Nie wyobrażam sobie tej pory roku bez sięgania po produkty do pielęgnacji ust.
Moim faworytem w tej kategorii są masełka do ust Nivea, aktualnie wersja jagodowa.
Jednak ze względu na mało higieniczną aplikację używam ich właściwie jedynie w domu.
Moim faworytem w tej kategorii są masełka do ust Nivea, aktualnie wersja jagodowa.
Jednak ze względu na mało higieniczną aplikację używam ich właściwie jedynie w domu.
Kiedy zobaczyłam nowość do ust Perfecty pomyślałam, że będzie to kosmetyk
idealny do torebki. Taki, który można mieć zawsze przy sobie i użyć w razie potrzeby,
a do tego wyjątkowo ładnie się prezentujący. Czy w tym przypadku wygląd idzie w
parze z działaniem ?
Perfecta
Balsam do ust
"Softlips"
Wersja owocowa
Opis producenta
Moim okiem
Balsam umieszczony jest w kartoniku o kolorowej i wesołej szacie graficznej.
Fabryczne zafoliowanie daje nam pewność, że opakowanie nie było wcześniej
otwierane.
To, co niewątpliwie najbardziej przyciąga wzrok to sam balsam i jego śliczne,
niewielkie przeźroczyste opakowanie, przypominające wyglądem kostkę lodu.
Po odkręceniu jego górnej części znajdziemy umieszczony w podstawie balsam
w formie kuleczki o kremowym kolorze. Podstawa, choć niewielka, jest dosyć
praktyczna w użyciu i pozwala aplikować produkt w wygodny i higieniczny sposób.
niewielkie przeźroczyste opakowanie, przypominające wyglądem kostkę lodu.
Po odkręceniu jego górnej części znajdziemy umieszczony w podstawie balsam
w formie kuleczki o kremowym kolorze. Podstawa, choć niewielka, jest dosyć
praktyczna w użyciu i pozwala aplikować produkt w wygodny i higieniczny sposób.
Konsystencja balsamu przypomina mi klasyczne pomadki ochronne w sztyfcie.
Zapach jak i smak jest bardzo przyjemny, słodki i typowo owocowy. Wyczuwam
aromat jagody, ale kojarzy mi się głównie z owocową gumą do żucia czy cukierkami.
W chwilę po aplikacji na ustach pojawia się uczucie "mrowienia" i zaczyna być
wyczuwalny delikatny aromat mięty, za czym ja osobiście nie przepadam.
Aplikacja balsamu jest przyjemna i wygodna. "Kuleczka" gładko sunie po ustach, nie
nadając im żadnego koloru, a jedynie subtelny połysk. Pozostawia na nich delikatną
warstwę ochronną, dzięki czemu niemal natychmiast poprawia ich komfort i chroni przed
czynnikami atmosferycznymi. Posiada SPF 15. Odczuwalnie wygładza i zmiękcza usta.
Osobiście nie zauważyłam jednak ich wyjątkowego nawilżenia czy odżywienia, moim
zdaniem zdecydowanie bliżej mu do balsamu ochronnego, niż regenerującego. Nie
utrzymuje się zbyt długo na ustach i trzeba wielokrotnie aplikować go ponownie, a w
przypadku jedzenia lub picia znika z nich błyskawicznie.
utrzymuje się zbyt długo na ustach i trzeba wielokrotnie aplikować go ponownie, a w
przypadku jedzenia lub picia znika z nich błyskawicznie.
Skład
( kliknij aby powiększyć ) |
Pojemność 6,5 g. Cena regularna około 15 złotych.
Dostępny w drogeriach - np. w Rossmannie - w trzech wersjach zapachowych:
owocowej, waniliowej oraz miętowej.
Podsumowanie
Perfecta "Softlips" to niewątpliwie ciekawa alternatywa dla tradycyjnych pomadek w
sztyfcie, kusząca dodatkowo ślicznym i pomysłowym opakowaniem. Produktowi temu
nie można odmówić właściwości wygładzających, zmiękczających oraz zwiększających
komfort ust, a także ochronnych. Osobiście spodziewałam się jednak intensywniejszego
i przede wszystkim bardziej długotrwałego nawilżenia i odżywienia ust. Zupełnie nie
przypadło mi do gustu uczucie "mrowienia" z miętowym delikatnym efektem chłodzącym,
które być może polubiłabym latem, jednak zdecydowanie nie o tej porze roku. Moim
zdaniem balsam ten sprawdzi się najlepiej u osób, których usta nie wymagają intensywnej
pielęgnacji.
Nie kupię ponownie.
Napiszcie, jaki jest Wasz aktualnie ulubiony balsam do pielęgnacji ust.
moim faworytem pozostaje "miodek" z oriflame - aktualnie wersja kokosowa.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie kiedyś sobie kupić ;)
UsuńAle fajnie się prezentuje! Chłodzący efekt by mi raczej nie przeszkadzał, przynajmniej w Carmexie miętowym tak było. Może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie przeszkadza Ci efekt mrowienia, to mogłabyś polubić się z tym balsamem ;)
UsuńNie przeszkadza. Jeśli nie zapomnę to poszukam przy najbliższej wizycie w Rossmannie :)
UsuńAromat mięty raczej by mi nie przeszkadzał, gorzej z mrowieniem :) Ładne opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńDziwny to troszkę produkt ;) Niby mięta nie jest wyczuwalna, tylko aromat owoców, smakuje słodziutko i pysznie. Natomiast w kilka dosłownie sekund po aplikacji pojawia się uczucie mrowienia i czuję ewidentnie miętowy powiew :-)
UsuńWłaśnie widziałam je wczoraj w rossmannie, szkoda że pojawia się uczucie mrowienia i nie jest nastawione na regenarację. Inaczej brałabym w ciemno :) Niestety moje usta należą do bardziej wymagających i większość pomadek się nie sprawdza :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że delikatny efekt chłodzący byłby całkiem fajny, ale latem :) Ciekawa jestem, czy wersja waniliowa też tak "mrowi.
UsuńJa mam Niveę malinową ;) a ta kostka mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zachwyca. Mnie kusiła wersja waniliowa, ale jeżeli już się na nią zdecyduję to raczej na cieplejsze dni (wiosna/lato), bo teraz moje usta są zdecydowanie zbyt wymagające :)
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku, że te balsamy mogą właśnie świetnie sprawdzić się latem ;)
Usuńa ja i tak chyba sie na nią skusze:)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować, może akurat będziesz zadowolona :)
UsuńLubie take bajery jednak ostatnio moje usta płatają mi figle i musze używac czegoś mocniejszego ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię takie bajery i właśnie dlatego się skusiłam na ten balsamik :)
UsuńAaaale mnie korci, żeby to kupić! Jednak moje usta są suche jak pustynia, niestety za lekki to będzie dla mnie kaliber:/ W tym momencie stosuję wyłącznie peelingującą pomadkę z Sylveco - oprócz tego, że zdziera suche skórki, to jeszcze długo siedzi na ustach.
OdpowiedzUsuńMuszę przyjrzeć się bliżej pomadce o której wspomniałaś ;)
UsuńOpakowanie rzeczywiście ma śliczne, a na żywo prezentuje się jeszcze ładniej ;)
OdpowiedzUsuńśliczne i zupełnie nie obleśne:).
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się prezentuje ale na razie mam multum produktów do ust, po prostu w nich tonę :D
OdpowiedzUsuńAle ciekawie zapakowany. Tylko co w wersji jagodowej robi mięta? To chyba nawiązanie do kształtu kostki lodu.
OdpowiedzUsuńMięta bardzoo mrowi, orzezwia, ,, szczypie ". Ale Mnie sie podoba. Smak cudowny. Kolezanka Mi dala sprobowac. ;p Jak skoncze moje stado 22 pomadek, to lece po to i po eos'a! :D
UsuńRzeczywiście bardzo ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńFajne rozwiązanie żeby nie dłubać palcem, wygląd ma świetny ale mi trzeba teraz nawilżenia więc pewnie nie kupie:)
OdpowiedzUsuńKusi mnie, ale mam zbyt dużo balsamów do ust więc jeszcze długo nie wpadnie do koszyka ;p
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńSama kiedyś go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie do końca przypadł CI do gustu:/ czytałam o nim wiele dobrego, chyba się jednak skuszę:)
OdpowiedzUsuńNie lubię wszystkiego, co jest miętowe wiec odpada :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawartość nie jest tak samo fajna jak opakowanie :|
OdpowiedzUsuńkurcze a już liczyłam na to, że będzie fantastyczny i z czystym sumieniem będę mogła go kupić :P ja zużyłam kilka dni temu masełko do ust z Nivea i teraz używam miodku z Oriflame, ale to już nie to samo :( a w torebce mam pomadkę ochronną z Balea która spisuje się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńświetnie działają wazelinki floslek, używam je już długo i jestem zadowolona, opakowanie tego balsamu jest urocze i rzeczywiście przyciąga wzrok.
OdpowiedzUsuńU mnie chyba też by się nie sprawdził, bo na usta potrzebuję również czegoś co bardziej intensywnie je nawilży. Ostatnio nawet masełko z Nivea coś słabo sobie u mnie radzi. ;)
OdpowiedzUsuńO u mnie nie miałby szans za bardzo często mam suche usta szczególnie zimą. Moim ulubieńcem jest masełko do ust bielendy o smaku malinowym, cudeńko :)
OdpowiedzUsuńwygląda fajnie, ale skład nie powala. AN razie mam ukochanego eosa ;))
OdpowiedzUsuńNie jest droga moim zdaniem :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie- KLIK ♥
A gdzieś czytałam o nim właśnie, ze to tańszy, niekoniecznie tak samo dobry zamiennik Eos albo Bandi.
OdpowiedzUsuńChociaż opakowanie ma ładne :)) A odnośnie kalendarza z lakierami to kupiłam go w TKMaxxie :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo fajnie ale też nie lubię efektu mrowienia/chłodzenia zimą więc raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńBardzo przypomina balsamy Eos. U mnie może i by sie sprawdził bo nie mam zbyt wymagających ust ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidziałam w Rossmanie, ale mnie nie skusił, chyba za bardzo pałam chęcią posiadania Eosa ;) Obecnie używam pomadki z Nuxa z miodem i jestem zachwycona, chociaż balsam w słoiczku jest jeszcze lepszy:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał kształt, jak widać to jednak kształt i wyglad produktu potrafi nas przyciągnąć :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te uczucie mrowienia :D Może dziwna jestem?
Szkoda, że się nie sprawdził jednak podoba mi się bardzo jego forma, nie trzeba grzebać paluchem by posmarować usta :)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za efektem mrowienia i chłodzenia :) Byłam ciekawa tych balsamów do ust, ale widzę, że są raczej przeciętne :)
OdpowiedzUsuńJako gadżet wygląda super i mieć coś takiego w torebce, czemu nie? Musze się temu bliżej przyjrzeć! :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie fajne, ale kurcze mięta, mrowienie to nie dla mnie, się pewnie nie skuszę....
OdpowiedzUsuńCzytałam, że wersja waniliowa nie posiada tego uczucia mrowienia właśnie i gdybym miała jeszcze raz kupować to na nią bym się skusiła właśnie ;)
UsuńMiałam go kupić, bo świetnie wygląda, ale zastanawiałam się czy jest sens kupować go zimą, gdy nie znam jego działania :P dzięki Twojej opinii wiem, że lepiej zaopatrzyć się w niego latem, gdy usta nie wymagają tak mocnej pielęgnacji jak przy mrozie ;)
OdpowiedzUsuńSpotkałam się także z kilkoma bardzo pozytywnymi recenzjami na jego temat, dla mnie jednak na obecną chwilę nie zapewnia wystarczającej pielęgnacji. Myślę jednak, że sprawdzi się całkiem nieźle latem właśnie ;)
Usuńmuszę go koniecznie dodać do listy zakupów :) w wolnej chwili zapraszam do siebie ;) http://blogowszystkimevi.bloog.pl/
OdpowiedzUsuń