Moje dłonie doskonale wyczuwają, że ciepłe dni odeszły w zapomnienie i wielkimi krokami zbliża
się zima. Pora więc zaopatrzyć się nie tylko w rękawiczki, ale przede wszystkim w odpowiedni na
nadchodzącą porę roku krem do rąk. Ja już znalazłam swoich faworytów w tej kategorii - kremy do
rąk marki Scandia Cosmetics, które spełniają moje "zimowe"wymagania. Dzisiaj przestawię Wam
bliżej krem w niezwykle apetycznej wersji zapachowej, od którego rozpoczęłam swoją przygodę z
tymi kosmetykami.
się zima. Pora więc zaopatrzyć się nie tylko w rękawiczki, ale przede wszystkim w odpowiedni na
nadchodzącą porę roku krem do rąk. Ja już znalazłam swoich faworytów w tej kategorii - kremy do
rąk marki Scandia Cosmetics, które spełniają moje "zimowe"wymagania. Dzisiaj przestawię Wam
bliżej krem w niezwykle apetycznej wersji zapachowej, od którego rozpoczęłam swoją przygodę z
tymi kosmetykami.
Scandia Cosmetics
Krem do rąk
"Zielone jabłko"
Krem do rąk
"Zielone jabłko"
Opis producenta
Krem do rąk z innowacyjną, wyjątkowo bogatą recepturą opartą na zawartości 25% masła Shea,
bogatego w substancje tłuszczowe nienasycone oraz witaminy A, E, F, wysoko cenione za swoje
zmiękczające i kojące skórę właściwości. Krem polecany jest do codziennej pielęgnacji suchej,
zniszczonej i podrażnionej skóry rąk. Łatwo rozprowadza się na skórze, intensywnie nawilża i
regeneruje, przywracając skórze aksamitne wygładzenie. Apetyczny zapach kremu wprowadza
w dobry nastrój.
Moim okiem
Krem znajduje się w stylizowanej dzięki srebrnemu odcieniowi na metalową, ale jak się okazuje
plastikowej, miękkiej i klasycznej tubce, zakończonej niewielką zakrętką. Tubkę otrzymujemy
zapakowaną dodatkowo w kartonik, który tradycyjnie zawiera wszelkie informacje o produkcie.
Całość jest bardzo dobrze zabezpieczona zarówno folią ochronną na zewnętrznym opakowaniu,
jak i specjalnym "sreberkiem" bezpośrednio na otworze tubki, dzięki czemu mamy pewność, że
dany kosmetyk jest świeży i nie był wcześniej otwierany. Szata graficzna opakowania jest wręcz
minimalistyczna, a wyjątkowo skromnie wyglądającą tubkę zdobi jedynie niewielka papierowa
etykieta i równie niepozorne, choć przyjemne dla oka kartonowe opakowanie.
plastikowej, miękkiej i klasycznej tubce, zakończonej niewielką zakrętką. Tubkę otrzymujemy
zapakowaną dodatkowo w kartonik, który tradycyjnie zawiera wszelkie informacje o produkcie.
Całość jest bardzo dobrze zabezpieczona zarówno folią ochronną na zewnętrznym opakowaniu,
jak i specjalnym "sreberkiem" bezpośrednio na otworze tubki, dzięki czemu mamy pewność, że
dany kosmetyk jest świeży i nie był wcześniej otwierany. Szata graficzna opakowania jest wręcz
minimalistyczna, a wyjątkowo skromnie wyglądającą tubkę zdobi jedynie niewielka papierowa
etykieta i równie niepozorne, choć przyjemne dla oka kartonowe opakowanie.
Krem ma białą barwę, oraz - jak przystało na produkt którego bazą jest masło shea - dosyć gęstą
i treściwą konsystencję. Formuła jest bogata, ale jednocześnie przyjemnie kremowa, dosyć łatwa
w aplikacji i nie sprawiająca problemów podczas wydobywania z opakowania. Taka konsystencja
przekłada się także na wydajność kremu, dzięki czemu możemy na prawdę długi czas cieszyć
się jego dobroczynnymi właściwościami pielęgnacyjnymi.
Producent zaskoczył mnie ilością dostępnych wersji zapachowych tego kremu, bowiem jest w
czym wybierać! W zależności od naszych zapachowych upodobań możemy skusić się na krem
o aromacie wiśni, moreli, liczi, melona, acai, zielonego jabłka, a nawet czarnej herbaty. Wiecie
już, że uwielbiam jabłkową woń, więc w pierwszej kolejności bez wahania wybrałam wersję o
zapachu zielonego jabłka. Jest to jeden z tych owocowych aromatów, który chyba nigdy mi się
nie znudzi, a który niestety dosyć rzadko pojawia się w kosmetykach, zwłaszcza w tak dobrze
odtworzonej, naturalnej formie bez wyczuwalnej chemii. Zapach w tym przypadku jest średnio
intensywny i ogromnie apetyczny, soczysty oraz słodki, ale przełamany także charakterystyczną
kwaskową nutą. Zachwycił mnie od pierwszego użycia, tym bardziej, że dosyć długo utrzymuje
się na dłoniach. Aktualnie używam wersji melonowej i jestem nią pod względem zapachu równie
zachwycona.
Konsystencja kremu pozwala na przyjemną aplikację, ale nie jest to produkt, który możemy nałożyć
na dłonie w pośpiechu - najlepsze efekty przynosi wtedy, kiedy dokładnie go wmasujemy i damy mu
czas na wchłonięcie. Krem co prawda nie wnika błyskawicznie w skórę, ale jak na kosmetyk o sporej
zawartości masła shea i tak wchłania się w miarę szybko - zwłaszcza, gdy wyciśniętą z tubki porcję
kremu przez chwilkę rozgrzejemy w dłoniach. Z tych względów do tej pory najczęściej sięgałam po
niego wieczorem, kiedy nareszcie mogłam poświęcić więcej czasu swoim dłoniom i podarować im
po całym aktywnie spędzonym dniu odrobinę relaksu. Jednak pozytywne działanie kremu doceniłam
zwłaszcza teraz, gdy zima za pasem i na dworze robi się coraz chłodniej, a moje moje dłonie reagują
na wahania temperatury zaczerwienieniem i podrażnieniem. Jeśli tylko mogę sobie na to pozwolić,
używam go także w ciągu dnia, ponieważ skutecznie chroni dłonie przed niekorzystnymi czynnikami
atmosferycznymi, otulając je subtelną warstwę ochronną. Produkt wyróżnia się bardzo skutecznymi
właściwościami pielęgnacyjnymi. Dogłębnie odżywia i regeneruje skórę moich dłoni, intensywnie je
wygładza oraz zmiękcza, a także łagodzi podrażnienia. Powinien sprawdzić się także w przypadku
bardzo suchej i wymagającej skóry, przynosząc jej natychmiastową ulgę. Znakomicie radzi sobie
nałożony na dłonie bezpośrednio przed snem grubszą warstwą jako "maska", a już zwłaszcza w
połączeniu z bawełnianymi rękawiczkami do pielęgnacji dłoni na noc - co prawda po taki zestaw
ratunkowy sięgam rzadko, ale potrafi on zdziałać prawdziwe cuda :-) Nie sposób przecenić także
jego dobroczynnego działania na paznokcie i skórki wokół nich.
Skład
Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Oil, Glycerin,
Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Ceteareth-20, Parfum, Panthenol, Sodium Polyglutamate,
Hydrolyzed Scierotium Gum, Betaine, Urea, Potassium Lactate, Tocopheryl Acetate, Sodium Poly-
acrylate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Hexyl Cinnamal
Opakowanie zawiera 70 ml kremu i w cenie regularnej kosztuje około 20 złotych. Ja kupuję go
w jednej z popularnych drogerii internetowych, można go także nabyć w sklepie internetowym
producenta.
Jak już wspominałam wyżej, do tej pory używałam wersji o zapachu melona i zielonego jabłka,
ale z pewnością skusze się także na morelę :-) Moim zdaniem kremy te są zdecydowanie godne
polecenia i warto je wypróbować, a przekonać do nich mogą się nawet osoby, które wolą szybko
wchłaniające się produkty. Mimo iż nieco wolniej wnikają w skórę, ja nie odczuwam żadnego
dyskomfortu podczas aplikacji, a co najważniejsze, mogę zapewnić moim dłoniom odżywienie
i ochronę jakiej o tej porze roku potrzebują.
Miałam wersje wiśniową i polubiłam nie tylko co cudny zapach ale i za działanie. Na pewno wrócę do niej i kupię jeszcze inne opcje do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńJeśli w zapachu nie ma chemicznej nuty to bym brała :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy. Niestety moje dłonie na jesień też dają o sobie znać. :(
OdpowiedzUsuńMiałam wersję melonową i zamierzam wypróbować pozostałe wersje, bo krem bym na prawdę extra!
OdpowiedzUsuńZupełnie mi nieznane:) Zielone jabłko i morela chyba najbardziej by mi przypadły do gustu:)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z jabłkowym kremem.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym kremie, ale wydaje się być fajny. Zapachy bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńnie znam tego produktu ale czuje sie zachecona Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńnigdy go nie widziałam, ale chętnie bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńJabłkowa by mnie zainteresowała. Niby taki oczywisty zapach ale mało go coś ostatnio w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńzapach mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tych wszystkich zachwytów nad nim, spodziewałam się ceny ok. 50 zł, a tu miłe zaskoczenie :) skład świetny, opakowanie bardzo eleganckie, no i te zapachy! muszę go gdzieś dorwać :)
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała chwilkę, to w ramach relaksu wpadnij na: pieknapannajulianna.blogspot.com. Wprowadziłam mnóstwo zmian, poszerzyłam tematykę bloga i mam nadzieję, że się spodoba ;)
Całusy i miłego odpoczynku!
Julie Ann
Kupiłabym dla zapachu;)
OdpowiedzUsuń