także małą niespodziankę z tej okazji, 
która pojawi się lada dzień.

Możecie mnie polubić lub tylko zaglądać, choć będzie mi bardzo miło, jeśli
postanowicie zrobić jedno i drugie :-) 

Link do FB znajduje się także na prawym pasku bocznym bloga.


Pozdrawiam serdecznie!











10 marca 2015

Alterra - Olejek do masażu Migdały&Papaja


Czy Wy też macie takie kosmetyki, które darzycie szczególnym sentymentem i
 chętnie do nich wracacie? Jestem pewna, że większość z Was odpowie twierdząco :-)

Dzisiaj pokażę jednego z moich kosmetycznych ulubieńców, po którego sięgnęłam
po raz pierwszy tak dawno temu, że już nawet nie pamiętam - chyba było to wtedy,
 kiedy wreszcie otwarto w mojej okolicy drogerię Rossmann, więc dawno temu :-)
Od tamtego czasu produkt ten doczekał się znacznie ułatwiającego jego aplikację
dozownika i przeszedł niewielką, ale bardzo pozytywną zmianę szaty graficznej,
co skutecznie zwróciło moją uwagę i postanowiłam ponownie wprowadzić go do
swojego rytuału pielęgnacyjnego.

Alterra
Olejek do masażu 
Migdały & Papaja



Opis producenta
( kliknij aby powiększyć )

Moim okiem

Olejek znajduje się w opakowaniu wykonanym z dosyć grubego, przezroczystego szkła, 
które zakończone jest plastikowym dozownikiem z pompką. Całość zapakowano w 
kartonik, na którym - podobnie jak na samej buteleczce, znajdują się wszelkie niezbędne
 i dosyć obszerne informacje o produkcie. 

Szata graficzna opakowania uległa niedawno zmianie i choć zawsze mi się podobała,
teraz wydaje się znacznie bardziej interesująca, elegancka i zachęca do tego, aby 
przyjrzeć się bliżej temu olejkowi.

Samo opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu, zwłaszcza poprzez zastosowanie
wspomnianego wyżej dozownika z pompką, dzięki któremu możemy w prosty i
jednocześnie higieniczny sposób nabierać dokładnie tyle produktu, ile nam potrzeba.
Dodatkowo dozownik posiada możliwość zabezpieczenia poprzez przekręcenie
go w odpowiedniej pozycji.


Zawartość buteleczki ma delikatnie żółte zabarwienie, natomiast konsystencja jak łatwo
 się domyślić jest dosyć rzadka i typowo "olejkowa".

Zapach jest jednym z niewątpliwych plusów tego produktu i jestem nim niezmiennie
zachwycona. Olejek pachnie słodko a jednocześnie świeżo, urzekająco owocowo, 
egzotycznie i relaksująco. Jest to jednak dosyć intensywny aromat, dlatego może okazać
 się męczący dla osób, które preferują kosmetyki o delikatnym zapachu.

Kolejnym plusem jest bardzo przyjemny skład, w którym znajdziemy między innymi:
olej sojowy, olej rycynowy, olej sezamowy, olej ze słodkich migdałów, oliwę z oliwek,
 olej z awokado, olej jojoba, olej z kiełków pszenicy, olej z nasion winogron, olej z
 nasion papai, olej słonecznikowy, witaminę E. Nie zawiera silikonów, parafiny,
syntetycznych barwników.


Według producenta jest to olejek przeznaczony do masażu, a jakie ja znalazłam
dla niego zastosowania? Przede wszystkim pokochały go moje włosy, którym
mieszanka zawartych w nim składników wyjątkowo odpowiada. Nakładany przed 
myciem znakomicie je uelastycznia, wygładza, dociąża i dodaje połysku. Jest to
 także świetny produkt do pielęgnacji ciała, dzięki któremu skóra jest odżywiona, 
wygładzona, ujędrniona i delikatnie natłuszczona. Chroni przed utratą wilgoci, 
regeneruje i sprawia, że jest wyjątkowo przyjemna w dotyku. Aplikuję go zarówno na 
suchą, jak i wilgotną jeszcze skórę bezpośrednio po kąpieli, co przyśpiesza jego
 wchłanianie i zwiększa działanie pielęgnacyjne. Kto nie przepada za nakładaniem
 tego typu produktów bezpośrednio na skórę, może odrobinę tego olejku dodać do 
porcji ulubionego balsamu do ciała, tuż przed zamiarem jego aplikacji. Stosując
 ten produkt do pielęgnacji ciała warto pamiętać o dłoniach i paznokciach oraz
 skórkach wokół nich, bowiem całkiem nieźle radzi sobie także i z ich pielęgnacją. 
No i oczywiście jest to świetny kosmetyk do relaksującego masażu :-)

Olejek bardzo przyjemnie się nanosi oraz rozprowadza na skórze, oraz dosyć
szybko wchłania - należy tylko pamiętać, aby nie aplikować go jednorazowo
zbyt dużo. Jest dosyć wydajny.



Pojemność 100 ml, cena regularna 17,99 zł, ale często można go kupić
znacznie taniej w promocji. Dostępny wyłącznie w drogeriach Rossmann.


Podsumowanie

Bardzo się cieszę, że po małej przerwie ponownie sięgnęłam po ten olejek i
wprowadziłam go do pielęgnacji swojego ciała oraz włosów. Moim zdaniem
jest to produkt o wielu praktycznych zastosowaniach, który dodatkowo dzięki
 przyjemnemu składowi znajdzie wiele zwolenniczek. Ja uwielbiam go za
świetne działanie pielęgnacyjne i urzekający, tropikalny zapach. I coś czuję,
że znowu długo się nie rozstaniemy :-)



6 marca 2015

Yves Rocher - oferta stacjonarna na marzec


Jaką ofertę stacjonarną w tym miesiącu przygotowała firma Yves Rocher dla 
posiadaczek Karty Stałego Klienta ?

Marcowa ulotka jest większa niż zazwyczaj za sprawą dwóch dodatkowych kuponów,
 dzięki którym możemy polecić kosmetyki Yves Rocher przyjaciółce, a wtedy obie
 otrzymamy miły prezent. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z tymi
kosmetykami :-)


Za zakup dowolnego produktu o minimalnej wartości 6,90 zł otrzymamy w 
prezencie ( za symboliczny grosik ) krem do rąk o pojemności 75 ml, który w cenie 
regularnej kosztuje 13,90 zł. Osobiście bardzo lubię ten krem, więc nie mogłam 
nie skorzystać z takiej okazji.

Możemy także kupić jeden dowolny kosmetyk ze zniżką - 40 %, ale poza produktami 
oznaczonymi zielonym punktem, które tradycyjnie są wyłączone z oferty. Dodatkowo
 mamy ciekawą ofertę 2 w cenie 1 na parę takich samych kosmetyków.

Za zakupy powyżej 49 złotych mamy możliwość nabycia za 11,90 zł zegarka z 
funkcją termometru.


Druga strona ulotki zachęca nas do zakupu kosmetyków do makijażu z gamy
"Zero niedoskonałości", w skład której wchodzi korektor, podkład i puder.

Przy zakupie jednego dowolnego produktu z tej gamy możemy kupić płyn micelarny
za jedyne 5 zł - warto dodać, że płyn ten w cenie regularnej kosztuje aż 37 zł.


Moje zakupy:


Żel pod prysznic Culture Bio z aloesem ( 8,90 zł ) i nawilżający krem do rąk
gratis ( za 1 grosz ).


Wykorzystałam zniżkę -40% na podkład z gamy "Zero niedoskonałości" w odcieniu
050 Jasny porcelanowy beż i zapłaciłam za niego 35,40 zł zamiast 59 zł , oraz
 dobrałam płyn micelarny do demakijażu za 5 zł.


Najbardziej ciekawa jestem podkładu, ponieważ do tej pory nie używałam żadnego
tej marki. Zainteresował mnie też płyn micelarny, moim zdaniem w cenie regularnej
kosztuje sporo i zapewne bez tej promocji raczej bym się na niego nie skusiła.

Wydaje mi się, że wszystkie ulotki z ofertami które pojawiły się w tym roku były
ciekawe, zobaczymy co będzie dalej :-)


4 marca 2015

Zużycia lutego


Zgodnie z założeniem, mającym skłonić mnie do jeszcze większej mobilizacji
w zużywaniu i zaprzestaniu gromadzenia wszelkich kosmetycznych resztek,
prezentuję zużycia lutego.

Poszło mi zadziwiająco dobrze, ale oprócz silnej woli mam także dobry powód!
Otóż wczoraj miałam urodziny i z tej wyjątkowej okazji kupiłam sobie kilka
zupełnie nowych kosmetyków - wszystkie pokażę Wam w poście zakupowym :-)

Tymczasem to, co ostatecznie zużyłam w lutym:



Alterra
Szampon regenerujący do włosów
Szampon w wersji z makadamią i figą przeznaczony do włosów zniszczonych i
 łamliwych, który całkiem nieźle się u mnie sprawdza i kupuję go od czasu do czasu.
 Dosyć gęsta, nieco żelowa, ale klarowna formuła dobrze oczyszcza włosy i sprawia
że są przyjemne w dotyku i nie obciąża ich. Kupię ponownie.

Aussie
3 Minute Miracle Luscious Long
Odżywka do włosów długich z ekstraktem z australijskiego eukaliptusa i olejkiem
awokado. Kupiłam ją już dawno temu, ale ponieważ mnie nie zachwyciła aż tak, jak 
się tego spodziewałam, dosyć długo zajęło mi jej zużycie. Ma niewątpliwie ciekawe
 opakowanie i ładny zapach, wygładza, dyscyplinuje i nadaje połysk. Dobry produkt,
 aby na szybko poprawić wygląd naszych włosów. Ze względu na przeciętne działanie
pielęgnacyjne ( oczywiście odnoszę się do moich włosów ) i wysoką cenę nie
kupię ponownie. Pisałam o niej tutaj

Yves Rocher
Szampon do włosów blond
Bardzo dobrze oczyszczał włosy, dodawał nawet nieco objętości i przedłużał ich 
świeżość. Posiadał dosyć intensywny, ale przyjemny rumiankowy zapach. Aktualnie
 nie jest dostępny w sprzedaży - przynajmniej stacjonarnej - ale chętnie kupiłabym
 go ponownie.

Syoss
Eliksir piękności z olejkami
Mieszanka silikonów z olejem z nasion słonecznika i olejem arganowym. Dobry 
i wydajny produkt do zabezpieczania końcówek w bardzo poręcznym opakowaniu
 z pompką. Ze względu na spore zapasy podobnych kosmetyków nie kupię ponownie.

Garnier Ultra Doux
Szampon odbudowujący
Ta seria z olejkiem z awokado i masłem karite do włosów suchych i zniszczonych
towarzyszy mi od bardzo dawna. Znacznie chętniej sięgam jednak po odżywkę, choć
 od czasu do czasu używam także szamponu. Za jakiś czas chętnie wrócę do niego
ponownie.



Rival de Loop
Żel do mycia twarzy
Żel przeznaczony do codziennego oczyszczania cery normalnej i mieszanej, z
wyciągiem z miłorzębu japońskiego i ogórków. Dosyć tani, o ładnym świeżym
zapachu. Nawet radził sobie z oczyszczaniem, średnio się pienił i pozostawiał na 
skórze przyjemne uczucie orzeźwienia. Już po pierwszym użyciu zepsuło się w 
moim opakowaniu zamknięcie, co utrudniło przechowywanie żelu. Kupiłam go
z ciekawości, zużyłam bez zbytnich narzekań, ale ponownie raczej nie kupię.

Vichy
Normaderm Anti-Age
Krem przeznaczony dla skóry z niedoskonałościami i pierwszymi oznakami
 starzenia się z witaminą C, kwasem glikolowym i kwasem LHA. Stosowałam go
na strefę T i byłam z niego zadowolona - wygładził skórę, zmniejszał widoczność
 porów, zapobiegał nadmiernemu błyszczeniu. Lekka konsystencja zapewnia szybkie
wchłanianie i nadaje się nawet pod makijaż. Niestety nie należy do najtańszych. Ja 
z pewnością jeszcze do niego wrócę.

Tołpa
Łagodny płyn micelarny do twarzy i oczu
Kolejny produkt z serii Rosacal z którą wiązałam wielkie nadzieje, ale niestety
kremy jak i koncentrat zupełnie się u mnie nie sprawdziły. Wszystkie produkty
powodowały podrażnienie, ogromny rumień, pieczenie i dyskomfort. Wyjątkiem
okazał się właśnie jedynie płyn micelarny, który zużyłam bez "przygód", ale nie
kupię ponownie.

Yves Rocher
Koncentrat nawilżający Hydra Vegetal
Bardzo przyjemny koncentrat o świetnej, lekkiej i żelowej formule. Można go
stosować pod dowolny krem nawilżający, lub samodzielnie. Szybko się wchłania
i ma piękny, ogórkowo-melonowy zapach, który natychmiast odświeża. Dobrze
nawilża i wygładza. Posiada funkcjonalne i eleganckie szklane opakowanie
z pompką. Z pewnością kupię ponownie.

Olay
Krem pod oczy Total Effects 7in1
Krem pod oczy z dodatkiem korektora Max Factor, co sprawia, że nie tylko nawilża 
okolice oczu, ale także delikatnie poprawia ich wygląd maskując cienie i inne
niedoskonałości. Właściwego korektora nie zastąpi, ale sprawdza się zwłaszcza
wtedy, kiedy nie zamierzam się malować, a jednocześnie nie chcę straszyć 
podkrążonymi oczami. Nie jest to kosmetyk niezbędny, ale przydatny, dlatego
pewnie kiedyś kupię ponownie, o ile jeszcze będzie w sprzedaży.

Delia
Peeling do twarzy z olejem arganowym
Serię Argan Care polubiłam, głównie za dosyć niską cenę i przyjemne działanie. 
Ten peeling był bardzo delikatny, w lekkiej żelowej bazie zatopione malutkie drobinki
złuszczające. Nie podrażniał, pozostawiał cerę przyjemną w dotyku. Zużyłam go z 
przyjemnością, ale ze względu na zapasy szybko ponownie nie kupię.



Rexona
Antyperspirant w aerozolu "Happy"
Jedna z moich absolutnie ulubionych wersji Rexony, o ślicznym zapachu 
i skutecznym działaniu. Produkt, który niemal regularnie gości w moich zużyciach.

BeBeauty
Płatki do demakijażu oczu
Choć zwykle używam klasycznego płynu do demakijażu lub płynu micelarnego,
czasem nachodzi mnie chęć na zmianę i użycie czegoś innego. Te płatki kupiłam
w Biedronkowym zestawie wraz z innymi dwoma produktami za około 8 złotych.
Przyjemne, o subtelnym ładnym zapachu, wygodne w użyciu i delikatne dla oczu.
Niestety, nie radziły sobie ze wszystkimi tuszami których używam, w związku z
czym i tak musiałam "domywać" oczy innymi preparatami. Nie kupię ponownie.

Lactacyd
Żel do higieny intymnej "Fresh"
Ostatnio kupuję niemal wyłącznie produkty do higieny intymnej tej marki,
ponieważ świetnie się u mnie sprawdzają i nie powodują żadnych podrażnień.
Czuję się czysto, świeżo i komfortowo przez cały dzień.

Lefrosch
Pilarix Krem 
Krem który podarowała mi znajoma i tak zaczęła się z nim moja znajomość,
bowiem wcześniej nawet nie wiedziałam o jego istnieniu. Według producenta
eliminuje szorstkość, przyśpiesza regeneracje skóry i intensywnie nawilża - ja
się z tym w pełni zgadzam. Świetny do zadań specjalnych,na wszelkie przesuszone
 i problematyczne miejsca. Na szczęście zostałam zaopatrzona w drugą tubkę ;)

Isana
Mydło w płynie - wersja "Copacabana"
Powinnam kończyć wersję z pingwinkiem, tymczasem u mnie dopiero letnia
 edycja limitowana! Tak właśnie jest, kiedy robi się zapasy jak na wojnę...
Mydła w płynie Isany także pokazywałam już w zużyciach, lubię je bo są skuteczne,
bardzo tanie i mają wiele przyjemnych wersji zapachowych. Zimowy "pingwinek"
właśnie jest w użyciu ;)



Niestety, nie znalazło się tutaj tym razem nic z kosmetyków kolorowych,
może w marcu będzie lepiej pod tym względem :-)

Ja tymczasem "czyszczę" resztki dalej, bo czekają na mnie nowiutkie, 
przyjemnie się zapowiadające kosmetyki!


1 marca 2015

Ulubieńcy kosmetyczni - luty !


Witajcie :-
Wzięłam się za nadrabianie zaległości na blogu, dlatego dzisiaj post będący tradycyjnie
 małym kosmetycznym podsumowaniem ubiegłego miesiąca.

Nie wiem czy pamiętacie, ale styczeń wręcz obfitował w ulubieńców i w porównaniu 
do niego luty wypadł dosyć słabo w tej kategorii. Niemniej nie mogę narzekać, 
bowiem i tym razem udało mi się trafić na ciekawe kosmetyki.

W zacnym kosmetycznym gronie znalazły się tym razem cztery produkty. Trzech z 
nich miałam przyjemność używać po raz pierwszy, ale z pewnością nie ostatni, 
a jeden znam bardzo dobrze i w lutym z przyjemnością do niego wróciłam.

Oto fantastyczna czwórka lutego:



Palmer's
Skoncentrowany krem do rąk
W lutym znalazłam kolejny, bardzo przyjemny produkt do pielęgnacji dłoni.
Dostałam go w prezencie, z czego bardzo się ucieszyłam, ponieważ jest to moja 
pierwsza i jednocześnie od razu bardzo udana przygoda z kosmetykiem tej marki.
Krem na bazie masła shea, które znajduje się w składzie już na trzecim miejscu
za wodą i gliceryną. Dosyć gęsta i idealnie kremowa konsystencja - choć już nie 
tak treściwa i zbita jak w balsamie Yves Rocher, przyjemny zapach i szybkie 
wchłanianie, a to wszystko zapakowane w poręczną tubkę. Kolejny hit!

Avon
Woda toaletowa "Ultra Sexy Pink"
Zapach, który kojarzy mi się z wiosną której od dłuższego czasu intensywnie
wypatruję i chyba dlatego aż tak go polubiłam. Dosyć lekki, pozytywny, słodki.
No a do tego uroczy flakonik, na widok którego nie sposób się nie uśmiechnąć.
Pisałam o nim tutaj

Bourjois
Pomadka Rouge Edition Velvet
O pomadkach tych czytałam już od dawna i ogromnie żałowałam, że w dostępnej
początkowo gamie odcieni nie znalazłam odpowiedniego dla siebie. Kiedy jednak
w tym roku powiększono kolekcję o cztery nowe kolory wiedziałam, że nareszcie
będę mogła spełnić swoje szminkowe marzenie. Zdecydowałam się na odcień nr
 10 - Don't pink of it! który słusznie określany bywa "lepszym kolorem naszych ust".
Nareszcie zrozumiałam fenomen tych pomadek, tak jak pojęcie idealnego matu na 
ustach. Jedynym minusem jest dla mnie zapach, na szczęście wyczuwalny jedynie
przez chwilę.

Alterra
Olejek do masażu Migdały&Papaya
Ten kosmetyk znam bardzo dobrze i już dawno stał się moim ulubieńcem, jednak
 używałam go tak długo, że nieco mi się znudził. No i chciałam wypróbować też
 inne podobne produkty, dlatego przez dłuższy czas po niego nie sięgałam. Ale
jest to niewątpliwie jeden z kosmetyków, do których z przyjemnością wracam.
Kochają go moje włosy, sprawdza się także w pielęgnacji ciała, po depilacji i
 jest świetny do masażu. Ma fajny skład i prześliczny owocowy zapach.



Znacie jakiś kosmetyk spośród mojej czwórki ?





Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)