Kosmetyki kolorowe naszej rodzimej marki Wibo są bardzo popularne i lubiane, nie tylko
ze względu na przystępne ceny i dobrą dostępność, ale także szeroki i ciekawy wachlarz
produktów. W asortymencie marki oprócz kosmetyków bazowych nie brakuje sezonowych
edycji limitowanych, oraz wyjątkowo interesujących nowości. W tym roku marka również
nie próżnuje, czego efektem jest produkt który pojawił się w sprzedaży pod koniec stycznia,
czyli Korygująco -rozświetlający puder w kulkach "Star Glow".
Opis producenta
Puder w kulkach zaprojektowany z sześciu specjalnie dobranych ze sobą kolorów.
Każdy z kolorów ma inne zadanie: białe kulki odbijają światło, złote kulki rozświetlają,
zielone kulki korygują zaczerwienienia, różowe i liliowe nadają świeżość, a brązowe
kulki nadają naturalny efekt. Puder idealnie wykańcza makijaż, w subtelny sposób go
rozświetla, oraz koryguje niedoskonałości cery.
Moim okiem
Puder znajduje się w niewielkim, plastikowym zakręcanym opakowaniu. O to, by jego
zawartość się nie przemieszczała i jednocześnie nie kruszyła, dba dodatkowa plastikowa
osłonka umiejscowiona w środku pojemniczka. Nie dołączono do niego żadnej gąbeczki
czy innego aplikatora, co mnie akurat nie przeszkadza, gdyż tego typu kosmetyki nakładam
wyłącznie pędzlem.
Spód opakowania jest przeźroczysty, dzięki czemu możemy dokładnie zobaczyć jego
zawartość. Elementem wyróżniającym ten puder na sklepowej półce jest niewątpliwie
ozdobna zakrętka w odcieniu pudrowego różu, ze srebrno - złotą grafiką która układa
się w kwiatowy wzór. Szata graficzna opakowania mi się podoba, ale chyba nie tylko
ja dopatrzyłam się w tym przypadku niewielkiej inspiracji innymi sławnymi kulkami :)
Puder w kulkach zaprojektowany z sześciu specjalnie dobranych ze sobą kolorów.
Każdy z kolorów ma inne zadanie: białe kulki odbijają światło, złote kulki rozświetlają,
zielone kulki korygują zaczerwienienia, różowe i liliowe nadają świeżość, a brązowe
kulki nadają naturalny efekt. Puder idealnie wykańcza makijaż, w subtelny sposób go
rozświetla, oraz koryguje niedoskonałości cery.
Moim okiem
Puder znajduje się w niewielkim, plastikowym zakręcanym opakowaniu. O to, by jego
zawartość się nie przemieszczała i jednocześnie nie kruszyła, dba dodatkowa plastikowa
osłonka umiejscowiona w środku pojemniczka. Nie dołączono do niego żadnej gąbeczki
czy innego aplikatora, co mnie akurat nie przeszkadza, gdyż tego typu kosmetyki nakładam
wyłącznie pędzlem.
Spód opakowania jest przeźroczysty, dzięki czemu możemy dokładnie zobaczyć jego
zawartość. Elementem wyróżniającym ten puder na sklepowej półce jest niewątpliwie
ozdobna zakrętka w odcieniu pudrowego różu, ze srebrno - złotą grafiką która układa
się w kwiatowy wzór. Szata graficzna opakowania mi się podoba, ale chyba nie tylko
ja dopatrzyłam się w tym przypadku niewielkiej inspiracji innymi sławnymi kulkami :)
Puder ma formę kulek o sześciu różnych, pastelowych odcieniach. Zadaniem kulek zielonych
jest korygowanie ewentualnych zaczerwienień, kulki różowe oraz liliowe mają nadawać naszej
cerze świeżość, białe odbijać światło, brązowe nadawać naturalny kolor, a złote rozświetlać.
Wszystkie kuleczki w opakowaniu są perłowe i zawierają sporą ilość brokatowych
drobinek. Są bezzapachowe, dosyć miękkie, ale nie rozpadają się podczas użycia.
Dobrze nakładają się na pędzel do makijażu, którego użycie pozwala zarówno na
dokładne połączenie ze sobą wszystkich kolorów, jak i bardzo łatwą aplikację.
Po zmieszaniu pędzlem otrzymujemy typowo rozświetlający puder o neutralnej
kolorystycznie, lekko mieniącej się poświacie.
Przyznam szczerze, że na początku nie byłam z tego pudru zadowolona, ponieważ
podczas kilku pierwszych aplikacji pozostawiał na mojej twarzy bardzo intensywny
efekt rozświetlenia z widocznym nawet z daleka brokatem, czym niestety podkreślał
wszelkie moje niedoskonałości. Postanowiłam dać mu jednak ostatnią szansę i dobrze
zrobiłam - najbardziej "brokatowa" okazała się bowiem zewnętrzna warstwa kuleczek,
która dosyć równomiernie ściera wraz z każdą kolejną aplikacją, odsłaniając bardziej
delikatną warstwę, pozwalającą uzyskać efekt taki jak lubię - satynowy i zdecydowanie
subtelniejszy. Zastanawiam się, czy tylko ja trafiłam na tak intensywnie "brokatowe"
początkowo kuleczki? W każdym razie teraz mogę używać go bez obaw, a moja skóra
nabiera naturalnego i zdrowego blasku. U mnie kosmetyk utrzymuje się na skórze około
4 godzin, a potem zaczyna "znikać", więc dla osób chcących przedłużyć ten efekt będzie
wymagał poprawek w ciągu dnia.
Według mnie jest to typowo i wyłącznie puder wykończeniowy, który możemy nakładać
zarówno na całą twarz, jak i podkreślać nim tylko wybrane partie - na przykład kości
policzkowe. Posiadam klasyczną cerę mieszaną, a moja strefa T lubi błyszczeć i być
w centrum zainteresowania, więc jak ognia unikam nakładania w tych miejscach tego
typu pudrów i nigdy nie aplikuję ich na całą twarz. Chętnie podkreślam natomiast inne
strefy na twarzy - najczęściej właśnie kości policzkowe, a czasami także szyję i dekolt,
bo wtedy skóra nabiera nieco świeżości i wygląda na mniej szarą oraz zmęczoną.
Oczywiście staram się zachować umiar, bo po pierwsze lubię bardzo subtelny efekt
rozświetlenia, a po drugie nadmiar takiego kosmetyku z pewnością wizualnie nie
wygląda zbyt dobrze.
Decyzję o zakupie pozostawiam Wam, choć uważam, że jest to całkiem przyjemny i warty
wypróbowania kosmetyk, który sprawdzi się nawet o osób nie mających dużej wprawy w
stosowaniu tego typu pudrów - o ile zdecydowanie nie przesadzą z jego ilością. Wydaje mi
się jednak, że gdyby w opakowaniu znajdowały się nie tylko perłowe i świecące, ale także
matowe kuleczki, efekt mógłby być jeszcze ciekawszy i ładniejszy. W każdym razie z tego
co zauważyłam, puder "Star Glow" nie znika z półek równie szybko, jak słynna nowość z
ubiegłego roku, czyli Paleta do konturowania. Cóż, nadal marzę o oryginalnych i kultowych
"Les Meteorites" od Guerlain :-)
Opakowanie zawiera 13 g pudru który należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.
W cenie regularnej kosztuje 16,90 zł i dostępny jest z pewnością w drogeriach Rossmann,
oraz sklepie internetowym marki.
Czekam teraz na kolejną nowość marki Wibo, czyli paletę cieni do powiek "Go Nude",
która pojawi się w sprzedaży w marcu - mam tylko nadzieję, że odcienie nie będą
zbyt perłowe....
Skusicie się ? ;)
Tylko ładnie wyglądają, u mnie by były bezużyteczne niestety :P
OdpowiedzUsuńJa używam niezbyt często, ale czasami lubię :)
UsuńNie kusi mnie to cudo ani trochę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich kulek :D Nie wiem czy miałabym do nich cierpliwość. :) Meteoryty mnie kompletnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńkuszą mnie bardziej perełki z avon :)
OdpowiedzUsuńZ Avon miałam Puder wyrównujący koloryt CC - w zasadzie mam nadal i bardzo go lubię :-)
UsuńHm nie wiem czy bym je używała, ale wyglądają ładnie :P:P
OdpowiedzUsuńMam i uwielbiam w codziennym makijażu :)
OdpowiedzUsuńsuper że każda ma inny kolor. tanie kulki
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie taki produkt bo moja twarz lubi się świecić. Ale trzeba przyznać, że nawet ładnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńJa mam takie kuleczki z Avonu, ale rzadko ich używam. :D
OdpowiedzUsuńOj nie, nie miałabym cierpliwości skoro za pierwszym razem był widoczny brokat ;P
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądają ale nie potrzebuję już więcej rozświetlających kulek :) Mam meteoryty ale jakoś rzadko ich ostatnio używam :)
OdpowiedzUsuńOryginalne "Meteoryty" bardzo chętnie bym wypróbowała :)
UsuńCiekawy produkt
OdpowiedzUsuńOryginalne meteoryty mnie kuszą. :) Ten puder oglądałam w Rossmannie, ale jakoś nieestetycznie to wszystko wyglądało, kulki zabrudzone od siebie nawzajem, brudne pudełeczko.
OdpowiedzUsuńOj, mnie też kuszą oryginalne kulki Guerlain :-) Co do opakowań Wibo - rzeczywiście w niektórych opakowaniach kulki były jakby nieco pokruszone, ja jak zwykle szukałam głęboko w szafie i akurat trafiłam na czyste opakowanie.
Usuńprezentuja sie slicznie :)
OdpowiedzUsuńChyba wczoraj się zastanawialam nad kulkami z Avon. Chyba jednak sobie te kupię i zobaczę na sobie :D
OdpowiedzUsuńTe z Avon są zdecydowanie mniej brokatowe a bardziej satynowe i dają bardzo ładny efekt ;)
UsuńNad kuleczkami się zastanowię jednak też czekam na palety od wibo, chciałabym kupić oby dwie, muszę również spróbować kredki do brwi oraz nowe pomadki
OdpowiedzUsuńNa paletę cieni też czekam, ale już wiem że jeśli będą intensywnie perłowe to nie kupię.
UsuńZastanawiam się nad nimi właśnie po to, by sprawdzić czy takie kuleczki mają u mnie rację bytu ;)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :) mam jedne kulki rozświetlające z Avon, których i tak zbyt często nie używam
OdpowiedzUsuńWidać inspirację, widać. Meteoryty z Wibo. Swoją drogą to też nie rozumiem tego obsypywania kosmetyków brokatem na bogato skoro w środku są inne...
OdpowiedzUsuńNiestety, ostatnio sporo tych inspiracji innymi markami - wydaje mi się, że to nie do końca dobra droga, bo przecież można stworzyć bardzo ładne "własne" opakowanie. Pomijam fakt, że wizualnie i jakościowo bardzo daleko tym kulkom do tych z Guerlain.
UsuńTakie kulki to nie dla mnie. :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj kupilam to cudenko zobaczymy czy sie u mnie sprawdzi
OdpowiedzUsuńDzisiaj kupilam to cudenko zobaczymy czy sie u mnie sprawdzi
OdpowiedzUsuńMam rozświetlająca, pięknie się mienią, krzywdy nie można nimi zrobić
OdpowiedzUsuńOstatnio lubię tego typu produkty :) Najbardziej spodobały mi się kulki z KOBO, są mniej brokatowe ;)
OdpowiedzUsuńMuszę go kupić, bo mój puder rozświetlający z Sensique już jest na wykończeniu a zdecydowanie lubię efekt jaki daje :D
OdpowiedzUsuńPudru z Sensique niestety nie miałam, więc nie mogę porównać tych produktów, ale kuleczki z Wibo całkiem ładnie rozświetlają :)
UsuńŁadnie się prezentują te kuleczki, chociaż ostatnio zamówiłam perełki z Avonu ;)
OdpowiedzUsuńTe marki Avon są bardzo fajne :)
UsuńMam takie kulki z Kobo i Meteoryty Guerlain , więc na te się nie skuszę; )
OdpowiedzUsuńGdybym miała Meteoryty Guerlain to też bym się nie skusiła - nieporównywalna jakość ;)
UsuńNie znam ich, ale jestem ich ciekawe, ale to za jakiś czas. Bo teraz chcę zamówić te od Avon :-)
OdpowiedzUsuńładne, ale nie dla mnie
OdpowiedzUsuńnie skuszę się.
OdpowiedzUsuńJa byłam w Rossmannie i myślałam o nich czy kupić ale jednak nie skusiłam się :). W sephora z ciekawości sprawdzałam tester meteorytów (wszystkie trzy odcienie) i przyznam szczerze że ten efekt jaki dają te meteoryty nie bardzo mi się podoba. Takie miliony małych drobinek które świecą się jak.... :P a kosztują naprawdę sporo. W cieniach do powiek takie błyszczenie mi nie przeszkadza i nawet je lubię natomiast na twarzy lubię lekkie rozświetlenie ale w produktach bez zbędnych drobinek czy to róż, czy rozświetlacz. Wino za 15 zl ma fajny rozświetlacz który nie ma drobinek a daje naprawdę zdrowy efekt 😊. Kuszą mnie kuleczki z Avonu teraz za ok 30 zł. Te kuleczki wino mają chyba zbyt duże drobinki a na meteoryty nie wydam tyle bo efekt jaki dają w żaden sposób mnie nie zachęca :P
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać, bo widziałam post, że miałaś również kulki cc z Avon. Które uważasz za lepsze? :) rozmyślam nad zakupem tego typu pudru i teraz mam problem co wybrać
OdpowiedzUsuńOsobiście postawiłabym na "kulki" marki Avon - są lepsze jakościowo, dają ładny, naturalny efekt wykończenia i delikatnie rozświetlają. Pudru z Wibo ponownie bym nie kupiła - ma za duże i dosyć brokatowe drobinki rozświetlające, chyba że ktoś lubi taki efekt :)
Usuń