Jestem zaskoczona. Nie jest źle, wręcz przeciwnie - jest dobrze!
Plamienie niczym za dotknieciem czarodziejskiej różdżki zniknęło koło południa i wszystko się uspokoiło. Ginekolog spokojnie mnie wysłuchał, a ponieważ wie że ciężki ze mnie przypadek medyczny, podszedł do wszystkiego ze szczególnym zainteresowaniem :-)
Podczas usg okazło się, że jestem w okresie okołoowulacyjnym i najprawdopodobniej stąd to pobolewanie i krótkotrwałe plamienie.
I nie było by w tym absolutnie nic dziwnego, gdyby nie to, że nigdy wczesniej nie miałam aż tak widocznych i odczuwalnych objawów owulacji...
Choć nie powiem żeby mi to nie pasowało. Dawniej aby stwierdzić moment owulacji musiałam chodzić na monitoring cyklu - mój organizm nigdy nie dawał mi w żaden sposób znać czy jest, czy nie i ewentualnie kiedy. A teraz po raz pierwszy objawy pokryły się z obrazem usg.
Zostało mi zrobione także badanie cytologiczne, w przyszłym tygodniu wynik.
Mam nadzieje że wyjdzie mi równie dobrze jak do tej pory.
chciałabym , żeby mój mi tak dawał znać, a ja prawdopodobnie mam jakiś problem z owu :(
OdpowiedzUsuń