Znowu królują upały.
Ponieważ gorąco jest w zasadzie cały czas, ciężko jest wysiedzieć w czterech ścianach.
Mieszkanie jest nagrzane, jest duszno i nic nie można na to poradzić - mimo,
iż włączone są prawie non stop dwa wentylatory.
Najbardziej żal mi psa, który bezskutecznie szuka ochłody.
Dlatego postanowiłam dzisiaj zrobić mu małą frajdę i popołudnie spędziliśmy
nad jego ulubionym jeziorkiem. Na wejście do wody skusiłam się nawet ja :-)
Sama przyjemność nieco sobie pobrodzić w cieplutkiej wodzie i pochodzić po piasku.
Żałowałam że nie wzięłam kostiumu kąpielowego, przynajmniej górnej części, ale wyjazd
był tak spontaniczny, że nie przyszło mi to do głowy.
Trafiliśmy w bardzo spokojne, odludne miejsce, gdzie psiak mógł spokojnie szaleć
w wodzie i nikomu nie przeszkadzał.
Woda niesamowicie ciepła, za nic nie chciał wracać do domu :-)
Zauważyłam, że kiedy weszłam z nim do wody zrobił się odważniejszy i
popłynął sobie całkiem spory kawałeczek, cały czas jednak oglądając się, czy stoję nadal.
Mój odważniak :-)
A jutro jesteśmy zaproszeni na urodziny na świeżym powietrzu :-)
Chyba w formie grilla, co mnie niesamowicie cieszy, bo będąc dziś nad wodą
dochodziły zewsząd zapachy kiełbasek i innych grillowanych pyszności.
Aż ślinka ciekła :-)
Miłego weekendu!
super psa masz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFajny piesek, mój nie umie pływać.
OdpowiedzUsuńMoja sunia której niestety już nie ma z nami też nie umiała pływać i nawet bała się wejść do wody. Teraz mam za to prawdziwego wodołaza :)
Usuń