Poczatek tygodnia przywitał mnie katarem i kiepskim sampoczuciem.
Pogoda chyba zaczyna z nas brzydko żartować.
Pogoda chyba zaczyna z nas brzydko żartować.
Zdaje się, że pomyliła koniec maja z listopadem....
Mam nadzieję, że to przejściowe i niebawem zrobi się cieplutko!
Jak zwykle w taką pogodę, wspomagam się kawą w kubku wielkości XL :-)
Już sam jej zapach działa na mnie niczym najlepsza aromaterapia :-)
Ale jest też jedna rzecz, która mnie bardzo ucieszyła - wczoraj, po raz pierwszy w tym roku
mogłam spiąć włosy w kucyk :-) Póki co malutki bo malutki, ale jest!
Moim marzeniem od początku roku było zapuścić nieco włosy, przynajmniej do ramion.
Musiałam sporo odczekać po mojej dość mocno wycieniowanej fryzurce
na "boba", a zwłaszcza z tyłu, gdzie włosy były bardzo króciutko przycięte nad szyją.
Oczywiscie jeszcze dużo czasu musi upłynąć nim osiągnę dokładnie to, co chcę,
ale są już widoczne postępy :-) Jestem ogromnie zmotywowana tym faktem :-)
Pomyślałam, że może będę raz na jakiś czas fotografować włosy, bym mogła
sama obserwować efekty i może zrobię o tym jakiś osobny post.
Za jakiś czas będzie mi miło zajrzec tutaj i przypomnieć sobie moje "zapuszczanie" :-)
Taaakkk...
Na niektóre rzeczy wpływu nie mamy - na przykład na pogodę za oknem,
mimo wszystko jednak trzeba cieszyć się życiem, co też nieustannie czynię :-)
Mam nadzieję, że to przejściowe i niebawem zrobi się cieplutko!
Jak zwykle w taką pogodę, wspomagam się kawą w kubku wielkości XL :-)
Już sam jej zapach działa na mnie niczym najlepsza aromaterapia :-)
Ale jest też jedna rzecz, która mnie bardzo ucieszyła - wczoraj, po raz pierwszy w tym roku
mogłam spiąć włosy w kucyk :-) Póki co malutki bo malutki, ale jest!
Moim marzeniem od początku roku było zapuścić nieco włosy, przynajmniej do ramion.
Musiałam sporo odczekać po mojej dość mocno wycieniowanej fryzurce
na "boba", a zwłaszcza z tyłu, gdzie włosy były bardzo króciutko przycięte nad szyją.
Oczywiscie jeszcze dużo czasu musi upłynąć nim osiągnę dokładnie to, co chcę,
ale są już widoczne postępy :-) Jestem ogromnie zmotywowana tym faktem :-)
Pomyślałam, że może będę raz na jakiś czas fotografować włosy, bym mogła
sama obserwować efekty i może zrobię o tym jakiś osobny post.
Za jakiś czas będzie mi miło zajrzec tutaj i przypomnieć sobie moje "zapuszczanie" :-)
Taaakkk...
Na niektóre rzeczy wpływu nie mamy - na przykład na pogodę za oknem,
mimo wszystko jednak trzeba cieszyć się życiem, co też nieustannie czynię :-)
A myślałam, że kupiłaś konika :P
OdpowiedzUsuń:P Póki co pies, papugi i rybki mi wystarczą :-)Ale gdybym tylko miała odpowiednie warunki i finanse na trzymanie malutkiego konika to czemu nie:-)
OdpowiedzUsuńMoje włosy już niedługo do tyłka będa siegać i przydałoby się je podciąć :)
OdpowiedzUsuńJa tam kawy nie piję, ale zyczę smacznego :)
Pozdrawiam
Dziękuję :-D Ja jestem niestety kawomaniaczką i bez choćby jednej filiżanki dziennie ani rusz:-) Włosy do pasa też kiedyś miałam, ale cóż, zachciało mi się eksperymentów :-)A teraz marzę, by choć do ramion odrosły! Również pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń