Mowa o najnowszym tuszu do rzęs firmy Avon
Mega Effects Mascara.
Dostałam go w prezencie jakiś czas temu i byłam bardzo ciekawa, czy rzeczywiście
okaże się hitem. Podchodziłam jednak do niego niczym do przysłowiowego jeża.
Wczoraj po raz pierwszy zdecydowalam się go użyć.
Od producenta:
MEGA EFFECTS to tusz do rzęs, który wyznacza zupełnie nowe trendy w makijażu oczu i jest pierwszym tak rewolucyjnym produktem na rynku. Rewolucyjna ergonomiczna szczoteczka dopasowuje się do naturalnego kształtu rzęs, rozdziela i podkreśla każdy, nawet najmniejszy włosek, spektakularnie unosi rzęsy i pokrywa je doskonałym, głębokim kolorem od nasady aż po końce. Dzięki tak dużej powierzchni aplikacji, niezwykła szczoteczka zapewnia aż do 40% lepsze pokrycie rzęs tuszem niż tradycyjne szczoteczki, jednocześnie nie obciążając ich. Zginająca się w różnych kierunkach rączka szczoteczki zapewnia komfortową aplikację i kontrolę nakładania.
Tusz zapakowany jest w kartonowe pudełeczko nawiązujące kolorystyką do
znajdującej się w środku maskary. Opakowanie j jest bardzo oryginalne i kolorowe.
Nie znajdziemy tutaj klasycznej szczoteczki, do jakiej się przyzwyczaiłyśmy.
Opakowanie kryje malutką, silikonową szczoteczkę która posiada zginaną rączkę-
każdy może dowolnie dopasować kąt jej wygięcia.
Moje wrażenia:
- szczoteczka nabiera bardzo dużo tuszu, a ze względu na budowę opakowania
nie da się usunąć jego nadmiaru podczas wyciągania szczoteczki
- malowanie oka wymaga wprawnej ręki - ja nie umiem pomalować rzęs tym tuszem tak szybko,
jak robię to w przypadku innych, klasycznych tuszy
- niestety podczas pierwszej próbnej aplikacji pobrudziłam sobie tuszem całą górną powiekę
- przy odrobinie wprawy można mim uzyskać efekt ładnie rozczesanych i rodzielonych rzęs,
jednak z każdą kolejną warstwą tusz zaczyna je sklejać
- jedna warstwa tuszu jest niewystarczająca - miałam wrażenie, że moje rzęsy pokryły się
jedynie kolorem i musiałam nałożyć kolejną warstwę
- rzęsy po wytuszowaniu nie są elastyczne w dotyku, tylko bardzo sztywne
- tusz jest bardzo "mokry"
- trudno nim pomalować dolne rzęsy
- ma ładny, nasycony czarny kolor
- wydłuża, nieco podkręca, nie pogrubia
- nie podrażnił moich oczu
- termin przydatności maskary od otwarcia wynosi tylko 3 miesiące
Efekty:
Tak wyglądają moje rzęsy po nałożeniu dwóch warst tuszu:
Podsumowanie:
Tusz nie jest zły, wymaga jednak dosyć dużej wprawy w posługiwaniu się tą szczoteczką -
u mnie były z tym na początku spore problemy.
Miałam całą górną powiekę brudną od tuszu, dopiero za trzecim podejściem poszło mi lepiej :-)
Moje rzęsy ładnie wydłużył, jednak przy nakładaniu drugiej warstwy zaczął je sklejać
i zaczęły się robić tzw "owadzie nóżki". Po nałożeniu pierwszej warstwy
nie było w zasadzie żadnego efektu, jedynie pokrycie rzęs kolorem.
Szczoteczka jest co prawda malutka, ale ponieważ nakładamy tutaj tusz z nieco innej perspektywy niż
w przypadku tracycyjnych maskar - czyli "na wprost", przysłaniała mi nieco widoczność.
Tusz wytrwał na rzęsach dobrych kilka godzin - potem zaczął się delikatnie osypywać.
Moim ulubieńcem nie zostanie, ale nie mogę go też zaliczyć do całkowitych bubli.
W katalogowej promocji Avonu można go już kupić za 19,90 zł.
Czy warto się skusić i wypróbować? :-)
Decyzję pozostawiam Wam :-)
Mimo całkiem fajnego efektu zdecydowanie wolę tradycyjne tusze do rzęs.
Czy kupiłabym ponownie? Nie.
- szczoteczka nabiera bardzo dużo tuszu, a ze względu na budowę opakowania
nie da się usunąć jego nadmiaru podczas wyciągania szczoteczki
- malowanie oka wymaga wprawnej ręki - ja nie umiem pomalować rzęs tym tuszem tak szybko,
jak robię to w przypadku innych, klasycznych tuszy
- niestety podczas pierwszej próbnej aplikacji pobrudziłam sobie tuszem całą górną powiekę
- przy odrobinie wprawy można mim uzyskać efekt ładnie rozczesanych i rodzielonych rzęs,
jednak z każdą kolejną warstwą tusz zaczyna je sklejać
- jedna warstwa tuszu jest niewystarczająca - miałam wrażenie, że moje rzęsy pokryły się
jedynie kolorem i musiałam nałożyć kolejną warstwę
- rzęsy po wytuszowaniu nie są elastyczne w dotyku, tylko bardzo sztywne
- tusz jest bardzo "mokry"
- trudno nim pomalować dolne rzęsy
- ma ładny, nasycony czarny kolor
- wydłuża, nieco podkręca, nie pogrubia
- nie podrażnił moich oczu
- termin przydatności maskary od otwarcia wynosi tylko 3 miesiące
Efekty:
Tak wyglądają moje rzęsy po nałożeniu dwóch warst tuszu:
Podsumowanie:
Tusz nie jest zły, wymaga jednak dosyć dużej wprawy w posługiwaniu się tą szczoteczką -
u mnie były z tym na początku spore problemy.
Miałam całą górną powiekę brudną od tuszu, dopiero za trzecim podejściem poszło mi lepiej :-)
Moje rzęsy ładnie wydłużył, jednak przy nakładaniu drugiej warstwy zaczął je sklejać
i zaczęły się robić tzw "owadzie nóżki". Po nałożeniu pierwszej warstwy
nie było w zasadzie żadnego efektu, jedynie pokrycie rzęs kolorem.
Szczoteczka jest co prawda malutka, ale ponieważ nakładamy tutaj tusz z nieco innej perspektywy niż
w przypadku tracycyjnych maskar - czyli "na wprost", przysłaniała mi nieco widoczność.
Tusz wytrwał na rzęsach dobrych kilka godzin - potem zaczął się delikatnie osypywać.
Moim ulubieńcem nie zostanie, ale nie mogę go też zaliczyć do całkowitych bubli.
W katalogowej promocji Avonu można go już kupić za 19,90 zł.
Czy warto się skusić i wypróbować? :-)
Decyzję pozostawiam Wam :-)
Mimo całkiem fajnego efektu zdecydowanie wolę tradycyjne tusze do rzęs.
Czy kupiłabym ponownie? Nie.
ślicznie wygląda na Twoich rzęsach, ale za dużo z nim zachodu, ja nie miałabym czasy na takie zabawy:/ nie wiem po co wymyślają coś takiego :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie ze względu na to, że trzeba się przy nim sporo "namęczyć" ( przynajmniej ja musiałam :-) ) nie wróciłabym do tego tuszu ponownie.
Usuńa co do Dana Brown to nie ma tej książki chyba w Polsce jeszcze, nie zrobili tłumaczenia, a szkoda, bo wolę czytać po polsku niż po angielsku:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jego książki - wszystkie dostępne przeczytałam jednym tchem ;)
UsuńMam nadzieję że jeśli jest to jakaś nowość to jednak ją kiedyś przetłumaczą :)
Na drugim zdjęciu jakoś lepiej się prezentuje.
OdpowiedzUsuńAle tusz raczej nie dla mnie ;d Baardzo rzadko kiedy maluję a tu jeszcze tyle z nim roboty. A co do tych 3 miesięcy to najlepiej tak każdy tusz trzymać. Tak słyszałam ;D
Większość tuszy które miałam należało według producenta zużyć do 6 miesięcy od otwarcia - w takim terminie jestem w stanie tusz zużyć ;) Aż wstyd przyznać, ale wyrzuciłam niedawno pare sztuk ktore były otwarte grubo ponad pół roku temu...
UsuńAha :) Tak słyszałam, ale jak tak podał producent to raczej powinien być dobry i po tych sześciu. Ja ostatnio wyrzuciłam 2 tusze, które leżały ponad rok...
UsuńTen tusz jest tragiczny, kupiłam wersję brązową i dobrze bo była tańsza a szkoda mi każdego grosza na takie badziwie co użyję 3 razy i do kosza...
OdpowiedzUsuńMnie efkekty nawet się podobały, niestety odstraszyła mnie aplikacja tego tuszu. Ale rzeczywiście w tej cenie można kupić znacznie lepszy , klasyczny tusz :)
UsuńTa mascara była moim największym marzeniem, ale później mi przeszło gdy przeczytałam o niej tyle złych opinii.... ps. piękny masz kolor oczy Basiu ;* ZAZDROSZCZĘ! Zawsze chciałam taki mieć ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) :* Chyba jednak nie masz co żałować, że go nie wypróbowałaś :)
Usuń